Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jego piosenki śpiewa cały kraj

Bartosz J. Klepacki [email protected]
Na scenie Pawłowi towarzyszą zawsze tancerki
Na scenie Pawłowi towarzyszą zawsze tancerki BJK
Region. Hit, który stworzył chciał kupić Ivan Komarenko. Jednak postanowił wylansować go sam. I odniósł wielki sukces.

Jego przygoda z muzyką zaczęła się gdy miał niespełna 4 lata. Wtedy to dostał swój pierwszy instrument klawiszowy, na którym uparcie uczył się grać.

- Myślałem wtedy, że zrobić utwór to chwila moment, dopiero z czasem zdałem sobie sprawę, że nie jest to jednak takie łatwe - mówi Paweł Jasionowski. - Teraz wiem, że na hit czasami trzeba pracować latami - dodaje.

W momencie gdy szedł do pierwszej klasy szkoły podstawowej, rodzice postanowili zapisać go równolegle do szkoły muzycznej I stopnia w Zambrowie. Już wtedy wspólnie z bratem i kolegą Krzyśkiem Gorczycą tworzyli różne amatorskie minizespoły. Na poważnie za muzykę wziął się dopiero trzy lata temu, gdy powołał do życia zespół Masters. Jego życie obróciło się o 180 stopni.

Na wesela i do pubu

- Od lutego ubiegłego roku nastąpił przełom i moją muzyką zainteresowały się media, to było dla mnie wielkie zaskoczenie - podkreśla.
Piosenka "Żono moja" w jego aranżacji odniosła niebywały sukces w naszym kraju. Młody zambrowianin miał propozycję sprzedaży podkładu utworu samemu Ivanowi Komarence, jednak zrezygnował i postanowił wylansować ten przebój pod nazwą formacji Masters.

- Jak się okazało, jednak życie jest brutalne. Komarenko włączył piosenkę "Żono moja" do swojego repertuaru i bezczelnie splagiatował aranż utworu - mówi Jasionowski.

Na temat zespołu Masters i piosenki "Żono moja" rozpisywały się kolorowe gazety, a także portale plotkarskie i serwisy muzyczne. Piosenka stała się niewątpliwie hitem.

- Jak to się stało? Nie wiem. Przecież piosenka "Żono moja" powstała najpierw z myślą o weselach - zastanawia się młody muzyk.

Nawet w telefonie

Szum medialny przyniósł mu wiele koncertów.

- Od marca praktycznie nie mam wolnego weekendu.
Paweł, póki co, koncerty traktuje bardziej jako hobby, niż pracę, choć nie ukrywa, że profity z bycia rozpoznawalnym też ma.

- Fajnie jest słyszeć, gdy na koncertach wszyscy znają twoje piosenki i razem z tobą je śpiewają - przyznaje. - To naprawdę fajne uczucie. Czasami gdy przebywam w jakimś większym mieście, słyszę u różnych osób "Żono moja" ustawiony jako dzwonek. Wtedy się uśmiecham, i wiem, że to co robię, ma sens.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna