Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jestem polskim Obamą

Magdalena Kleban [email protected]
Na razie Józek gotuje w Dzień Dobry TVN, jednak marzy o własnym telewizyjnym programie kulinarnym
Na razie Józek gotuje w Dzień Dobry TVN, jednak marzy o własnym telewizyjnym programie kulinarnym
Moje pierwsze polskie święta zachwyciły mnie atmosferą.

Jestem katolikiem, więc celebracja tych świąt nie była dla mnie zaskoczeniem, ale już forma, to jak Polacy je przeżywają - tak! No i to jedzenie! Uwielbiam odkrywać pierwotne smaki, i w Polsce takie odnalazłem.

Zwłaszcza w zupach: przepadam za barszczem, uwielbiam kwaśnicę. Nawet schabowego, na którego niektórzy kręcą nosem, ja schrupię z przyjemnością. I żadna wigilijna kolacja nie może się u nas obyć bez karpia.

Tegoroczne święta Josepha Seeletso - świetnego kucharza, znanego z telewizyjnego programu Dzień Dobry TVN - będą dla niego szczególne. I bardzo pracowite - będzie bowiem przygotowywał wigilię w telewizji. Wyzwanie czeka go również w Krakowie - to do niego i żony będzie należało przygotowanie tej najważniejszej w roku wieczerzy dla całej ich rodziny.

- Zawsze czekam na moment łamania się opłatkiem, kiedy życzymy sobie wszystkiego najlepszego. Nie mogę się już doczekać! - zapewnia z niecierpliwością. - Nasza wigilia będzie takim zbiorem tradycji wszystkich członków rodziny - będą tradycyjne polskie potrawy, jak barszcz i karp w galarecie, zrobię parę lekkich sałatek nawiązujących do kuchni mojej rodzinnej Botswany. Nie możemy zapomnieć i o naszym teściu. On pochodzi z Makowa Podhalańskiego i kilka jego ulubionych dań z tamtych terenów na naszym stole też musi się znaleźć. Zresztą sam za nimi przepadam.

Z krainy diamentów do kraju nad Wisłą
Joseph Seeletso, albo Józek, jak prosi by o nim mówić, nigdy nie miał kłopotów z adaptacją w obcym dla siebie środowisku. Nieco trudniejsze momenty przeżywa teraz, kiedy za oknem zamiecie i zawieje, a żadna czapka i szalik nie są w stanie ochronić przed przeraźliwym zimnem. Nie ukrywa, że z utęsknieniem wyczekuje już urlopu, który jak co roku zamierza spędzić wspólnie z żoną w swoim rodzinnym kraju.

Urodził się w Botswanie - kraju słynącym głównie z kopalni diamentów na pustyni Kalahari, doliny delty Okavango, rdzennych mieszkańców Buszmenów i przepięknych parków krajobrazowych - głównej atrakcji turystycznej tego kraju. Prawdziwa feeria barw, także zapachów towarzyszyła mu więc od najmłodszych lat.

Kucharza nie sposób nie zapytać o jego rodzimą kuchnię. Z tym jednak - jak się okazuje - jest pewien problem. Bo o oryginalnej kuchni Botswany trudno mówić, a potrawy tam spotykane są charakterystyczne dla całego regionu Afryki Południowej. Na kształt tego państwa wpływ miało zarówno uwarunkowanie geograficzne, jak i skomplikowane losy krajów tej części kontynentu - Botswana dopiero w połowie lat 60. XX wieku uniezależniła się od Brytyjczyków.

To, skąd pochodzi Józek, ma swoje odzwierciedlenie również w jego kulinarnej twórczości - dania są tak samo niezwykle kolorowe, jak i kraj, z którego pochodzi. Widać w nich też wpływy kuchni francuskiej, uznawanej przez Józka za absolutną podstawę wykształcenia każdego kucharza. Nie brak mu i polskich fascynacji:
- Dla mnie gotowanie to sztuka, forma artystycznego wyrazu - mówi. - Uważam się za kulinarnego artystę i staram się, by było to widoczne za każdym razem, kiedy podaję dania swoim gościom.

W pogoni za ukochaną
Mimo że jego kraj zaliczany jest do najpiękniejszych na świecie, to właśnie w Polsce, w Krakowie, poczuł się dopiero jak w domu. I jak to zwykle w takich wypadkach bywa, do kraju nad Wisłą przywiodło go uczucie.

Dzisiaj nawet nie pamięta, czy miał przed przeprowadzką jakiekolwiek obawy - to w końcu obca kultura, język, obyczaje... Bo on, kiedy pierwszy raz przyjechał do Polski i Krakowa, ze swoją ówczesną dziewczyną, a dzisiaj żoną, poczuł, że po długiej podróży nareszcie znalazł się u siebie. Inna sprawa, że i trafił od razu do najbardziej "krakowskiego" z możliwych środowisk - jego teściem jest Stanisław Radwan, znany kompozytor, przez lata związany z Piwnicą pod Baranami. Józek nie miał żadnych kompleksów. Bez najmniejszego problemu wsiąkł w to środowisko.

- Powiem więcej, na początku, spacerując po Krakowie miałem nieustanne poczucie deja vu - opowiada Józek. - Tak jakbym tu już kiedyś był, mieszkał, żył... A jeszcze jak poznałem "Wesele" Wyspiańskiego - to było niemal metafizyczne przeżycie, tak bliskie to wszystko mi było!

Dzisiaj jednak więcej swego czasu spędza w Warszawie, do ukochanego Krakowa wpadając tylko z okazji świąt i weekendów. Ale to w stolicy ma lepsze możliwości rozwoju. W przeciwieństwie do swoich polskich kolegów, nigdy nie robił tajemnicy z tego, jak ważna jest dla niego kariera zawodowa. Jego marzeniem jest własny program kulinarny. Jest szansa, że w przyszłym roku mu się to uda.

Prawie jak Sowa, niemal jak Obama
Dzisiaj trudno w to uwierzyć, ale Joseph Seeletso długo przekonywał się do pracy kucharza.

- Jako dwudziestolatek przez dwa lata pracowałem w banku. Uwielbiałem jednak gotować, nie byłem tylko pewny, czy się z tego utrzymam - przyznaje. - I przez dwa, trzy tygodnie, w wieczory, gotowałem za darmo w niewielkiej restauracji
W końcu jednak pasja zwyciężyła. Józek zrezygnował z kariery bankowca - zamienił ją na posadę w kuchni hotelu Sheraton. Jego styl, pasja, umiejętności szybko zdobyły mu grono zwolenników. Reprezentował kuchnię Botswany za granicami, towarzyszył nawet oficjalnym delegacjom rządowym.

- Byłem takim miejscowym Robertem Sową - dodaje. - Do dzisiaj zresztą jestem w Botswanie popularny.

Teraz też i w Polsce. Z pewnością pomogły mu w tym cotygodniowe występy w piątkowych wydaniach Dzień Dobry TVN.

- Wiesz, to jest też tak, że ja zawsze staram się być uśmiechnięty, miły dla ludzi. I to jest fajne, traktują mnie tu trochę, jakbym był waszym polskim Obamą - z szelmowskim uśmiechem kończy Józek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna