Kibole: To jest wojna z PO

Tym razem zorganizowana grupka około stu osób skutecznie zakłóciła wyborcze spotkanie Radosława Sikorskiego z białostoczanami. Już w sobotę kibice pokazali na ile ich stać "witając" w Korycinie premiera Tuska.

Radosław Sikorski wczoraj do Białegostoku przyjechał w wyśmienitym humorze. Najpierw wsparł minister Barbarę Kudrycką, która odpierała ataki Jarosława Kaczyńskiego krytykującego ostatnie zmiany w szkolnictwie wyższym, nie unikając przy tym osobistych wycieczek w kierunku szefa PiS:

- Nagle stał się przyjacielem młodzieży, zaraz okaże się, że ma prawo jazdy i ściga się z Małyszem i jest ojcem wielodzietnej rodziny - ironizował.

Potem wykorzystując piękne wrześniowe popołudnie wspólnie z innymi kandydatami PO rozdawał wyborcze ulotki, rozmawiał ze zwolennikami jego i rządów PO-PSL.

Sielska atmosfera nie trwała długo. Niemal od razu, równolegle do przedstawicieli Platformy Obywatelskiej swój pochód z transparentami rozpoczęli białostoccy kibice Jagi. Jak zwykle skrzyknęli się na swoim forum i ponownie nie pozostawili wątpliwości, kto w tej kampanii najgłośniej wykrzykuje swoje racje.

- Jak nas ktoś skrzywdził, to my nie mamy zamiaru patrzeć, jak sobie teraz robi kampanię - nie pozostawia złudzeń co do intencji kibiców jeden z ich liderów Adam Tołoczko, prezes stowarzyszenia "Dzieci Białegostoku". Te "krzywdy" to niedawne zatrzymanie kibiców pod Podlaskim Urzędem Wojewódzkim i zatrzymanie w czasie jednego z meczów "gniazdowego".

- Jest taka siła w Polsce, która nie pozwoli tym panom rządzić - mówił Sikorski sugerując powiązania kibiców z PiS. - To bzdura. Kaczyński z Ziobrą robiliby pewnie to samo. My nie jesteśmy związani z żadną partią. Chcemy tylko zepsuć kampanię PO - mówi Tołoczko.