Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarecki marzy o kołysce

Krzysztof Sokólski
Dariusz Jarecki wygrał klasyfikację "Gazety Współczesnej” na Najlepszego Piłkarza Jagiellonii Sezonu 2007/08. Z czołowej szóstki naszego rankingu tylko on uratował miejsce w kadrze żółto-czerwonych.
Dariusz Jarecki wygrał klasyfikację "Gazety Współczesnej” na Najlepszego Piłkarza Jagiellonii Sezonu 2007/08. Z czołowej szóstki naszego rankingu tylko on uratował miejsce w kadrze żółto-czerwonych. W. Oksztol
Białystok. Długo czekaliśmy na start ekstraklasy. Z dwutygodniowym opóźnieniem, ale rozgrywki wreszcie ruszą. W najbliższą niedzielę Jagiellonia zagra na wyjeździe z Arką Gdynia. Przed ligową inauguracją rozmawiamy z Dariuszem Jareckim. 27-letni pomocnik przeżywał ostatnio nerwowe chwile.
Wyczekiwałeś chyba nie tylko początku sezonu - rozpoczynamy rozmowę z Jareckim.
- Trochę stresu było. We wtorek urodził mi się syn. To wydarzenie nieco wydłużyło się w czasie. Ale we wtorek o godzinie 14.30 Dawidek pojawił się na świecie.

Serdeczne gratulacje. Teraz tylko pozostaje życzyć, żebyś z kolegami wykonał dla niego boiskową kołyskę.
- Marzę o tym. Mam nadzieję, że okazja do kołyski nadarzy się już w Gdyni. Wreszcie zagramy mecz o stawkę. Długo czekaliśmy na inaugurację sezonu. Będziemy mogli sprawdzić, w jakiej jesteśmy formie i o co będziemy w tym sezonie walczyli.

Jagiellonia to dzisiaj rzeczywiście duży znak zapytania. Doszło do rewolucji w składzie. Aż tak duże zmiany były potrzebne?
- Wszyscy wiemy, że runda wiosenna w naszym wykonaniu była katastrofalna. Ponosiliśmy porażkę za porażką i graliśmy źle. Musiało dojść do zmian.

Wracasz do tego, co działo się wiosną?
- Staram się zapomnieć. Nie jest to jednak łatwe. Mieliśmy fantastyczną rundę jesienną. Po niej chyba naprawdę myśleliśmy tylko, żeby zdobyć te słynne siedem punktów i spokojnie doczekać do końca sezonu. To nas sparaliżowało. Polska liga nie jest najsilniejsza, ale trzeba w niej swoje wybiegać i zostawić na boisku serce. Nie byliśmy potentatem, jednak z całą pewnością mogliśmy wywalczyć więcej punktów i może dzisiaj sytuacja w Jadze wyglądałaby inaczej. Więcej zawodników miałoby szansę zostać w klubie. A tak możemy mieć tylko pretensję do samych siebie. Każdy z nas powinien uderzyć się w pierś. Konsekwencją wiosennego koszmaru jest rewolucja, jaka miała miejsce w Jagiellonii.

Tobie akurat udało się uratować pozycję w kadrze. Co decydowało o tym, kto odchodzi, a kto zostaje w Jadze?
- Kiedy do klubu przyszedł nowy trener, każdy z nas rozpoczynał praktycznie od zera. Każdy miał okazję pokazać się podczas zajęć czy sparingów. Ten, kto wykorzystał szansę, został w klubie. Nie było istotne, czy ma ważny kontrakt, czy nie.

Jesteś w składzie, ale miejsca w jedenastce nie możesz być już pewien.
- W poprzednim sezonie duże znaczenie miał fakt, że do Białegostoku ściągnął mnie trener Artur Płatek. Znał mnie z Łęcznej i dobrze wiedział, na co mnie stać. Ale na pewno nikt nie zarzuci mi, że grałem tylko z tego powodu, że sprowadził mnie pan Płatek. Po prostu wywalczyłem sobie miejsce w jedenastce. Teraz jest większa rywalizacja. Przyszedł Robert Szczot, z którym konkuruję do gry na lewej pomocy. To bardzo fajny chłopak. Mamy nawet koło siebie miejsce w szatni. Jeśli trener postawi na niego, będę starał się mu pomagać jak tylko będę mógł. Wychodzę z założenia, że liczy się dobro drużyny. Kadra jest wyrównana i nie dla każdego znajdzie się miejsce w składzie meczowym. Najgorsze jakbyśmy mieli się na siebie obrażać, czy patrzeć, kto jest lepszy, a kto gorszy. Decyzje podejmuje trener. Ja je uszanuję. Jestem pewien, że prędzej czy później dostanę swoją szansę. W niedzielę zobaczymy, kto zagra. Na razie trudno wyrokować. Bez względu na to, kto wyjdzie na boisko, każdy z nas zrobi wszystko, żeby dołożyć cegiełkę do zwycięstwa z Arką.

