Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jedni zgarnęli duże pieniądze, inni nie chcieli wziąć ani złotówki

Redakcja
Jedni, ku zadowoleniu mieszkańców, potrafią czerpać cały garściami z unijnej kasy. Innym idzie znacznie gorzej. Bo się po prostu nie starają, albo też - nie mają pieniędzy na wkład własny.

Gazeta Współczesna - wspolczesna.pl na Facebooku - wybierz "Lubię to". Będziesz na bieżąco

Czytaj również: Koniec kolejek w ZUS? Emeryci, pracownicy i firmy załatwią sprawy przez internet

Dzięki środkom z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podlaskiego Suwałki mają m.in. zmodernizowaną ulicę Reja i będą miały wydłużoną Wigierską. Augustowski szpital przeprowadził termomodernizację budynku, a w Sejnach powstało Centrum Informacji Turystycznej.

Korzystały też firmy
Unijne pieniądze z tego programu, podobnie zresztą jak i z pozostałych, powoli się kończą. Wszak ich wydawanie rozpisane było na lata 2007-2013. Niedługo rozpocznie się nowa unijna perspektywa finansowa. O pieniądze ma być trudniej. Jeżeli ktoś nie wykorzystał szansy, zaległości już nie nadrobi.
Przeanalizowaliśmy to, kto i ile otrzymał z tego jednego z najważniejszych unijnych programów na podstawie danych Urzędu Marszałkowskiego w Białymstoku.

Najwyższy wskaźnik na mieszkańca osiągnęło Bakałarzewo. Ale głównie dzięki jednej, potężnej inwestycji - przebudowie trasy z tej miejscowości do Suwałk. O ten remont zabiegały nie tylko gminne władze.

W zestawieniu największych miast regionu bardzo dobrze wypadają Suwałki. Otrzymywały dofinansowanie nie tylko na ulice, ale też przebudowę hali OSiR czy kończącą się budowę sali widowiskowo-teatralnej.

Z RPO korzystały też miejscowe firmy. Otrzymywały dotacje na różnego rodzaju przedsięwzięcia związane z modernizacją zakładu (nawet - pralniczego), czy wznoszenie nowych obiektów, jak hotele.
Jarosław Filipowicz, rzecznik prasowy suwalskiego ratusza mówi, że projekty przygotowywane przez miasto było po prostu dobre. - A to zasługa odpowiednio dobranej oraz kompetentnej kadry - zauważa.
Przedstawiciele poszczególnych gmin dodają też, że nigdy nie zaszkodzi, jeśli za danym projektem "się chodzi". Bo komisja oceniająca wnioski, komisją, a decyzje decyzjami. Dodatkowe poparcie więc czasem się przydaje.

Nie opłacało się?
Dlaczego Sztabin i Wiżajny nie zdobyła z RPO ani złotówki? Tadeusz Drągiewicz, wójt tej pierwszej gminy tłumaczy, że korzystanie z tego programu specjalnie opłacalne nie było.
- Taniej wychodziło nam wyremontowanie drogi choćby z tzw. schetynówek - mówi. - Zresztą w jednym projekcie drogowym uczestniczyliśmy, tyle że zostało to zapisane na konto całego powiatu augustowskiego.

W Wiżajnach natomiast trudno o odpowiedź. Bo wójt Józef Laskowski, który rządził gminą od 2006 r. został niedawno odwołany i już nie urzęduje. Jego krytycy zarzucali mu swego czasu, że nie sięga po unijne pieniądze.

Największą jednak, zdaniem wielu wójtów, barierą jest konieczność posiadania tzw. wkładu własnego. Może wynosić on tylko 10 proc. kosztów inwestycji, ale też nawet połowę.

Mali mieli inną kasę
Barbara Likowska-Matys z urzędu marszałkowskiego mówi, że najmniejsze gminy przede wszystkim korzystały z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Po pieniądze z RPO próbowały sięgać w drugiej kolejności. Czemu jednym to się udawało, a innym nie?
Niektórzy z różnych powodów o pieniądze w ogóle nie zabiegali. Bo władze nie widziały takiej potrzeby, albo takich możliwości. Inni z kolei pisali słabe projekty, nie przykładając wcześniej wagi do zatrudnienia odpowiedniej kadry.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna