Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeeest!!! Wygraliśmy!!!

Urszula Bisz
- Jeeeest!!! Ebi, Ebi, Ebi!!! - szaleją z radości Cezary Brudziński (pierwszy z prawej) i jego koledzy. - Warto było przeżyć coś takiego. W takich chwilach jestem dumny, że jestem Polakiem - mówi Czarek.
- Jeeeest!!! Ebi, Ebi, Ebi!!! - szaleją z radości Cezary Brudziński (pierwszy z prawej) i jego koledzy. - Warto było przeżyć coś takiego. W takich chwilach jestem dumny, że jestem Polakiem - mówi Czarek. B. Maleszewska
Białystok. Hurrraaa! - ten okrzyk w sobotni wieczór zatrząsł ścianami wielu białostockich domów. Szałem radości przyjęliśmy zwycięstwo polskich piłkarzy nad Belgią i ich historyczny, pierwszy awans do finału mistrzostw Europy!

Jesteśmy z wami, Polacy!

Jesteśmy z wami, Polacy!

Sport jest piękny - powiedziała mi znajoma tuż po zakończeniu meczu Polska - Belgia. Nie jest kibicem, ale w sobotę przez ponad półtorej godziny nie odrywała oczu od ekranu telewizora. Denerwowała się, ściskała kciuki i... popłakała się ze szczęścia. Ech, z radości mało komu nie zakręciła się w oku łza! Bo my strasznie byliśmy spragnieni sukcesu. Tak samo, kiedy jedenastka Kazimierza Górskiego wywalczyła w 1973 roku upragniony awans do finałów mistrzostw świata. Teraz marzyliśmy o grze w mistrzostwach Europy 2008 r. I dlatego w sobotę byliśmy wszyscy razem, ze sobą i z naszymi piłkarzami. I dlatego ten mecz złączył mieszkańców Szczecina i Rzeszowa, Wrocławia i Białegostoku.

Dariusz Klimaszewski

W jednym z białostockich pubów pojawiamy się w sobotę kilka minut przed godz. 20. Nie ma już wolnych miejsc. Przed czterema telewizorami plazmowymi siedzą kibice w biało-czerwonych barwach. Większość zarezerwowała miejsce już tydzień temu.
Godzina 20.25. Chorzowski stadion porywa "Mazurek Dąbrowskiego". My też wstajemy, śpiewamy "Jeszcze Polska nie zginęła", nad głowami trzymamy biało-czerwone szaliki.
Pierwszy gwizdek
Rozpoczyna się gra. Wszyscy jesteśmy optymistami.
- Wygramy! Na pewno wygramy. Nie ma innej opcji - przekonuje Rafał, jeden z kibiców oglądających mecz z nami. I razem z kolegami zaczyna śpiewać: "Polska, biało-czerwoni" i "Do boju, do boju". Po chwili śpiewają już wszyscy. Ktoś naprędce przerabia pieśń Jagiellonii i intonuje: "Tylko ty, w moim sercu ty. Jedyna, niepokonana, Polska kochana".
Nastroje nieco słabną, gdy Belgowie odbierają piłkę podopiecznym Leo Beenhakkera. Ale wreszcie szarżują Jacek Krzynówek i Euzebiusz Smolarek. Zrywamy się z krzeseł i... opadamy z jękiem zawodu: "Nic się nie stało! Polacy! Nic się nie stało".
Gdy biało-czerwoni spychają Belgów do obrony, mało kto siedzi już na krześle. "Polska! Polska! Polska!" - skanduje każdy. Ale Krzynówek i Michał Żewłakow fatalnie pudłują. Bardziej nerwowi wychodzą do łazienki.
- Jak tak dalej pójdzie, będzie 0:0 - narzeka jeden z kibiców. - Z tej połowy to już nic nie będzie.
Idzie do baru i za moment zapomina o piwie, po które szedł, bo...
1:0! Ebi!
Euzebiusz Smolarek wykorzystuje błąd belgijskiego obrońcy. Przejmuje piłkę, ogrywa bramkarza i 1:0 dla Polski!!! Pub ogarnia szał radości. Skaczemy niemal pod sufit, ściskamy się i wszyscy razem: "Hurra! Polska! "Ebi Smolarek! Ebi, Ebi, Ebi!!!". A potem: "Jeszcze jeden, jeszcze jeden, jeszcze jeden"!!! Ściany drżą, kufle trzęsą się na stołach. Komuś wyrywa się: "Brawo Ebi! Białostocka krew"!
2:0! Ebi!
Przerwa w meczu. Wszyscy szczęśliwi. Mamy to, o czym marzyliśmy: gola! Jest dobrze. Żeby jeszcze nasi strzelili drugiego. Piłkarze wracają na murawę. Jeszcze żyjemy pierwszym golem, a tu... Smolarek i 2:0! Rozlega się dziki krzyk. Wpadamy sobie w ramiona. Szalejemy i skandujemy: "Ebi,Ebi, Ebi"!!!
Gdy w 85 minucie meczu Smolarek schodzi z boiska, przenosimy się do Chorzowa. Razem z siedzącymi na stadionie kibicami wznosimy jeden chóralny okrzyk: "Dziękujemy, dziękujemy". Zagłuszamy telewizyjnych sprawozdawców.
Wszyscy są już wyluzowani i pewni zwycięstwa. - Euro jest nasze! Panowie Euro jest nasze - śpiewamy.
I ostatni gwizdek! - Hurrrrra! - słychać nas nawet na ulicy.
- To historyczny mecz. Kocham Ebiego - mówi mi ze łzami w oczach jeden z kibiców.
Ze szczęścia płaczemy wszyscy.
więcej w papierowym wydaniu Współczesnej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna