Młot poleciał na nieosiągalną dla wielu zawodniczek odległość 70.06. Tego samego dnia pochodząca z Augustowa lekkoatletka Prefbetu Śniadowo Łomża stała na drugim stopniu podium Młodzieżowych Mistrzostw Europy w Ostrawie.
Czułaś się mocna już przed konkursem, czy po dalekich rzutach sama się dziwiłaś: "Ale daleko!"
- Ważnym momentem były eliminacje. W pierwszym rzucie miałam wynik 68.97. Wyszłam z koła, zobaczyłam rezultat i... byłam w totalnym szoku. Wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. W podświadomości pojawiła się nadzieja na sukces i może jeszcze lepszy wynik. Teraz mam "7" z przodu. To dla wielu młociarek granica trudna do przekroczenia.
Jaką rolę w Twojej konkurencji odgrywa psychika?
- To ona zdecydowała o medalu. Finał zaczęłam średnio. W pierwszym rzucie młot poszedł mi po siatce i uzyskałam niecałe 66 metrów. Drugi spaliłam. Inne dziewczyny już zdążyły daleko rzucić. Moja rywalka Sophie Hitchon ponad 69 m, bijąc rekord Wielkiej Brytanii. Pojawiły się obawy, że o medal może być bardzo trudno. Ale skupiłam się wyłącznie na swoim rzucie, na tym co mam robić. Wizualizowałam go przed wejściem do koła. W trzeciej, najbardziej udanej próbie, wszystko wyszło jak trzeba, a nawet lepiej niż mogłam sobie wyobrazić.
Gdy dziewczyna rzuca młotem, zadajemy pytanie: "dlaczego ta konkurencja?"
- Zaczęło się w Augustowie w klubie Technik. Wypatrzył mnie trener Bogusław Sowól. Ja wtedy biegałam, bawiłam się w gry zespołowe, jak każdy. Zaproponował mi "a może byś spróbowała rzucić młotem?". Lubiłam próbować wszystkiego, więc nie odmówiłam i spodobało mi się. Po pewnym czasie dostałam się do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Białymstoku. Tam rzucania uczył mnie trener Robert Dźwigaj. Obecnie pracuję z Bogumiłem Chlebińskim. W 2007 roku zdobyłam złoty medal Mistrzostw Polski juniorów. Z roku na rok poprawiam wyniki. Tak to się wszystko dobrze potoczyło.
Czułaś się mocna już przed konkursem, czy po dalekich rzutach sama się dziwiłaś: "Ale daleko!"
- Ważnym momentem były eliminacje. W pierwszym rzucie miałam wynik 68.97. Wyszłam z koła, zobaczyłam rezultat i... byłam w totalnym szoku. Wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. W podświadomości pojawiła się nadzieja na sukces i może jeszcze lepszy wynik. Teraz mam "7" z przodu. To dla wielu młociarek granica trudna do przekroczenia.
Jaką rolę w Twojej konkurencji odgrywa psychika?
- To ona zdecydowała o medalu. Finał zaczęłam średnio. W pierwszym rzucie młot poszedł mi po siatce i uzyskałam niecałe 66 metrów. Drugi spaliłam. Inne dziewczyny już zdążyły daleko rzucić. Moja rywalka Sophie Hitchon ponad 69 m, bijąc rekord Wielkiej Brytanii. Pojawiły się obawy, że o medal może być bardzo trudno. Ale skupiłam się wyłącznie na swoim rzucie, na tym co mam robić. Wizualizowałam go przed wejściem do koła. W trzeciej, najbardziej udanej próbie, wszystko wyszło jak trzeba, a nawet lepiej niż mogłam sobie wyobrazić.
Gdy dziewczyna rzuca młotem, zadajemy pytanie: "dlaczego ta konkurencja?"
- Zaczęło się w Augustowie w klubie Technik. Wypatrzył mnie trener Bogusław Sowól. Ja wtedy biegałam, bawiłam się w gry zespołowe, jak każdy. Zaproponował mi "a może byś spróbowała rzucić młotem?". Lubiłam próbować wszystkiego, więc nie odmówiłam i spodobało mi się. Po pewnym czasie dostałam się do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Białymstoku. Tam rzucania uczył mnie trener Robert Dźwigaj. Obecnie pracuję z Bogumiłem Chlebińskim. W 2007 roku zdobyłam złoty medal Mistrzostw Polski juniorów. Z roku na rok poprawiam wyniki. Tak to się wszystko dobrze potoczyło.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?