Jest praca, ale dla inżynierów

Ponad 3800 suwalczan jest bezrobotnych. Co drugi z nich ukończył gimnazjum lub szkołę zawodową. Natomiast co dwudziesty legitymuje się wykształceniem wyższym. Największe problemy ze znalezieniem posady mają absolwenci administracji, ekonomii oraz pedagogiki.

Zdaniem lokalnych pracodawców, nie wszystkie kierunki kształcenia odpowiadają potrzebom rynku.

- Należy stawiać na inżynierów - uważa Henryk Owsiejew ze spółki Malow. - W mojej spółce brakuje ludzi z wyższym wykształceniem w zawodzie elektryk, czy mechanik. Jestem w stanie co roku zatrudniać po dziesięciu inżynierów.

Liczy się zawód, płeć i motywacja

Pracodawcy i dyrektorzy suwalskich szkół, z inicjatywy prezydenta miasta zastanawiali się, co zrobić, by dopasować kierunki kształcenia do potrzeb lokalnego rynku. Bo o tym, że sytuacja nie jest najlepsza, nikogo nie trzeba przekonywać. W urzędzie pracy zarejestrowanych jest bowiem 1605 absolwentów gimnazjów oraz szkół zawodowych i 769 osób, które posiadają wyższe wykształcenie. W tej ostatniej grupie dominują ci, którzy ukończyli administrację, ekonomię, pedagogikę, rolnictwo, prawo i ochronę środowiska. Problemy ze znalezieniem posady mają też inżynierowie budownictwa, ale tylko dlatego, że nie posiadają uprawnień, np. do nadzorowania inwestycji. Rzecz w tym, że, by je zdobyć, trzeba pracować.

Ze statystyk wynika, że tylko sprzedawców jest mniej niż zgłoszonych ofert. 87 zarejestrowanych osób ma do swojej dyspozycji aż 102 propozycje. Mimo to, poszukują pracy, ponieważ z absolwentami szkół rywalizuje o posadę około 900 osób, które posiadają doświadczenie w pracy w handlu.

Urzędnicy "pośredniaka" podkreślali, że suwalscy pracodawcy poszukują przede wszystkim ludzi znających języki obce i doskonale obsługujących komputery. Wielu zwraca uwagę na dodatkowe uprawnienia typu kursy, czy szkolenia, wiek, płeć, a niektórzy na motywację do pracy.

- Generalnie pracodawcy nie są zadowoleni z poziomu wykształcenia absolwentów naszych placówek - podkreślali urzędnicy.

Nie wszystkie szkoły dbają bowiem o to, by ich uczniowie odbywali praktyki w zakładach pracy. Wzorowym pod tym względem może być Zespół Szkół Technicznych, który współpracuje z suwalskimi firmami i w ten sposób przygotowuje im kadry.

Bodajże najwięcej uwag, podczas spotkania posypało się pod adresem Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Suwałkach. Pracodawcy uznali, że placówka kształci w zawodach, które nie są najpotrzebniejsze na suwalskim rynku. Sugerowali, by stawiać na inżynierów. Prezydent Czesław Renkiewicz z kolei przypomniał, że należy myśleć o potrzebach kadrowych powstających na terenie specjalnej strefy ekonomicznej firm. Tam w najbliższym czasie powstanie kilkaset miejsc pracy.

Prof. Jerzy Sikorski, rektor szkoły tłumaczył, że tworzenie nowych kierunków wiąże się z wysokimi kosztami. A uczelnia nie chce pogrążać się w długach.

Doświadczenie? A skąd je wziąć?

Pracodawcy apelowali do dyrektorów szkół, by uczyli młodzież nie tylko podstawy programowej, ale też próbowali rozwijać w nich zainteresowania.

- To ogromnie ważne - mówiła kadrowa ze spółki Malow. - Trzeba rozwijać ciekawość świata. Z doświadczenia wiem, że ludzie z pasją mają inne, znacznie lepsze podejście do pracy.

Robert Żyliński, prezes Suwalskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej mówi, że pracodawcy narzekają na brak kadry, ale też nie pozostają bez winy. - Z jednej strony chcieliby zatrudniać ludzi z doświadczeniem, a z drugiej nie dają szansy absolwentom, by je zdobyli - zauważa