MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jan Zieliński i Hugo Nys celują w awans do ATP Finals. Przed nimi szalony tour po trzech kontynentach

Tomasz Dobiecki
Jan Zieliński odwiedził siedzibę Polskiego Związku Tenisowego i podzielił się wrażeniami po Australian Open i planami w tegorocznym tourze ATP
Jan Zieliński odwiedził siedzibę Polskiego Związku Tenisowego i podzielił się wrażeniami po Australian Open i planami w tegorocznym tourze ATP PAP/Piotr Nowak
Obecny sezon Jan Zieliński rozpoczął idealnie, osiągając razem ze swoim deblowym partnerem Monakijczykiem Hugo Nysem w Australian Open pierwszy wielkoszlemowy finał w karierze. Teraz czeka ich sześć, a nawet siedem, tygodni intensywnych startów na trzech kontynentach. Celem tegorocznych startów Zielińskiego z Nysem jest zakwalifikowanie się do ATP Finals.

– Przyleciałem do kraju w poniedziałek, z Japonii, gdzie grałem z reprezentacją Polski w Pucharze Davisa. Ale tylko na cztery dni, które są bardzo intensywne i maksymalnie rozplanowane. Bo i wczoraj trochę osobistych spraw musiałem załatwić, dzisiaj zobowiązania wobec mediów i treningi, jutro znowu trenuję w Kozerkach, no i jeszcze wypada znaleźć trochę czasu da rodziny, ale też na spotkanie ze sponsorem, czyli firmą Diadora. Trochę się tego uzbierało, a już w piątek o 10 rano lecę z trenerem Mariuszem Fyrstenbergiem do Rotterdamu, gdzie w przyszłym tygodniu zagram z Hugo w turnieju ATP 500

– tłumaczył w środę Zieliński podczas spotkania z dziennikarzami w siedzibie Polskiego Związku tenisowego.

Wielkie latanie znad Zatoki Perskiej do Kalifornii i na Florydę

Z Holandii polsko-monakijski duet wystąpi w Dosze i Dubaju, skąd czeka go długi lot do Los Angeles i stamtąd błyskawiczne przemieszczenie się do Kalifornii, gdzie planuje start w ATP 1000 w Indian Wells, a potem kolejna podróż do Miami na kolejną imprezę tej samej rangi.

– To znaczy, że teraz będę w rozjazdach przez 6-7 tygodni. W zależności jak nam pójdzie w Miami, wrócę do domu w kwietniu na tydzień, może półtora. No i potem atakujemy duże turnieje w Europie, czyli Monte Carlo, Barcelonę, Rzym, no i na zakończenie okresu gry na kortach ziemnych Roland Garros. Wierzę, że w Paryżu uda nam się osiągnąć kolejny dobry wynik w Wielkim Szlemie. Nie da się ukryć, że po finale Australian Open, nasze apetyty mocno urosły. A przede wszystkim wiemy, że nas stać na taki wynik, a nawet zwycięstwo. Poza tym naszym celem na ten rok jest zakwalifikowanie się do ATP Finals, czyli turnieju masters dla ośmiu najlepszych debli sezonu. Zobaczymy co przyniesie czas, a w listopadzie usiądziemy, podsumujemy wszystko i zastanowimy się nad tym co dalej

– powiedział Zieliński.

„Amerykański swing” rozpoczął marsz w górę Zielińskiego i Nysa

Aktualnie 15. tenisista świata w deblowym rankingu ATP zamierza cały obecny sezon grać w parze z Hugo Nysem z Monako (22. w klasyfikacji ATP). Pierwsze wspólne starty rozpoczęli w marcu ubiegłego roku, a ich stała współpraca rozpoczęła się tak naprawdę w sierpniu, bo przed Wimbledonem Janek zmagał się z kontuzją.

– Przez moje problemy zdrowotne nie mogliśmy razem zagrać w Londynie, więc to się przesunęło na „amerykański swing”. Tak naprawdę nasza współpraca rozpoczęła się na dobre od wysokiego C, bo osiągnęliśmy we wrześniu wielkoszlemowy ćwierćfinał w US Open. Potem był tytuł w turnieju ATP w Metz, no i teraz wielkoszlemowy finał. Tegoroczny Australian Open był wyjątkowy, choć zostaje pewien niedosyt oczywiście, bo jednak tytuł był na wyciągnięcie ręki. Ale Australijczycy byli tego dnia lepsi, więc z honorem mogliśmy tylko wyciągnąć rękę i pogratulować im zwycięstwa

– powiedział Zieliński.

– Tak naprawdę nikt z nas nie wie, co będzie jutro. Ale mocno wierzę, że to pierwszy i nie ostatni mój finał w Wielkim Szlemie, choć nigdy nie wiadomo jak się to wszystko dalej potoczy. Na pewno będę dalej starał się dawać z siebie wszystko na korcie i treningach, a jeśli tylko zdrowie dopisze, to mam nadzieję, że kolejne sukcesy przyjdą, być może już niedługo. Cieszę się, że osiągam coraz lepsze wyniki, w czym pomaga mi też wsparcie Polskiego Związku Tenisowego, które już trwa od kilku lat, a było bardzo ważne szczególnie, kiedy dopiero walczyłem o wejście do czołowej setki rankingu

– dodał.

„Zielaczek” pod okiem menetora i kapitana reprezentacji Frystenberga

Trenerem Zielińskiego już od ponad trzech lat jest kapitan reprezentacji Polski w Pucharze Davisa – Mariusz Fyrstenberg, były szósty deblista świata, finalista wielkoszlemowego US Open i ATP Finals (w 2011 r.).

– Mariusz świetnie się sprawdza w roli mentora i trenera, tak naprawdę pomaga mi wielu rzeczach. Mogę powiedzieć kolokwialnie, że prowadził mnie za rękę na tych najważniejszych turniejach, wielkoszlemowych czy ATP 1000. On w nich sam grał, zna wszystkie miejsca, wielu ludzi, supervisorów, zawodników, zna to wszystko od kuchni i chętnie dzieli się cenną wiedzą ze mną

– podsumował Zieliński.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kadra Probierza przed Portugalią - meldunek ze Stadionu Narodowego

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna