Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kibice w procesji

Konrad Kruszewski [email protected]
Runął jeden z najtrwalszych mitów. Taki, że Chińczyk za miskę ryżu jest w stanie zrobić wszystko. Dziś wiemy już, że za miskę ryżu nie jest on w stanie wybudować w Polsce autostrady.

W związku z tym nadal aktualne jest pytanie, jak przemieszczać między stadionami kibiców w trakcie Euro2012? Może w procesjach?

Nikt do dzisiaj nie wie, w jaki sposób Chińczycy mieli nam wybudować autostradę za pół darmo? Nikt nie ma takiego rozumu. Może jedynie minister Grabarczyk. Ale on milczy, upojony zapachem kwiatów, które dostał od kolegów w Sejmie za takie rozpirzenie rozkładów jazdy PKP, że na święta Bożego Narodzenia nikt nie mógł być pewny tego, czy pociąg w ogóle wyjedzie, a tym bardziej tego, do jakiego dworca uda się nim dojechać. Teraz ministrowi należy się kolejny bukiet kwiatów. Niech tylko wyjaśni, w jaki sposób dał się przekonać Chińczykom, że wybudują autostradę za pół darmo, czyli za przysłowiową miskę ryżu.

Z mojej wiedzy, mizernej przyznaję, wynika, że materiały budowlane na autostradę są w Chinach co prawda tańsze, ale trzeba je jakoś do nas przywieźć, a to kosztuje. Koszty transportu niwelują różnicę w cenie. Chiński robotnik jest może i tańszy, ale wtedy, kiedy pracuje w Chinach. Specjaliści przekonują, że chiński robotnik pracujący w Polsce jest już droższy od robotnika polskiego. Maszyny do budowy autostrady trzeba kupować w Europie. Firmy kooperujące z wykonawca są też z naszej strefy geograficznej, więc trzeba im płacić według standardów obowiązujących w tej strefie. A zatem w jaki sposób ta autostrada miała być tak znacząco tańsza? Proszę o to pytać ministra Grabarczyka od infrastruktury. On może wie. Może również wie to, dlaczego miała być tańsza, a nie jest.

Donald Tusk, premier, bardzo się na Chińczyków zdenerwował, palnął ręką w stół i powiedział: "Jeśli ktoś chce budować w Polsce drogi i stadiony, to albo robi to perfekcyjnie, albo płaci kary. U nas będą obowiązywały takie zasady"

Bardzo słuszne zasady, zwłaszcza, że one dopiero będą, jak zapowiedział premier, obowiązywały. Ciekawe, od kiedy? Ale nawet jakby one już obowiązywały, to generalnie i tak by z nich nic nie wynikało. A to dlatego, że Chińczycy ani nie potrafią wykonywać swoich prac perfekcyjnie, ani nie chcą płacić kar, bo jak twierdzą, nie mają z czego. I co im zrobisz? Oni mają to przetrenowane w krajach trzeciego świata (w krajach pierwszego świata są już znani i w związku z tym nie są zbyt chętnie zatrudniani). Zła sława się za nimi ciągnie, o czym w świecie biznesu głośno. Nie na tyle jednak, żeby ten hałas dotarł do gabinetu ministra Grabarczyka i wyrwał go z odurzenia zapachem kwiatów.

Załóżmy jednak, że się mylę i Chińczycy zapłacą karę. Tyle, że nie wiadomo kiedy. To raz, a dwa - nie rozwiązuje to problemu najważniejszego - braku autostrady. Będą pieniądze, autostrady nie będzie. Polska jest bowiem jednym z nielicznych krajów na świecie, w którym pieniądze nie rozwiązują wszystkiego. One w rękach urzędników tylko problemy pogłębiają.

W związku z tym postawione na początku pytanie, jak mają poruszać się kibice poza stadionami w czasie mistrzostw jest ciągle aktualne. Po autostradach - nie, bo ich nie będzie. Pociągami, nie radzimy, poza tym z raportu NIK wynika, że dworce będą w rozsypce, bo nie zostaną wybudowane na czas. Jak zatem sobie poradzić z transportem kibiców?

Czerwiec, a w tym miesiącu odbędą się w przyszłym roku mistrzostwa, to jest w Polsce miesiąc tradycyjnych procesji związanych ze świętem Bożego Ciała. Może trzeba spróbować dogadać się z Kościołem, żeby w takich procesjach w zwartych grupach transportować kibiców. Kościół razem z policją naprawdę sprawnie te procesje przeprowadzają. Nie jest to co prawda najszybszy sposób transportu, ale za to bardzo bezpieczny i dla turysty zachodniego atrakcyjniejszy od stania w korku na niewybudowanej autostradzie. Korzyści z tego mogą być obopólne - i dla Kościoła i dla państwa. Kościół zyska szansę na to, aby rzesze zbłąkanych, bo zlaicyzowanych duszyczek z Zachodu poddać ewangelizacji. A państwo zyska na bezpieczeństwie. Nawet kibic musi się wyciszyć w religijnej atmosferze. Nawet jeśli się jej zupełnie nie podda, to zachowa powagę. Kibic w procesji jest jak klient w krawacie w restauracji - mniej awanturujący się - że zacytuję klasyka "Misia".

Przemarsze zorganizowanych grup w procesjach będą także dla kibica niepowtarzalnym doznaniem, W innych krajach europejskich nie ma on ku temu specjalnych sposobności. Tak, że po wyjeździe z Polski nie będzie opowiadał o dziurawych drogach i braku autostrad, tylko o przeżyciach doznanych w trakcie procesji.

A nauka na przyszłość jest taka. Masowe, wielodniowe imprezy, takie, które wymagają przetransportowania znacznej rzeszy ludzi w Polsce najlepiej organizować w sierpniu. Wtedy trwa tradycyjny sezon pielgrzymkowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna