Jerzy Brzeziński. Były prezydent szybko wraca na salony

Nihil novi

Nihil novi

Decyzja o zatrudnieniu Jerzego Brzezińskiego jako doradcy prezydenta Łomży zaskoczyła wszystkich, a zapewne najbardziej wyborców Mieczysława Czerniawskie- go. Przypomnijmy, że rządzący przez dwie kolejne kadencje Brzeziński tym razem nie dostał się do drugiej tury, ani nawet do Rady Miasta. To chyba najbardziej wyraźny sygnał od mieszkańców, że dotychczasowej ekipy mają już dość. Przypomnijmy też, że przeciwko byłemu prezydentowi toczy się postępowanie karne o przestępstwa urzędnicze. Czy powinien dalej pozostawać na utrzymaniu podatników? Paweł Chojnowski

Urzędujący prezydent Mieczysław Czerniawski ogłosił wczoraj, że chciałby aby poprzednik objął stanowisko jego doradcy na kilka miesięcy.

Gabinet będzie pełny

Zgodnie z prawem prezydent ma taką możliwość. W miastach wielkości Łomży takich doradców może być pięciu. I Czerniawski zapowiedział, że wykorzysta te miejsca.

- Zaproponowałem Jerzemu Brzezińskiemu objęcie tej funkcji począwszy od przyszłego roku i on moją propozycję przyjął - mówił Czerniawski. - Po ośmiu latach ma on wiele do przekazania nowemu prezydentowi, dopóki na własną rękę nie ułożę sobie życia zawodowego.

Nie ujawnił jednak, ile za doradzanie Brzezińskiemu będzie płacił, podobnie jak nazwisk innych kandydatów do gabinetu.

Zmiana warty zastępców

Pewne jest za to, to, że od dzisiaj pracę w swoich gabinetach zaczyna para nowych wiceprezydentów. Stanowisko pierwszego zastępcy objął (i złożył przysięgę) Beniamin Dobosz. Ma za sobą karierę w bankowości i będzie odpowiadał za sprawy związane z budżetem, gospodarką i pozyskiwaniem środków zewnętrznych.

Funkcję drugiego zastępcy Czerniawski powierzył Mirosławie Kluczek. Ma za sobą przygotowanie pedagogiczne i wieloletnie doświadczenie w zarządzaniu oświatą, zarówno publiczną jak i tą pozarządową. Będzie odpowiadała za edukację, kulturę, pomoc społeczną i sport.

Przed wręczeniem nominacji nowy prezydent odwołał dotychczasowych wiceprezydentów. Zapowiedział jednak, że mają być do dyspozycji nowych zastępców i skrupulatnie przekazać im wszystkie sprawy. Formalnie bowiem Marcina Sroczyńskiego i Krzysztofa Choińskiego obowiązuje trzymiesięczny okres wypowiedzenia i wciąż będą pobierać w tym okresie pensję, blisko 11 tys. zł brutto.