150 banerów, 180 plakatów A1, 400 plakatów A3, 800 plakatów A4, 2 tys. okrągłych przypinek na odzież. Na to wszytko magistrat wydał ponad 11,7 tys. zł. Żeby otrzymać tę informację Henryk Dębowski z PiS musiał dopytywać od września trzy razy.
A chodzi o akcję banerową "Silna Rodzina - Silny Samorząd - Silna Polska". Miasto zostało oklejone plakatami z takimi hasłami. Na przykład na ogrodzeniu przedszkola samorządowego nr 10 przy al. Piłsudskiego 34 naliczyliśmy ich aż osiem. Radny pytał nie tylko o koszty akcji i jej sens, ale też o to, dlaczego rozpoczęła się akurat w okresie wyborczym. Jako że PiS jest oskarżany o atakowanie samorządów, wyborcy mogli wszak odczytać hasło "Silny Samorząd" jako wymierzone w PiS.
Prezydent Tadeusz Truskolaski już na początku września tłumaczył na naszych łamach, że na plakatach nie ma żadnych znaków partyjnych.
- Nie ma też żadnej propagandy ani kampanii wyborczej. Chcemy pokazać, że samorząd jest jednym z największych dokonań ostatniego 30-lecia, a samorządom odbierane są właśnie pieniądze - podkreślał prezydent.
Chodziło mu oczywiście o to, że przez - zafundowaną przez PiS - obniżkę podatku dochodowego Białystok będzie co roku tracił 150 mln zł.
Prezydentowi wtórował sekretarz miasta Krzysztof Karpieszuk, który stwierdził, że oskarżenia Henryka Dębowskiego jakoby banery miały cokolwiek wspólnego z kampanią wyborczą są nieuprawnione. Podkreślał też, że akcja banerowa będzie trwała do końca roku, więc zakończy się długo po rozstrzygnięciu tegorocznych wyborów parlamentarnych.
Sekretarz nie podał jednak, ile miasto wydało na akcję. Bo według niego nie sposób podsumować kosztów.
- Informacja taka znajdzie się w przyszłorocznym sprawozdaniu z wykonania budżetu - odpisał radnemu Krzysztof Karpieszuk.
Henryka Dębowskiego oburzyła taka wymijająca odpowiedź, więc wystąpił interpelacją do władz miasta raz jeszcze. Krzysztof Karpieszuk stwierdził wtedy, że radny dostał już dostateczną odpowiedź poprzednio. Dał też Dębowskiemu do zrozumienia, że nie powinien zajmować się tą sprawą, bo jak napisał "interpelacje powinny dotyczyć spraw o istotnym znaczeniu dla miasta".
Czytaj też: W murze stałby prezydent. A dzieci by w niego strzelały
Radny stwierdził jednak, że prezydent ma widocznie coś do ukrycia i nadal naciskał na magistrat. Odpowiedź - podpisaną tym razem prze p.o. dyrektora departamentu prezydenta miasta Jacka Brzozowskiego - dostał 16 października, czyli tuż po wyborach parlamentarnych. Co jeśli przyjąć za prawdziwą tezę radnego o powiązaniu kampanii banerowej z kampanią wyborczą, ma ogromne znaczenie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?