Sąd I instancji uznał S. winnym, ale warunkowo umorzył postępowanie na 2 lata i nakazał wpłatę 500 zł na rzecz jednej z placówek opiekuńczo-wychowawczych.
Andrzej S. domagał się uniewinnienia. Twierdził, że nie złamał prawa, a nabór kandydatów do pracy w ARRodbywał się zgodnie z procedurą.
- Tak naprawdę mieliśmy jednak do czynienia z konkursami pozorowanymi - podsumował w uzasadnieniu sędzia Dariusz Niezabitowski. - Od początku miały je wygrać określone osoby. Wymagania formalne były tak sformułowane, aby mogli je spełnić protegowani zwierzchników oskarżonego.
Jako przykład podał osobę Marka T. - historyka z wykształcenia, a mimo to zatrudnionego na stanowisku starszego referenta w białostockim oddziale ARR.
Wcześniej od kandydatów wymagano wykształcenia rolniczego, prawniczego lub administracyjnego. Komisja rekrutacyjna, wybierając Marka T., odrzuciła znacznie lepszych kandydatów. Zarzuty dotyczą 2008 r. Sąd, warunkowo umarzając postępowanie wobec Andrzeja S., wziął pod uwagę, że działa on z inicjatywy swoich szefów. Wyrok jest prawomocny.
Proces byłego i obecnego prezesa ARR toczy się przed Sądem Rejonowym w Białymstoku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?