Jak oceniasz trenera Probierza?
- To człowiek, który nienawidzi przegrywać. Stara się wpoić nam, żebyśmy dążyli tylko do zwycięstwa, nie myśleli w ogóle o porażkach. Przekazuje drużynie dużo uwag. Krzyknie, podpowie, czasami ostro opieprzy.

Zaskakująco często wspomina też o mistrzostwie Polski.
- On po prostu chce wygrywać. A mistrzostwo? Czemu nie mielibyśmy spróbować? Przecież ekstraklasa to właśnie rozgrywki o mistrzostwo kraju. Jesteśmy w szesnastce zespołów, które stają do wyścigu o tytuł. Na początku wszyscy mają jednakowy bilans. W Jadze doszło do rewolucji i zobaczymy, na co nas stać. Nie mówię od razu, że planem jest mistrzostwo. Taki cel mogą stawiać sobie Wisła Kraków czy Legia Warszawa. Łatwo mówić o koronie, a jeszcze łatwiej za chwilę spaść na ziemię i tłumaczyć się jak niedawno z tych nieszczęsnych siedmiu punktów. Grajmy swoje i zobaczymy, co będzie.

Jaka atmosfera panuje w zespole? Przyszło wielu nowych piłkarzy. Nie tworzą się podziały na grupy?
- Ostatnio nie było w Jadze atmosfery, ponieważ nie było wyników. W wielu meczach brakowało konsolidacji zespołu. Teraz z kolei doszło do dużych zmian. Jest wielu doświadczonych zawodników, ale jest również sporo młodszych graczy. Na razie jestem naprawdę zadowolony, jak to wszystko się układa. Powoli docieramy się poza boiskiem. Mam nadzieję, że szybko przełoży się to na murawę, bo przecież o to najbardziej chodzi.


- Tak niektórzy mogą mówić. My z Brazylijczykami się nie dogadamy. Młodzi mają własne sprawy. I tak dalej. Ale naprawdę nie widzę żadnych podziałów. Wszyscy sobie pomagamy. Nie ma grup, które trzymają się gdzieś z boku. Wiadomo, że nie usiądę na przykład z Thiago Cionkiem i nie będę z nim prowadził dyskusji, bo ani ja jego, ani on mnie nie zrozumie. Szkoda nawet się męczyć na takie rozmowy. Ale staramy się sobie pomagać na boisku. Czy to klepniemy się po plecach, czy uśmiechniemy do siebie. Na pewno coś takiego też buduje więź między zawodnikami i wpływa na atmosferę.

Kadrowo Jagiellonia jest silniejsza, niż w poprzednim sezonie?
- Patrząc na nazwiska, na pewno. Mamy w składzie zawodników, którzy już coś w futbolu osiągnęli. Stano grał w Lidze Mistrzów, Skerla jest reprezentantem Litwy, Hermes był wiodącą postacią w Koronie Kielce. Roberta Szczota chciało wiele klubów, a przyszedł do Białegostoku. Zobaczymy, co pokażą chłopcy z Realu Madryt. Moim zdaniem, bardzo ciekawym zawodnikiem jest Szymon Matuszek. Ogólnie mamy wyrównaną kadrę. Na większość pozycji jest po dwóch kandydatów do gry. Tej rywalizacji w poprzednim sezonie nam brakowało. Sam po sobie widziałem, że mając problemy z kontuzjami, musiałem jak najszybciej się wyleczyć, żeby móc zagrać w meczu. Po prostu nie miał mnie kto zastąpić.

Jak jesteście przygotowani do sezonu? Czasu było mało, żeby nadrobić zaległości czy poprawić błędy.
- Zaległości to mogliśmy mieć my, starzy jagiellończycy. W drużynie jest większość nowych zawodników i oni raczej nie mieli problemów. Myślę, że wszystko jest OK. Teraz chodzi tylko o to, żebyśmy nie powtarzali błędów z poprzedniego sezonu. Trener często zwraca nam uwagę, żebyśmy grali piłką, jak najdłużej się przy niej utrzymywali. Poprzednio staraliśmy się tylko grać na Vuka Sotirovicia i liczyliśmy, że coś tam z przodu zrobi. Teraz jest inaczej - nie ma "grzałki", jest podanie, wyjście na pozycję. To przeciwnik ma za nami biegać, a nie odwrotnie. Trener cały czas uczula nas na te elementy.

Zobaczymy, jak to wyjdzie w meczu z Arką. Liga wreszcie rusza. Odliczasz już godziny do inauguracji rozgrywek?
- Na pewno. Zwłaszcza dla mnie i chłopaków, którzy zostali w kadrze, to szalenie ważny mecz. Chcemy zmazać plamę z poprzedniego sezonu. Zrobimy wszystko, żeby kibice zapomnieli o tym, co się niedawno wydarzyło. Otwieramy teraz nowy rozdział.

To na koniec wróćmy do mistrzostwa Polski. Kto zdobędzie tytuł w sezonie 2008/09?
- Wisła Kraków. Jak jeszcze Wisła grała w trzeciej lidze, to jej kibicowałem.

Która będzie Jagiellonia?
- Zaraz za Wisłą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna