Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jestem pierwszy w Polsce

Ireneusz Sewastianowicz [email protected]
Był taki moment, że chciałem zrezygnować - opowiada Piotr Kuryło. - Wytrzymałem i jestem z siebie dumny.
Był taki moment, że chciałem zrezygnować - opowiada Piotr Kuryło. - Wytrzymałem i jestem z siebie dumny. Archiwum
Augustów. Startował z Terespola na wschodniej granicy. Swój maraton zakończył w Słubicach.

Piotr Kuryło, mieszkaniec Pruskiej Wielkiej w gm. Augustów, jako pierwszy przemierzył Polskę wszerz. Teraz zamierza pokonać trasę z północy na południe. Wystartuje na Westerplatte, finisz planuje w Zakopanem.
- Oczywiście, motywacją jest to, że nikt nie zrobił tego przede mną - przyznaje. - Chodzi jednak również o coś innego. Chciałbym zwrócić uwagę na fatalny stan polskich dróg. Pomiędzy Terespolem a Słubicami parę razy naprawdę ocierałem się o śmierć. Musiałem uciekać do przydrożnego rowu przed rozpędzonymi ciężarówkami.
Nie wypił szampana
Swój bieg Kuryło zaczął kilka minut po tym, gdy zegar wybił początek roku 2007. Nie wypił sylwestrowego szampana. Pamiętał, że przed nim 700-kilometrowa trasa i trzeba dbać o kondycję.
- Szczerze mówiąc sam nie zdawałem sobie sprawy z tego, jakie czeka mnie wyzwanie - przyznaje. - Biegam od dzieciństwa, to moja pasja, ale raczej nie po asfaltowych drogach. W miesiącu pokonuję z pół tysiąca kilometrów. Tu jednak od początku były problemy. Stawy w nogach buntowały się po każdym kroku na asfalcie. Był taki moment, że chciałem zrezygnować, bo ból zwiększał się z każdym metrem. Wytrzymałem i jestem z tego dumny.
Do Słubic Kuryło dotarł po ośmiu dniach. Odwiedził jeszcze pobliski Frankfurt nad Odrą, ale do domu wracał pociągami i autobusami.
- Nogi nadal trochę bolą - nie ukrywa. - W czasie biegu, gdy miałem chyba największy kryzys, tak mi spuchły, że spodnie musiałem wyrzucić do śmietnika i kupić nowe.
Kuryło, żeby nie tracić czasu, stołował się w przydrożnych barach i na stacjach benzynowych. Swój bagaż ograniczył do minimum.
Miał być górnikiem
Pochodzi z Suwalszczyzny, ale wielu jego bliskich krewnych mieszka na Śląsku. Skończył górniczą zawodówkę w Jastrzębiu. Wiele razy zjeżdżał pod ziemię. Uznał jednak, że to zawód nie dla niego. Od dzieciństwa próbował swoich sił w biegach. Tą pasją zarazili go starsi bracia. Do niedawna był sołtysem Pruskiej Wielkiej. Obecnie jest właścicielem firmy świadczącej usługi budowlane.
- Mam żonę. I dwie córki w podstawówce - mówi. - Obie lubią biegać.
Teraz przymierza się do kolejnej próby. Wystartuje na Westerplatte, a swój maraton zakończy na przejściu granicznym za Zakopanem.
- Amerykę biegacze przemierzali wszerz i wzdłuż. U nas, chociaż kilometrów znacznie mniej, nikt tego do tej pory nie zrobił. Udowodnię, że Polak potrafi bardziej od nich - żartuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna