Rodzice: Ukrócić słodycze
- Jestem za, choć nie wiem, czy taki zakaz pomoże - zastanawia się Teresa Rębisz z Łomży. - Nie mam nic przeciwko, aby wnuczek zjadł czasem kawałek dobrej czekolady czy cukierka. Ale jakieś żelki? W szkolnych sklepikach powinni sprzedawać owoce na sztuki, wtedy dziecko miałoby zdrowszy wybór.
Wielu rodziców uważa, że "odrobina" nie zaszkodzi.
- Niech w sklepiku będzie czekolada czy batonik - przekonuje Anna Kalinowska. - Ale nie chipsy, a tym bardziej nie jakieś kwaśne spreje do psiukania do buzi!
Dzieci: Zjemy co chcemy
Jak można się było spodziewać, większość przepytanych nastolatków ma odmienne zdanie.
- W szkołach podstawowych rzeczywiście nie powinno się sprzedawać chipsów i słodyczy, gdyż dzieci nie jadłyby nic innego - przekonuje Sandra Piotrowska. - Ale w gimnazjum czy szkole średniej powinien być wybór.
Kacper Bałdyga z Gimnazjum nr 3 w Łomży tłumaczy, że w szkolnym sklepiku kupuje nie tylko słodycze, ale także kanapki.
- Batony czy lizaki powinny zostać. Inaczej nie miałbym gdzie ich kupić na przerwie - zauważa.
Ale Anna Przyborowska, która w gimnazjum Kacpra prowadzi sklepik twierdzi, że słodycze wcale tak dobrze się nie sprzedają
- Większość kupuje je dopiero wtedy, kiedy zabraknie kanapek i drożdżowych bułek - tłumaczy.
Walczyć o zdrowie
Jeszcze do wczoraj łomżyński sanepid nie otrzymał żadnych wytycznych z GIS. Ale wielu rodziców popiera pomysł wycofania ze szkolnych sklepików bomb kalorycznych. Wg danych Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie na nadwagę cierpi 13 proc. nastolatków w wieku 13-15 lat.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?