Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katastrofa w Smoleńsku. Kto był w kabinie pilotów kilkadziesiąt sekund przed katastrofą?

opr. online
Katastrofa w Smoleńsku. Wciąż nie jest znana przyczyna tragedii
Katastrofa w Smoleńsku. Wciąż nie jest znana przyczyna tragedii
Pilot prezydenckiego tupolewa był niedoświadczony - pisze rosyjski pilot Wasilij Jerszow. I próbuje wyjaśnić, dlaczego doszło do katastrofy w Smoleńsku.

Jerszow, były pilot Tu-154 z nalotem 10 tys. godzin twierdzi, że doświadczenie załogi prezydenckiego samolotu było "niewystarczające" i "ekstremalnie niewystarczające".

Wasilij Jerszow to autor rosyjskiego podręcznika pilotażu tupolewa. Odpowiadał on na pytania internautów na portalu Smolensk.forum.ws - pisze gazeta.pl.

Rosjanin próbuje wyjaśnić, dlaczego prawie do końca Tu-154 leciał na autopilocie. "Zejście do lądowania według przyrządów jest najbardziej skomplikowanym sposobem lądowania dla pilota. Trzeba rękami dobrze czuć prędkość, utrzymywać odpowiednią moc silników, trzymać kurs. (...) A przy tym należy jeszcze realizować główny cel, to jest trzymać się linii podejścia i decydować, czy podchodzi się do niej z lewa czy z prawa" - pisze Jerszow. "Kapitan nie miał takiego mistrzostwa. Dlatego postanowił użyć autopilota. (...) Sam zaś próbował kontrolować prędkość schodzenia, trzymając rękę na manetce zniżanie-podchodzenie. Kapitan liczył, że autopilot utrzyma zadany kurs i pochylenie dziobu, a on będzie tylko robić niewielkie korekty ręcznie, skupi się zaś na poszukiwaniu świateł lotniska. Ale przez to jeszcze bardziej odciągnął się od sterowania".

Jerszow uważa, że kapitan mógł chcieć "wylądować za wszelką cenę". Ale to niejedyna hipoteza: "Sądząc po tym, że zignorowali dwa ostrzeżenia aparatury "ziemia blisko!" i nawet bezpośrednią komendę "do góry!", załoga była w stresie, kiedy cała uwaga jest skoncentrowana na wykonaniu jednego zadania, tracąc z oczu inne, może nawet ważniejsze" - dodaje Rosjanin cytowany przez poirtal gazeta.pl.

Tymczasem dziennik.pl wraca do sprawy tego, kto mógł być w kabinie prezydenckiego tupolewa przed katastrofą.

- Wiadomo, kto był na pokładzie i teraz jeśli pan sobie będzie eliminował, to będzie wszystko jasne - dziennik.pl cytuje wypowiedź Edmunda Klicha z komisji badającej smoleńską katastrofę. - Co osoba z poza załogi robiła w kokpicie tupolowa kilkadziesiąt sekund przed katastrofą? - pytał Klicha dziennikarz RMF FM Konrad Piasecki. - Chciała chyba zorientować się też jakie są możliwości lądowania - odpowiedział Klich. - To mógł być jakiś czynnik, że załoga chciała wylądować znając zadanie i pewien rodzaj presji, jakieś nawet delikatnej, który mógł powodować, że załoga jednak, jak mówi się popularnie, chciała za wszelką cenę wykonać to zadanie - dodał ekspert.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna