Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jutro kolejarze mają swoje święto. Ełczanie świętowali już wczoraj

Paweł Tomkiewicz
Paweł Tomkiewicz
Po wojnie Ełk nazywany był miastem kolejarzy. W latach świetności na kolei pracowało nawet 3 tysiące osób.

Swój rozwój po wojnie Ełk zawdzięcza m.in. kolei i kolejarzom. W 1946 roku mieszkało w nim ok. 6 tys. mieszkańców. Według szacunków blisko połowa z nich to kolejarze i ich rodziny. Jutro przypada święto Katarzyny Aleksandryjskiej, ich patronki. Ale ełczanie świętowali już wczoraj.

Praca była ciężka

Ełccy kolejarze z uśmiechem na twarzy wspominają dawne lata. Nie ma się im co dziwić, bo kolej wyglądała wówczas zupełnie inaczej.

- Perony były pełne ludzi. Kolej tętniła życiem. Pociągi jeździły z Ełku do Olsztyna aż trzema trasami. Były też połączenia do Gołdapi, Suwałk, Białegostoku. Jeździły składy do Szczecina i Wrocławia, a latem sezonowe, np. do Rybnika - wspomina Zdzisław Tchórzewski, który na ełckiej kolei przepracował 42 lata.

Większość regionalnych połączeń obsługiwali ełccy maszyniści i ich pomocnicy. W latach świetności na kolei pracowały 3 tys. osób.

- W samej parowozowni pracowało tysiąc osób, na kolejce ponad 100. Kolejarze byli tymi pierwszymi i od nich zaczęło bić serce miasta - opowiada Mirosław Sawczyński, kolejarz i miłośnik kolei od 38 lat.
- Praca w lokomotywowni była ciężka. Zdarzały się przypadki, że niektórzy pracowali pół roku i rezygnowali, bo byli zbyt słabi - dodaje Zdzisław Tchórzewski.

Lokomotywownia miała na stanie ponad 40 parowozów. 30 z nich, jak mawiają maszyniści, było pod parą, czyli gotowych do drogi. Pozostałe w naprawie, albo czekały na swoją trasę.
- U nas tak naprawdę zakończyła się era parowozów. To na stację w Ełku wjechał ostatni jeżdżący w barwach PKP - opowiada Mirosław Sawczyński. - Został u nas, jest zabezpieczony i liczymy, że uda się nam go przejąć.

Bywało niebezpiecznie

W historii ełckiej kolei nie brakowało też dramatycznych chwil.
- Kiedyś puścili na siebie dwa pociągi osobowe między Szczytnem a Olsztynem. W obu jechały drużyny z Ełku. Maszyniści zobaczyli siebie wcześniej i zaczęli hamować. Im nic się nie stało, ale pamiętam, że wagon pocztowy zmiażdżyło - opowiada Zdzisław Tchórzewski. - A kiedyś w takim wypadku gdzieś koło Korsz zginął ełcki maszynista.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna