Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jedwabne. Tłumy przyszły pożegnać zamordowanych [zdjęcia]

Joanna Bajkiewicz
Joanna Bajkiewicz
Szer. Dariusz Rosłaniec, CSŁiI w Zegrzu
Niemieccy żandarmi 11 sierpnia 1943 roku, rozstrzelali dwie polskie rodziny z Jewabnego. Po ponad 78 latach Władysława i Franciszek Mościccy oraz Anna i Józef Bronakowscy, zostali pochowani z wojskowymi ceremoniałami. W sobotę, 12 lutego br., ich ciała spoczęły na miejscowym cmentarzu.

Sabina Wysocka, córka zamordowanych, miała wtedy zaledwie 15 lat, ale dzisiaj m.in. dzięki jej wspomnieniom nie ma wątpliwości, że jej rodzice zginęli, bo pomagali Polskiemu Państwu Podziemnemu.

- Dla całej naszej rodziny to wielkie przeżycie. Przełomowa chwila, która ma ogromne znaczenie, zarówno rodzinne, religijne, ale i historyczne - mówi Anna Zejer, która dołączyła do rodziny w 2012 roku, poprzez zawarcie związku małżeńskiego.

Przez lata drążyła temat rodzinnej tragedii, aż w końcu w minionym roku, w 78. rocznicę mordu, członkowie obu rodzin postanowiły podjąć temat ekshumacji.

- Chcieliśmy, by ciała zostały pochowane w święconej ziemi, a nie zakopane w lesie, jak zwierzęta. To byli ludzie bardzo wierzący, którzy nawet idąc na śmierć modlili się - wyjaśnia kobieta.

I dodaje, że lista warunków, którą otrzymali z IPN, a które należało spełnić, by dokonać ekshumacji przeraziła ich, dlatego o pomoc poprosili Stowarzyszenie Wizna 1939 . Ci pasjonaci historii, przy współpracy z żołnierzami Wojsk Obrony Terytorialnej i Laboratorium Kryminalistycznym Żandarmerii Wojskowej, dwa tygodnie później, zdobyli wszystkie potrzebne pozwolenia i dokładnie 12 czerwca ub. r. odnaleźli i ekshumowali szczątki Władysławy i Franciszka Mościckich oraz Anny i Józefa Bronakowskich – jednych z wielu ofiar niemieckich zbrodni w Lesie Przestrzelskim.

W sobotę, 12 lutego, przed uroczystościami pogrzebowymi zebrali się wszyscy na specjalnie zorganizowanej konferencji, by opowiedzieć o swoich odkryciach.

Polacy najpierw zostali aresztowani i zaprowadzeni na posterunek w Jedwabnem. Tam byli przesłuchiwani, torturowani, aż w końcu niemieccy żandarmi wyprowadzili ich do oddalonego o kilometr od Jedwabnego Lasu Przestrzelskiego, gdzie zostali rozstrzelani nad dołem, a potem wepchnięci do niego i zakopani.

- Przyczyną śmierci w każdym przypadku był postrzał w tył głowy. Ale oprócz tego widać było ślady po torach pocisków, odznaczone zarówno na kręgosłupie, jak i kościach biodrowych. Jedna z kobiet miała roztrzaskaną przez pocisk kość ramienną - mówiła Urszula Okularczyk, antropolog.

A Marcin Sochoń ze Stowarzyszenia Wizna 1939, podkreślał, że udowodnili, że to niemiecka zbrodnia.

- Znamy częściowo personalia osób, które dokonały tej zbrodni, to m.in. żandarm Bardoń, który po wojnie został skazany za inne zbrodnie, na wieloletnie więzienie, gdzie zmarł - mówił.

Pasjonat historii nie ma wątpliwości, że Las Przestrzelski skrywa nie jedną jeszcze historię.

- Niemcy mordowali obywateli polskich w Jedwabnem. Czekamy na sygnały, na informacje. Może ktoś nie będzie chciał już milczeć - mówił.

Jedwabne. Po latach ich ciała spoczną w poświęconej ziemi

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lomza.naszemiasto.pl Nasze Miasto