Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jest winna, bo samochód nie wyhamował

(tom)
Sędzia uznał, że Edward S. jest niewinny. Wprawdzie widział kobietę stojącą niedaleko przejścia, ale... ruszała ona ustami. Kierowca mógł więc sądzić, iż rozmawia z osobą stojącą obok i na jezdnię nie wejdzie
Sędzia uznał, że Edward S. jest niewinny. Wprawdzie widział kobietę stojącą niedaleko przejścia, ale... ruszała ona ustami. Kierowca mógł więc sądzić, iż rozmawia z osobą stojącą obok i na jezdnię nie wejdzie A. Zgiet
Suwałki. Sąd uniewinnił kierowcę samochodu, który na przejściu dla pieszych potrącił kobietę. Odrzucił m.in. zeznania świadka obciążające sprawcę wypadku.

Barbara K., suwalska pielęgniarka, szła w styczniu 1997 roku do pracy. Przechodziła przez przejście dla pieszych, znajdujące się na ul. Reja. Nagle poczuła uderzenie.

- Przeleciałam parę metrów - opowiadała.

Doznała bardzo poważnego urazu głowy. Skutki tego wypadku kobieta odczuwa do dziś.

To ona wtargnęła
Organy ścigania niemal od razu rozstrzygnęły, kto w tym przypadku ponosi winę. Kiedy Barbara K. leżała jeszcze w szpitalu, odwiedził ją policjant. Stwierdził, że będzie odpowiadać za nagłe wtargnięcie na jezdnię. Kobieta zaczęła podejrzewać, że sprawca, Edward S., ochroniarz w jednej z suwalskich firm, cieszy się wyjątkowymi względami policjantów. Okazało się, że nie tylko ich, bo prokuratura umorzyła śledztwo. Uznała, iż kierowca nie mógł uniknąć wypadku.

Sprawa została wznowiona dopiero wówczas, gdy pojawił się nowy świadek. Mężczyzna widział całe zdarzenie i od razu telefonował na policję. Nikt go jednak wcześniej nie wzywał. Policja twierdziła, że miała już wystarczającą wiedzę o tym, co zdarzyło się na ul. Reja.

Świadek zeznawał, że auto przed pasami w ogóle nie hamowało. Kierowca jechał tak, jakby przejścia w ogóle nie było. Na tej podstawie prokuratura sporządziła akt oskarżenia.

Ruszała ustami
Niedawno zapadł wyrok w tej sprawie. Sędzia uznał, że Edward S. jest niewinny. Bo wprawdzie widział kobietę stojącą niedaleko przejścia, ale... ruszała ona ustami. Kierowca mógł więc sądzić, iż rozmawia z osobą stojącą obok i na jezdnię nie wejdzie. Barbara K. jest zatem sama sobie winna. Sąd nie określił np., z jaką prędkością pojazd jechał. Uznał też zeznania świadka, na podstawie których powstał akt oskarżenia, za niewiarygodne.

Od wyroku odwołała się zarówno prokuratura, jak i poszkodowana. Sprawa trafi na wokandę suwalskiego sądu okręgowego. Poinformujemy, czym się to skończy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna