Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedy jedzie na Recydywie, wszyscy się za nim oglądają

Agata Sawczenko
- Recydywa to mój pierwszy rower. Do dziś przechodnie oglądają się za mną, gdy jadę na nim po ulicy - mówi Adam Zdanowicz. Zresztą, oglądają się za każdym jego dwukołowcem...
- Recydywa to mój pierwszy rower. Do dziś przechodnie oglądają się za mną, gdy jadę na nim po ulicy - mówi Adam Zdanowicz. Zresztą, oglądają się za każdym jego dwukołowcem... archiwum prywatne A. Zdanowicza
Rower może być nawet pozłacany! Albo ze świecącą w ciemności ramą. To tylko kwestia wyobraźni klienta i jego finansów - mówi Adam Zdanowicz z Białegostoku. Na jego rowerach jeżdżą Amerykanie, Holendrzy i Niemcy.

Adam Zdanowicz z Białegostoku, właściciel firmy Mad Bicycles, podbija kolejne kraje swoimi rowerami customowymi. Customowymi, czyli stworzonymi na miarę klienta i zaprojektowanymi według jego indywidualnych oczekiwań. - Tu wszystko jest możliwe - śmieje się Adam. - Mogę zrobić dokładnie taki rower, o jakim ktoś marzy...

To była miłość od pierwszego wejrzenia

Adam, kiedy ma zły nastrój, wsiada na swój rower i jedzie przez miasto.

- Reakcje ludzi są naprawdę fenomenalne! Wszyscy się oglądają - śmieje się. - I od razu człowiekowi robi się lepiej.

No ale jak się nie obejrzeć, gdy widzi się wysokiego, długowłosego chłopaka jadącego na... No właśnie, na czym? Jego rower jest niesamowity: biało-czerwony, z ramą przedłużoną niemal do samej ziemi, kołami z szerokimi oponami i niezliczoną liczbą szprych. Nisko umieszczone, wygodne siedzisko i wysoka kierownica przywołują na myśl stylowy motocykl.

- A to mój ukochany rower - Recydywa - prezentuje z dumą Adam. - Wspaniała maszyna!

Mało brakowało, a projektowanie i budowanie rowerów wcale nie stałoby się jego pasją. W szkole średniej jeździł bowiem tylko na deskorolce. - Nawet nie czułem potrzeby jeżdżenia na rowerze - kręci dziś głową z niedowierzaniem. Ale gdy kolega poprosił go, by nakręcił białostocką Masę Krytyczną, czyli comiesięczne przejazdy rowerzystów przez miasto, zgodził się.

- Wtedy wyciągnęli z garażu czarnego mini-choppera, a ja usiadłem na nim i... tego uczucia nie zapomnę do końca życia - wspomina. - To było jak miłość od pierwszego wejrzenia, czułem się wolny. I czułem, że absolutnie muszę taki rower mieć. Jedynym uczuciem przewyższającym tamto wrażenie była satysfakcja, gdy po prawie roku prób i błędów skonstruowałem swój własny rower.

Z Recydywą wystartował w konkursie wydziału zarządzania Politechniki Białostockiej i „Kuriera Porannego” - „Mój Pomysł, Mój Biznes”. Jury nie miało wątpliwości - ten pomysł wypali! I przyznało mu główną nagrodę.

- No i od tamtej pory moje życie już nigdy nie było takie samo - kwituje Adam. - Po tej wygranej w konkursie stwierdziłem: rowery to jest to, co chcę robić w życiu.

Kończył właśnie studia na budownictwie na PB. - I poczułem, że muszę szybko zamknąć ten rozdział. Że to nie jest to, o czym marzę. Napisałem więc raz, dwa pracę dyplomową, a potem zająłem się dopracowywaniem biznesplanu na dotację z Wojewódzkiego Urzędu Pracy. Zajęło mi to rok, ale opłaciło się!.

Białostoczanin wystartował też w konkursie o stypendium prezydenta miasta dla młodych twórców. Tu też mu się poszczęściło. W efekcie powstała kolekcja rowerów stylizowanych na wzornictwo ludowe Podlasia: z zębatkami w kształcie wzorków, jakie tworzyły nasze babcie, z ramami zdobionymi ornamentem jakby prosto z drewnianych, podlaskich domów, czy też z ludowymi wzorkami na kołach.

Taki rower jest jak rzeźba, nie może zalatywać kiczem

O to zresztą przede wszystkim chodzi w rowerach customowych. Żaden z nich nie przypomina roweru ze sklepu. - Takie jest podstawowe założenie - podkreśla twórca. Każdy z egzemplarzy, który zrobił, jest wyjątkowy i unikalny. Wyróżnia się na ulicy, zwraca uwagę przechodniów. - Chodzi o to, by człowiek, który korzysta z tego roweru, czuł się wyjątkowy.

Rowery projektuje i produkuje zgodnie z zasadą: nasz klient - nasz pan. - I kształt, i kolorystykę, i materiały, z których wykonuję rower ustalam z zamawiającym - mówi Adam. - Rower może być nawet pozłacany, ze świecącą w ciemności ramą. To tylko kwestia marzeń i finansów na ich zrealizowanie - śmieje się. I dodaje już poważnie: - Realizując czyjeś marzenie oferuję wielki wachlarz możliwości. W tym procesie nie ma barier.

Każdy jego rower najpierw powstaje na kartce, podczas konsultacji z klientem.

- Szkicuję jego geometrię, sprawdzając różne rozwiązania, a w razie potrzeby dopasowuję ją do uwag klienta - opowiada Adam. Nieraz jest to cała kartka rysunków, powstających w poszukiwaniu tego jednego wzoru, który będzie odpowiadał klientowi.

Jeśli jednak Adam uważa, że klient wybiera nie najlepsze rozwiązanie, przekonuje go dopóty, dopóki ten nie zmieni zdania. - Bo czasem mniej znaczy więcej - uśmiecha się białostoczanin. Bo zwykle „punkty zapalne” między nim a klientem dotyczą dodatkowych udziwnień, ozdóbek. - Kiedy robiony na życzenie klienta projekt roweru zaczyna zalatywać kiczem, staram się uspokoić sytuację - mówi Adam. - Bo moje rowery same w sobie są już wystarczająco wyróżniające się. I nie potrzeba dodatkowych lusterek, światełek... One po prostu są formą samą w sobie - taką rzeźbą użytkową. Na szczęście klienci po moim tłumaczeniu zaczynają to dostrzegać, że nie warto robić z roweru straganu.

Adam mówi, że nigdy jeszcze nie zrobił roweru, który by mu się nie podobał. - Zawsze staram się dojść z klientem do porozumienia. On tworzy duszę roweru, ja - masę pod tę duszę, czyli materiał, który będzie można przyozdobić tymi wszystkimi akcentami, które wymarzył sobie klient.

Gdy szczegóły są już omówione, czas na dalsze prace: - Zdejmuję wymiary z osoby zainteresowanej rowerem. Szkic trafia do programu graficznego, w którym wprowadzam detale, skaluję i dopasowuję rozmiar ramy do przyszłego użytkownika - opowiada Adam.

Wtedy powstaje dokładna trójwymiarowa wizualizacja, dzięki której klient może ujrzeć gotowy wyrób z wybranymi kolorami i osprzętem oraz ewentualnie nanieś poprawki.

- Proces projektowania jest elastyczny i otwarty do chwili oddania roweru w ręce właściciela - zapewnia Zdanowicz.

Przygotowany projekt Adam drukuje w skali 1:1 i przenosi się do pracowni metaloplastycznej. Tam kształtuje rury, by odpowiadały rysunkowi, docina je pod wymiar i spawa konstrukcję ramy.

- Ale to dopiero połowa przygody - uśmiecha się. Bo potem wszystkie części czeka lakierowanie, montaż, chromowanie, a gotowy rower wyjeżdża z pracowni montażowej po około trzech-siedmiu tygodniach. Jeszcze tylko ostatnia przymiarka: delikatne korekcje wysokości kierownicy i dyliżans jest gotowy do cruisingu po bulwarach.

Rowery Adama budzą coraz większe zainteresowanie, zresztą nie tylko wśród użytkowników. Dostał już m.in. stypendia marszałka województwa podlaskiego oraz prezydenta Białegostoku na wykonanie dziecięcych rowerów folkowych oraz futurystycznego roweru Materialize. Zdobył też tytuł „Projekt Festiwalu” podczas Wawa Design Festiwal 2015.

- Mam głębokie poczucie misji - wyznaje białostocki projektant rowerów. - Staram się każdym swoim czynem pokazywać młodzieży, że pasja nie musi być tylko tymczasową zabawą, że może być ścieżką, po której będziemy kroczyć całe życie.

Podbija światowe rynki

Adam Zdanowicz sprzedaje swoje futurystyczne rowery (średnia cena to ok. 6 tys. zł za sztukę) nie tylko w Polsce, ale również w Stanach Zjednoczonych, Holandii i Niemczech. Zaczynał od czterech sztuk rocznie. Teraz tyle sprzedaje co miesiąc. - Za dwa lata planuję sprzedawać cztery tygodniowo - zdradza. - Ciągle dostaję zapytania w nowych językach, z nowych rejonów świata: z RPA, Chile, Francji, Indonezji, Rosji. Cel może być więc tylko jeden - dalsza ekspansja zagraniczna.

Adam chce, by MAD Bicycles pozostało małą firmą. Tylko wtedy, według niego, rowery pozostaną unikatowe i oryginalne. Cały czas dba nie tylko o design, ale też o jakość. I cały czas inwestuje:

- Dużą część zarobków przeznaczam na promocję: profesjonalne sesje zdjęciowe czy ekspozycje na targach. Stworzenie katalogów pochłonęło osiem miesięcy ciężkiej pracy. Wysyłam je do Kalifornii, Texasu, Las Vegas, Michigan, Niemiec czy Hiszpanii - wylicza Adam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna