MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Rosińska: Wsparcie tydzień później? Nie było polityków, gdy ich potrzebowaliśmy [WIDEO]

Agata Sawczenko
- Ale udało nam się. Choć kosztowało nas to bardzo wiele wysiłku - przyznaje Katarzyna Rosińska z Tęczowego Białegostoku, współorganizatorka pierwszego Marszu Równości. I mówi, że wyciągnęli wnioski i wiedzą już, co za rok trzeba będzie zrobić inaczej.
- Ale udało nam się. Choć kosztowało nas to bardzo wiele wysiłku - przyznaje Katarzyna Rosińska z Tęczowego Białegostoku, współorganizatorka pierwszego Marszu Równości. I mówi, że wyciągnęli wnioski i wiedzą już, co za rok trzeba będzie zrobić inaczej. Wojciech Wojtkielewicz
Drugi marsz równości? Za rok! - nie ma wątpliwości Katarzyna Rosińska ze stowarzyszenia Tęczowy Białystok, współorganizatorka pierwszego marszu równości w Białymstoku. - Marzy mi się, żeby wcześniej zrobić tydzień kultury równości z szeregiem wydarzeń edukacyjno-kulturalnych związanych z prawami człowieka, z mniejszościami seksualnymi

Takie działania edukacyjne i kulturalne Tęczowy Białystok planuje już zresztą na cały rok. Mają być pokazy filmowe z filmami dotyczącymi praw osób LGBT, dyskusje ze specjalistami i ekspertkami od praw człowieka. - Będzie też na pewno spotkanie z autorką książki dla młodzieży "Od A do Z o LBGTQIAP" - dodaje Katarzyna Rosińska.

Zobacz cały wywiad z Katarzyną Rosińską z Tęczowego Białegostoku

Ale to nie wszystko. Bo stowarzyszenie chce też poprowadzić w Białymstoku telefon zaufania dla osób LGBT. - Bo kiedy pisaliśmy petycję do prezydenta Truskolaskiego o utworzenie przestrzeni dla osób LGBT+ w ośrodku interwencji kryzysowej, to otrzymaliśmy odpowiedź, że ponieważ jesteśmy organizacją pozarządową, to możemy się zabrać za to samodzielnie - uśmiecha się Katarzyna Rosińska. A oprócz tego - chce jeszcze rozszerzyć działania samopomocowe TB. - To mogą byc przecież zwykłe spotkania, rozmowy o tym, jak czujemy się w przestrzeni publicznej.

Zobacz koniecznie: Fakju nam wszystkim. Po atakach na marsz równości białostoccy muzycy nagrali piosenkę przeciwko przemocy

Niestety, wszystko wskazuje na to, że te działania przybliżające osoby LGBT są Białemustokowi bardzo potrzebne. 20 lipca pokojowy marsz spotkał się z niebywałą agresją. W stronę maszerujących leciały wyzwiska, kamienie, butelki...

"Gdyby nie policja, to by nas zabili" - napisała w mediach społecznościowych jedna z uczestniczek marszu.

- Ale udało nam się. Choć kosztowało nas to bardzo wiele wysiłku - przyznaje Katarzyna Rosińska. I mówi, że wyciągnęli wnioski i wiedzą już, co za rok trzeba będzie zrobić inaczej: - Musimy szybko reagować i być konsekwentni. Jeśli policja czy miasto nie reaguje, musimy naciskać. I iść do nich kolejny raz i kolejny. Nie chcą słuchać? Trudno, muszą.

Zobacz też: Marsz równości w Białymstoku. Policja zatrzymała mężczyznę, który miał złamać 17-latkowi obojczyk

Jak mówi, stowarzyszenie za późno też zareagowało na list arcybiskupa Wojdy. - Swoje listy do hierarchów obu Kościołów wysłaliśmy dopiero po marszu. Powinniśmy od razu, gdy tylko list arcybiskupa trafił do parafii. Choć pewni nic by to nie zmieniło - mówi.

A w filmie z Katarzyną Rosińską rozmawiamy o tym, czy pierwszy marsz równości w Białymstoku można nazwać sukcesem, o jej odczuciach, o wiecach poparcia i dlaczego nie przyszła na organizowany przez polityków wiec "Białystok bez nienawiści".

Białystok. Pierwszy Marsz Równości i kontrmanifestacje w obi...

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna