Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kara zrujnuje mu całe życie. Został oszukany

Helena Wysocka [email protected]
– Stacja benzynowa nie przynosi kokosów, ale pozwala związać koniec z końcem – mówi Edward Karwel. – Teraz będę musiał ją sprzedać, by zapłacić karę.
– Stacja benzynowa nie przynosi kokosów, ale pozwala związać koniec z końcem – mówi Edward Karwel. – Teraz będę musiał ją sprzedać, by zapłacić karę. H. Wysocka
W związku z tą sprawą doznałem zawału serca, jestem wrakiem człowieka.

- Nie zapłacę, ponieważ nie mam takiej kwoty - mówi Edward Karwel.
Dodaje, że liczy na pomoc wojewody. - Jeśli nie, pójdę z torbami - nie ukrywa.

Decyzje były sfałszowane
Karwel od dziesięciu lat posiada stację benzynową w Rutce Tartak. Interes nie jest zbyt dochodowy, więc przedsiębiorca postanowił, że zainwestuje jeszcze w budynek, w którym będzie mieścił się m.in. sklep. Po niezbędną dla inwestycji dokumentację zgłosił się do biura projektowego, które funkcjonowało w centrum Suwałk.

- Architekt wyglądał na bardzo kompetentnego. Zaproponował mi, że załatwi wszystkie formalności związane z tym przedsięwzięciem - opowiada. - Nie znam się na tym i nie mam za wiele czasu, więc się zgodziłem.

Przedsiębiorca upoważnił architekta do działania i kilka tygodni później miał na swoim biurku zgodę na budowę niewielkiego pawilonu. Prace rozpoczęły się siedem lat temu.
- W tym samym czasie rozbudowałem stację o dystrybutor na gaz - dodaje rozmówca. - Inspektor budowlany dokonywał jego odbioru. W ogóle nie zwrócił uwagi na rozpoczętą inwestycję. I o to mam do urzędnika żal.

W 2009 roku budynek był już gotowy i został zgłoszony do odbioru. Wtedy inspektorzy nadzoru poprosili o dokumentację. Sprawdzając ją stwierdzili, że posiadane przez Karwela pozwolenia zostały sfałszowane.

- Podrobione były podpisy i wszystkie decyzje - precyzuje benzyniarz. - Poszedłem z tym na policję.

Musi płacić, albo wyburzyć
Organy ścigania wszczęły postępowanie w sprawie oszustwa (okazało się, że to nie jedyna sprawa i wyrokiem sądu architekt trafił na 4 lata do więzienia - dop. aut.), a inspektorzy nadzoru - samowoli budowlanej. Uznali, że skoro dokumentacja została sfałszowana to tak, jakby jej w ogóle nie było. A w takiej sytuacji Edward Karwel ma dwa wyjścia - zapłaci 375 tysięcy zł tytułem opłaty legalizacyjnej, albo musi wyburzyć budynek.

Przedsiębiorca zaskarżył tę decyzję najpierw do wojewódzkiego inspektora nadzoru, a później do sądów administracyjnych. Wszędzie została utrzymana w mocy.

- Zwróciłem się więc do wojewody z prośbą o umorzenie opłaty - dodaje rozmówca. - Przecież nie ma w tym, nawet w najmniejszym stopniu mojej winy. Zapłaciłem za projekt, za nadzór. Teraz mam odpowiedzieć za to, że architekt nie był uczciwy? Nie mogę tego zrozumieć.

Rozmówca nie ukrywa, że jeśli opłata zostanie utrzymana, to wyburzy budynek i zamknie stację. - Nie stać mnie już na żadne inwestycje - mówi wprost. - W związku z tą sprawą doznałem zawału serca, jestem wrakiem człowieka. Nie mam już siły niczego budować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna