- Jest już projekt dotyczący wysokości płacy minimalnej. Od przyszłego roku ma wzrosnąć o 80 zł. Związki zawodowe protestują. Dlaczego?
- Bo to kpina ze strony rządu. A przedsiębiorcy idą jeszcze dalej. Przekonują, że jeśli pensja wzrośnie o te 80 zł, to zaczną zwalniać. To dziwna teoria. Gdybyśmy przyjęli ich logikę, to dzisiaj nie było ani jednej osoby bezrobotnej. W tej chwili mamy przecież najniższą minimalną pensję w Unii Europejskiej.
- Może rozwiązaniem byłoby obniżenie pozapłacowych kosztów pracy, które są w tej chwili wysokie?
- To jest mit, który przedsiębiorcy stale powtarzają. Nie mogą być one wysokie, bo zgodnie z danymi, które podaje Eurostat, są najniższe w całej Unii. Jesteśmy oczywiście za tym, aby wspierać przedsiębiorców, ale tylko tych uczciwych, którzy nie zatrudniają pracowników na umowy „śmieciowe”. Jeżeli ulgi podatkowe i różnego rodzaju zwolnienia funkcjonują w specjalnych strefach i sieciach handlowych, dlaczego takich mechanizmów nie wprowadzić dla naszych rodzimych firm?
- Wczoraj pojawiła się informacja o tym, że OPZZ szykuje projekt ustawy, która wprowadziłaby jawność płac wśród wszystkich polskich pracowników i pracodawców. Czemu ma to służyć?
- Popieramy ten pomysł, ale sama jawność nie rozwiąże problemu rozwarstwienia płac. Doszło przecież do takiej sytuacji, że praca przestała chronić przed biedą. Samo ujawnienie płac będzie miało jedynie funkcję informacyjną.
- Nie tylko. Zrodzi zawiść i złą atmosferę w pracy.
- Nie sądzę, żeby doszło do tego między pracownikami fizycznymi. Jeśli już, to między załogą a dyrekcją. Taka jawność na pewno da pracownikom konkretny argument przy negocjacjach płacowych.