Katastrofa w Smoleńsku. Czy doszło do eksplozji samolotu? Ekspert: Nie wykluczam

Katastrofa w Smoleńsku. "Gazeta Polska" opublikowała zdjęcie kokpitu wraku samolotu prezydenckiego. O komentarz do zdjęć został poproszony Ignacy Goliński, pilot z 42-letnim stażem, były członek Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Goliński jest ekspertem prawa lotniczego i w trakcie swojej pracy zbadał 25 proc. katastrof, które wydarzyły się w czasie jego kariery.

Uważa on, że z tych fotografii wynika, że małe szczątki samolotu zostały zagrabione na kupę i zostawione, a wrak załadowano na ciężarówkę i rzucono na bok płyty lotniska. Podkreśla, że nie wierzy w to, aby to, że śledztwo zostanie wyjaśnione.

Katastrofa w Smoleńsku:

"Cała ta katastrofa wygląda dziwnie od samego początku. To, że na miejscu nie było nikogo z komisji badania wypadków lotniczych, jest już bardzo zastanawiające. A powinni zjawić się natychmiast po tragedii. Skandalem jest, że nie zabezpieczono terenu po katastrofie. Gdy przyjeżdżałem do każdego wypadku lotniczego z ekipą badawczą, teren był ogrodzony taśmą przez policję, nikt nie miał prawa tam wejść oprócz ratowników, którzy sprawdzali, czy ktoś żyje. Wszystkie elementy wraku, cały teren katastrofy był przez nas dokładnie obfotografowany i sfilmowany, także obszar poza miejscem, gdzie leży wrak" - powiedział na łamach "Gazety Polskiej" Ignacy Goliński.

Czytaj też:
Ustalenie prawdy o katastrofie będzie niewygodne dla KaczyńskiegoKatastrofa w Smoleńsku**:

Zakomunikował także, że w swojej całej karierze nie widział samolotu w tak strasznym stanie. Zastanawia go również brak trzeciego silnika, który powinien się zachować, ponieważ "są zbudowane ze stali mocniejszej niż ta, z której powstają czołgi" i stwierdził, że "nie odważyłbym się powiedzieć: w tym samolocie na pewno nie było eksplozji".

Katastrofa w Smoleńsku. Informacje, artykuły, wydarzenia**