Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janusz Kulesza, prezes PSS Społem Białystok: Nie poczuliśmy w sposób wyraźny korzyści z zakazu handlu w niedziele

Maryla Pawlak-Żalikowska
Janusz Kulesza (rocznik 1968) w PSS Społem Białystok pracuje od 1992 r. Od 2010 r. był  wiceprezesem, a od sierpnia br. jest prezesem firmy.
Janusz Kulesza (rocznik 1968) w PSS Społem Białystok pracuje od 1992 r. Od 2010 r. był wiceprezesem, a od sierpnia br. jest prezesem firmy. materiały prasowe
- Będziemy rozwijać gastronomię, widać, że mieszkańcy miasta są naszą gastronomią bardzo zainteresowani. Będziemy rozwijać handel w sklepach dużych, czyli ok. 1000 mkw. Będziemy dbać o wyposażenie naszych zakładów produkcyjnych, żeby utrzymać jakość, która jest naszą najważniejszą wartością - zapowiada Janusz Kulesza, od sierpnia 2018 prezes PSS Społem Białystok.

W grudniu otwarty został kolejny obiekt PSS „Społem” Białystok - sklep-bar „Zodiak” w zupełnie nowej odsłonie niż znana przez lata. Jest tam trzeci już wasz bar-drive. Skąd się wziął pomysł na taką formę sprzedaży w barach z domowym jedzeniem?
Janusz Kulesza, prezes PSS Społem Białystok: Rzeczywiście, to kolejny obiekt w naszej spółdzielni uruchomiony w koncepcji sklepu z barem. A skąd ta koncepcja? Dobry menedżer będzie dobry wielkością swoich współpracowników. Pomysł połączenia handlu z gastronomią został opracowany przez Dział Marketingu. Natomiast innowacja w postaci bar-drive powstała na spotkaniu grillowym z przyjacielem i przypadła klientom do gustu.

Odnowiony Zodiak PSS Społem BIałystok. Teraz jest tu też bar...

Skoro otworzyliście kolejny taki bar-drive, to znaczy, że pomysł chwycił?
- Tak, usługa drive w sprzedaży stanowi nawet 20 procent obrotu dziennego barów. Obsługa tego okienka, co prawda wymaga większego zaangażowania pracowników, ale opłaca się to.

Choćby po ciągłej obecności plakatów zachęcających do pracy w waszych placówkach widać, że także was dotknął problem braku rąk do pracy.

Rzeczywiście dziś rynek pracy jest rynkiem pracownika. I w zasadzie wszystkie branże odczuwają brak fachowców. My potrzebujemy wędliniarzy, piekarzy, także kucharzy. Używamy różnych instrumentów, żeby ich pozyskać. Mamy dobre warunki pracy, budujemy dobrą atmosferę w firmie...

No tak, ale osoby zgłaszające się do pracy nadal najczęściej zwracają uwagę na warunki płacowe?
- I to jest dla nas największe wyzwanie, bo przy załodze liczącej ponad 1700 osób, każde 100 zł podwyżki to są duże pieniądze w skali roku. A przecież mówiąc szczerze, podwyżka o taką kwotę nie rozwiązuje żadnych problemów. Niemniej w tym roku notujemy ponad 10 procentowy wzrost funduszu płac. Dostrzegamy więc problem i próbujemy go rozwiązać.

Zodiak był modernizacją czegoś, co już było: nowa szata, nowe funkcje, ale wasz obiekt i wasza działka. Czy będziecie wchodzić w inne miejsca w mieście, gdzie was nie było?
- „Zodiak” to trzeci z naszych obiektów łączący sklep z barem. Pierwszym był „Hermes”, drugim „Tęcza”, a trzecim właśnie Zodiak, gdzie na naszej działce do zmodernizowanego 1000-metrowego sklepu dobudowano bar. Ale będą kolejne obiekty - czwarty, całkiem nowy, jest już w budowie przy ulicy Pogodnej. To był malutki sklepik spożywczy, ok. 100-metrowy, a będzie miał 1200 metrów. Czyli to już nie jest modernizacja, tylko zupełnie nowa wartość, nowa skala.

Czyli zaznaczycie mocno swoją obecność w kolejnej dzielnicy Białegostoku, na Nowym Mieście?
- Tak. To nowy kierunek, wyjazd na Księżyno i Łapy, w zasadzie przez nas wcześniej nie obsługiwany pod względem gastronomicznym czy handlowym.

Pan niejednokrotnie się wypowiadał, że ludzie szukają rabatów i promocji, i to jest ten „magnetyzm” np. dyskontów; a Społem Białystok stawia na jakość jako na największy wyróżnik. Jak rozumiem, to jednak jest balansowanie między ceną a jakością, bo przykłady marek, które postawiły na produkty klasy premium, jak np. Alma czy Piotr i Paweł pokazują, że to ryzykowna droga. Jaka więc jest wasza filozofia?
- To trudny temat. Faktycznie uważam, że najlepsze czasy dla handlu detalicznego minęły. I przykładem tego jest sytuacja, w jakiej się znalazły duże sieci ogólnopolskie, które nosiły miano polskich i chciały się pozycjonować jako sklepy premium bądź delikatesowe. Możemy wskazać na takie przykłady jak Bomi, Alma, Piotr i Paweł czy zmieniająca właściciela Stokrotka. To pokazuje, że polskiemu kapitałowi jest dosyć trudno odnaleźć się w obecnej rzeczywistości.

Uważam, że my dobrze radzimy sobie w tej sytuacji. A narzędziem, żeby się odnaleźć, jest postawienie na jakość, jakość i jeszcze raz jakość w korelacji z dobrą ceną. Nie z najniższą, ale z dobrą. Realizujemy to przez zaprezentowanie własnej produkcji we własnych sklepach.

Macie ten komfort, że możecie handlować własnym towarem.
- Tak. I w dyskontach nie znajdziecie państwo pieczywa z naszych piekarni. Nie znajdziecie wyrobów wędliniarskich pochodzących z naszych zakładów. Nasze pieczywo jest produkowane na zakwasie, trafia na półki w codziennych dostawach. Nawet jeśli jest odpiekane w naszych sklepach, to nie z mrożonego ciasta, tylko ze świeżego, tego samego dnia dostarczonego z piekarni. Podobnie wędliny dostarczane do naszych sklepów nie są pakowane, tylko dostarczane świeże i często produkowane poprzedniego dnia.

Z kolei dostawcą mąki do wypieków są Podlaskie Zakłady Zbożowe, a dostawcą półtusz wieprzowych zakłady z Brańska i Turośni Kościelnej. Ponadto własny zakład garmażeryjny to moim zdaniem coś co nas wyróżnia na tle innych handlowców. I tak właśnie rozumiemy patriotyzm: to budowanie jakości i budowanie siły ekonomicznej regionu przez wspieranie lokalnej przedsiębiorczości, nie tylko w obszarze handlu lecz również produkcji.

Samym hasłem patriotyzmu pozycji firmy się nie zbuduje. Rozumiem, że niezbędne do tego jest ciągłe monitorowanie rynku. Czy zdarzyło się, że w skutek monitoringu wycofaliście się z jakiegoś nietrafionego ruchu ?
- Nasze badania marketingowe to z jednej strony szukanie opinii klientów o naszych produktach, usługach. To nam wskazuje pożądane technologie produkcji i zawężanie, bądź poszerzanie oferty. Drugi obszar to monitorowanie zachowań konkurencji. I tu faktycznie widzimy, że wyznacznikiem trendów stały się sieci zagraniczne, które przyjęły politykę: promocja, promocja i cały czas promocja najważniejszą rzeczą w handlu.

Nie mogliśmy się od tego odizolować. Musimy podjąć i takie wyzwanie. Ważna jest cena, ale musimy łączyć politykę cenową z jakościową. Wydajemy gazetki promocyjne, uczestniczymy w reklamie telewizyjnej, radiowej. I pokazujemy nasze dobre ceny, bo też je mamy. Potrafimy to świeże, pozbawione dodatków mięso z naszego regionu sprzedawać w cenach konkurencyjnych. W ofercie nabiałowej niejednokrotnie mamy promocje podobne do tych w dyskontach. Ale przede wszystkim w naszej ofercie akcentowana jest jakość za rozsądną cenę.

A jak na firmę - na jej wyniki, komfort pracy ludzi - wpłynęło wprowadzenie niedziel bez handlu?
- To temat z pogranicza gospodarki i polityki. Rzeczywiście liczyłem na to, że zakaz handlu przysporzy nam korzyści, bo takie były założenia przy procedowaniu tego projektu. Miał wpłynąć na zmniejszenie mocy konkurencyjnej sieci zagranicznych. Tymczasem my w sposób wyraźny nie poczuliśmy tych korzystnych tendencji.

Myśleliśmy też, że pomoże nam wprowadzenie podatku handlowego, ale również w tym wypadku intencje były dobre, a skutki - nie odczuwalne z powodu zablokowania tej inicjatywy przez instytucje Unii Europejskiej.

Założeniem było też danie pracownikom oddechu w wolne niedziele; czasu dla rodzin.
- Tak się stało. Przy czym warto zaznaczyć, że w związku z tym, że jest zakaz handlu w niedzielę, żadna osoba w PSS „Społem” Białystok nie została zwolniona. Mamy rynek pracownika, jak mówiłem. Dalej potrzebujemy ludzi i o redukcji zatrudnienia nie ma mowy.

Nie nastąpiły też obniżki płac, bo nie nastąpił spadek sprzedaży. To ważne, bo nasz system płacowy uwzględnia w swojej strukturze zmienną uzależnioną od wyniku sprzedaży. Co więcej - dynamika sprzedaży nam nadal rośnie, tyle, że nie w sposób dwucyfrowy, czego się spodziewaliśmy, tylko jednocyfrowy.

Czy forma własności, jaką jest spółdzielczość, nie ogranicza rozwijania skrzydeł w kapitalizmie?
- Ze względu na wiek, nie pamiętam gospodarki socjalistycznej, ale pamiętam opinie: wynikało z nich, że spółdzielczość była wtedy postrzegana jako ostoja kapitalizmu. Teraz z kolei postrzegana jest niejednokrotnie jako relikt czasów minionych.

Moim zdaniem to nieprawdziwa opinia, bo sektor spółdzielczy w gospodarce zawsze istniał, również na Zachodzie i istnieje. Największym producentem mięsa i wędlin w Danii jest spółdzielnia. W branży mleczarskiej stoi na spółdzielczości cała zachodnia Europa.

No i w Polsce na podlaskich spółdzielniach także!
- Spółdzielczość to po prostu prywatna własność o udziałach rozdrobnionych. Niewątpliwie największe zakłady mleczarskie w Polsce z Wysokiego Mazowieckiego, Grajewa czy Piątnicy pracują w formie spółdzielczej. A nasza spółdzielnia jest największą spółdzielnią konsumencką w Polsce. Tak więc pani twierdzenie jest prawdziwe.

Ale czy to nie jest hamulcem, gdy trzeba szybko podjąć decyzję?
- W sprawach operacyjnych oczywiście jest możliwość podejmowania szybkich decyzji. Nas nic nie zahamowało w sprawie rozwoju gastronomii. Jesteśmy wręcz innowacyjni pod tym względem. A w dodatku, gdy przyjrzymy się problemom różnych firm, okaże się, że błędy generuje z reguły kadra zarządzająca i nie były one związane z charakterem własnościowym firmy.

Pracownikiem Społem Białystok jest Pan od lat. Ale jako prezes piastujący to stanowisko od sierpnia proszę powiedzieć: Co dalej?
- Zamierzamy kontynuować te działania, które przynoszą nam dobre efekty. Będziemy rozwijać gastronomię, widać, że mieszkańcy miasta są naszą gastronomią bardzo zainteresowani. Będziemy rozwijać handel w sklepach dużych, czyli ok. 1000 mkw. Będziemy dbać o wyposażenie naszych zakładów produkcyjnych, żeby utrzymać jakość, która jest naszą najważniejszą wartością.

Największym wyzwaniem jest jednak dbałość o kadry: to jest ponad 1700 pracowników, którzy mają różne problemy, jak to w życiu, chcą realizować swoje ambicje, w tym finansowe.

Nastąpiła wymiana pokoleniowa w firmie?
- Stereotypowe oceny mówią, że w spółdzielczych strukturach mamy do czynienia ze starszą kadrą. Tymczasem w składzie Zarządu Spółdzielni mamy osoby w wieku miedzy 40. a 50. rokiem życia. Średnia kadra kierownicza jest też w podobnym wieku. Ale była przygotowana przez poprzedników, którzy spędzili w spółdzielni lata.

I przeprowadzili firmę przez huragan zmian ustrojowych i unijnych.
- Tak, oni zaszczepili w nas najlepsze rozumienie zasad spółdzielczości, a my dokładamy do tego innowacyjność i konkurencyjność. Szanujemy doświadczenie osób w wieku przedemerytalnym i takie osoby pracują w spółdzielni, ale kadra PSS „Społem” jest uzupełniana przez młode pokolenie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Janusz Kulesza, prezes PSS Społem Białystok: Nie poczuliśmy w sposób wyraźny korzyści z zakazu handlu w niedziele - Kurier Poranny

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna