Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Józef Gajewski prywatnie. Zobacz unikalne zdjęcia i przeczytaj jaki był

Helena Wysocka [email protected]
Józef Gajewski z Krzysztofem Diablo Włodarczykiem.
Józef Gajewski z Krzysztofem Diablo Włodarczykiem.
Wspomnienie. Zmarł Józef Gajewski, prezydent Suwałk. Całe życie gonił
Podczas ostatniego bluesowego festiwalu zagrał na harmonijce. Jednak jego ulubionym instrumentem był saksofon.
Podczas ostatniego bluesowego festiwalu zagrał na harmonijce. Jednak jego ulubionym instrumentem był saksofon.

Podczas ostatniego bluesowego festiwalu zagrał na harmonijce. Jednak jego ulubionym instrumentem był saksofon.

"Przyszłam powiedzieć Ci to, czego nie zdążyłam. Dziękuję." - napisała w księdze kondolencyjnej pani Alina.

Ja też nie zdążyłem podziękować za to, że uratował mojemu dziecku życie - mówi Władysław Ewko, suwalczanin i przyjaciel zmarłego prezydenta. - Choć wiem, że w każde życie wpisana jest śmierć, nawet przez myśl mi nie przeszło, że Józek tak szybko odejdzie.

Pracował od rana do nocy

W rodzinie państwa Gajewskich był najstarszy. Miał młodszego brata.
- Rodzice nauczyli nas szacunku do ludzi i pracy - wspominał swoje dzieciństwo kilka lat temu. -

Mieliśmy określone obowiązki, które trzeba było wykonać. Wakacje? Spędzałem je przy żniwach, albo przy budowie domu. Ojciec budził skoro świt i trzeba było brać się do pracy.
Ukończył suwalski "mechaniak", a później poszedł do wojska.

- Grał w orkiestrze - wspominają przyjaciele. - Był bardzo przystojny, dziewczyny nie odrywały od niego wzroku.

Po wojsku kształcił się na białostockiej politechnice. Wrócił do Suwałk, gdzie pełnił kierownicze stanowiska w kilku urzędach. Był prezydentem miasta w latach 1981-1987, a później naczelnikiem urzędu i izby skarbowej. Od 2002 roku znowu rządził miastem. Pracował od rana do nocy. Nie zważał, że ma kłopoty z sercem.

- Był pracoholikiem - mówią znajomi prezydenta. - Wymagał dużo od innych, ale jeszcze więcej od siebie.

Z urzędu, po pracy, lubił wracać pieszo.
- Wtedy więcej widać. - śmiał się. - Muszę wiedzieć, co się dzieje.

Pozbierał pijaczynie kartofle

- Bardzo pracowity - wspomina Władysław Ewko. - Całe życie gonił, wiecznie coś robił. Ale nigdy nie odmówił pomocy.

Ewko wspomina, jak 34 lata temu jego córka ciężko zachorowała. Suwalscy lekarze nie radzili sobie z chorobą.

- W środku nocy zapukałem do drzwi Gajewskich - wspomina. - Pamiętam, że na dworze była straszna śnieżyca. A mimo to, Józek ubrał się i zawiózł moje dziecko do białostockiego szpitala. Kogo byłoby stać na takie gesty?

Tomasz Bilbin poznał Gajewskiego na studiach.
- Mieszkaliśmy razem w akademiku - wspomina. - Bardzo energiczny, z głową pełną pomysłów. Kreatywny i niezwykle pracowity. Tak było i na studiach, i w pracy.

Obowiązków miał co niemiara. A mimo to, znajdował czas dla rodziny.
- Wychował troje dzieci na porządnych ludzi - dodaje Bilbin, który od kilkunastu lat mieszka w sąsiedztwie Gajewskiego.

- To był strasznie fajny człowiek - potwierdzają sąsiedzi. - Choć niezwykle zapracowany, to zawsze znalazł czas, by się zatrzymać, uśmiechnąć, ukłonić.

Ludzie opowiadają, jak kilka dni temu prezydent wracał do domu.
- Jechał samochodem, a chodnikiem szedł jakiś pijaczyna z zakupami - mówią. - Machał tą torbą, machał, aż w końcu wysypały mu się kartofle. Prezydent to zauważył, zatrzymał się i wysiadł z samochodu. Uśmiechnął się, pozbierał ziemniaki i podał temu mężczyźnie. Po czym, wsiadł do samochodu i pojechał dalej.

Często było też tak, że gdy jechał samochodem, proponował podwiezienie.
- Nie wywyższał się. Nie patrzył, czy ktoś jest urzędnikiem, czy bezrobotnym - mówią. - Po prostu, zatrzymywał auto i zapraszał do środka.

Był bardzo religijny. Nie wyobrażał sobie, by w niedzielę nie pójść do kościoła.

Kaczka prezydenta

Gajewski miał też mnóstwo pasji: grał na saksofonie, na harmonijce, dobrze tańczył i był duszą towarzystwa. Gdy zapraszał gości, troszczył się, by nikomu niczego nie brakowało. Przyjaciele domu wspominają, że na każde święta przyrządzał swoje danie: kaczkę z gruszkami.
- Znakomita! - wspomina Wanda Chrostowska. - Choć brałam przepis, nigdy nie udało mi się przyrządzić równie dobrej.

Chrostowska jest lekarką. Poznała prezydenta Gajewskiego kilkadziesiąt lat temu, gdy przychodził do poradni z chorymi dziećmi.

- Troszczył się o nie bardzo - wspomina. - Takiego ojca można pozazdrościć.
A ostatnio, na głowę wchodziły mu wnuki.
- Pozwalał im na wszystko - dodaje Władysław Ewko. - Gdy się spotykaliśmy, opowiadał, co robią, gdzie są. Bardzo je kochał.

Pierwsze wakacje

Od kilkudziesięciu lat nie był na prawdziwych wakacjach.
- Czasem wyjeżdżał na kilka dni np. do Zakopanego - wspominają znajomi. - Ale nie wytrzymywał długo. Już po dwóch, trzech dniach mówił, że szkoda czasu i wracał do domu.

Te, przed tygodniem, miały być pierwszymi, prawdziwymi wakacjami. Do wyjazdu namówili go znajomi z Warszawy. Wybierali się do Włoch, chcieli mieć miłe towarzystwo. Gajewski pojechał wraz z żoną. W niedzielę, 25 lipca, wskoczył do hotelowego basenu i już nie wypłynął.

"Los jest zazdrosny, zabiera Tych, których najbardziej potrzebujemy" - napisała w księdze kondolencyjnej pani Katarzyna.

Od kilku lat, w Nowy Rok, prezydent witał suwalczanina, który jako pierwszy przyszedł na świat.
Od kilku lat, w Nowy Rok, prezydent witał suwalczanina, który jako pierwszy przyszedł na świat.

Od kilku lat, w Nowy Rok, prezydent witał suwalczanina, który jako pierwszy przyszedł na świat.

Na kolanach, jak każe tradycja, pił herbatę podczas zorganizowanych w mieście Dni Japońskich.
Na kolanach, jak każe tradycja, pił herbatę podczas zorganizowanych w mieście Dni Japońskich.

Na kolanach, jak każe tradycja, pił herbatę podczas zorganizowanych w mieście Dni Japońskich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna