Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedy komornik puka do drzwi

Magdalena Kleban [email protected]
sxc.hu
Z tyloma dłużnikami, co w ostatnich dwóch latach, białostoccy komornicy jeszcze nie mieli do czynienia. Powód? Karty kredytowe i tzw. szybkie kredyty, z którymi duża część z nas zwyczajnie sobie nie radzi... Zarabiamy mało, a marzy nam się życie na wysokim poziomie.

Strach przed komornikiem ma tę samą, przerażoną twarz. Bez względu na to, czy kryje się pod nią starsza, elegancka pani na emeryturze, która zgodziła się wziąć dla wnusia telewizor na raty, czy młoda matka kupująca na kredyt lodówkę czy też lanser z najnowszym modelem komórki w ręku - oczywiście opłaconej kartą kredytową.

Zły kredyt spotkać może każdego, choć zdarzają się przypadki, kiedy samym komornikom włos się na głowie jeży, kto takiemu osobnikowi mógł dać choć parę złotych pożyczki. Nie mówiąc już o pożyczkach sięgających kilkudziesięciu tysięcy złotych!

- Było to wprawdzie parę lat temu, ale nie mogłem wprost uwierzyć, kiedy trafiła do mnie sprawa człowieka, którego doskonale znałem z innych postępowań egzekucyjnych. Mieszkał w starym, rozwalającym się domu pod Białymstokiem, który nawet nie należał do niego, a dostał dwa kredyty i to na kilkadziesiąt tysięcy złotych każdy! - wspomina Cezary Kalinowski, komornik VI rewiru w Białymstoku, od wielu lat przewodniczący Rady Izby Komorniczej w Białymstoku.

Ta przeklęta karta

Zdecydowana większość dłużników, którzy trafiają pod egzekucję komorniczą, nie zalega jednak z wielomilionowymi długami. Co więcej, ich długi nie sięgają nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Większości z nich sen z oczu spędza kilka, a bywa że nawet zaledwie tysiąc złotych długu!

I takich osób - co zgodnie przyznają białostoccy komornicy - od dwóch lat jest coraz więcej.
- To naprawdę poważny wzrost - przyznaje Cezary Kalinowski. - Tylko w mojej kancelarii mam w tej chwili co najmniej o 50 proc. takich spraw więcej niż w ubiegłym, też rekordowym pod tym względem, roku. I z kolegami zastanawiamy się, jak to naprawdę jest z tym kryzysem: rządzący pocieszają, że już jest po, ale ja nie wiem, czy to się tak naprawdę dopiero nie zaczyna...

Czasami trudno uciec przed wrażeniem, że dla wielu kryzys jest tylko prostym wytłumaczeniem własnej bezmyślności. Choć bywa i tak, że dłużnika do kancelarii komorniczej prowadzi splot nieszczęśliwych zdarzeń, którego początek w 99 proc. przypadków ma miejsce w banku - w dziale udzielania kredytów, wydawania kart kredytowych.

Jolanta z Białegostoku w swoim środowisku zawsze uznawana była za osobę mającą dosyć ambiwalentny stosunek do pieniędzy: dopóki zarabiała, nie martwiła się jutrem: wakacje z rodziną za granicą, nowy komputer dla córki, nowa dwukomorowa lodówka. A że wszystko na kredyt?
- W końcu kogo dzisiaj stać, żeby za własną pensję kupić cokolwiek do domu? - zbywała pytania zaniepokojonych znajomych. Natomiast rodzeństwo, a także starsi, już na emeryturze rodzice, i teściowie wychodzili z podobnego założenia: jeśli bank pożycza, daje kolejne karty kredytowe, to w końcu chyba sprawdza komu, prawda?

I tak Jola za pomocą karty kredytowej zakupiła nowe meble do salonu, lodówkę, zmieniła samochód na nowszy model. Nie myślała o tym, że kiedyś trzeba będzie wszystko spłacić.

- Mąż brał tę kartę i jakoś sobie poradzimy - tłumaczyła koleżankom, kiedy te przy którymś z babskich spotkań próbowały jej zwrócić uwagę, że niedługo za ten kawałek plastiku przyjdzie im słono zapłacić.
Jednak nawet one nie spodziewały się, że nastąpi to tak szybko. Problemy ze spłatą zaczęły się niemal w miesiąc po ostatnim zakupie - nagle okazało się, że miesięcznie potrzeba im niemal całej jednej pensji by w minimalnym stopniu pokryć to, czego domaga się bank. Żeby przeżyć, musieli zrezygnować ze stałych wydatków - przestali opłacać rachunki za media i czynsz. Bo coś przecież trzeba jeść. O tym, że powinni też spłacić rodziców, którzy wzięli dla nich na raty telewizor, nikt już nie myślał.

- Kiedyś spora grupa trafiających do nas spraw dotyczyła tylko zaległości czynszowych, teraz większość to te wynikające z kredycików mniejszych czy większych - przyznaje Cezary Kalinowski. - Nie są to duże sumy, choć bywają i tacy, którzy potrafią wziąć takich pożyczek kilka, a nawet kilkanaście.

Małe zarobki, duże aspiracje

Dlaczego tak robimy? Większość dłużników to nie są oszuści ani wyłudzacze, ale zwykli ludzie, którym na jakimś etapie powinęła się noga, którzy zachłysnęli się kredytami. Spory odsetek to zresztą renciści i emeryci, tak jak teściowie Joli, którzy też w końcu musieli zacząć spłacać długi swoich dzieci.
Skąd więc ta potrzeba życia ponad stan? Jako jedną z głównych przyczyn białostocki komornik wymienia dostępność kredytów, kolejna to niskie zarobki na Podlasiu, jedne z najniższych w Polsce. A chcemy żyć na jak najwyższym poziomie.

- Kredyt na dom, mieszkanie jest trudny do uzyskania, ale mniejsze kredyty można uzyskać niemal od ręki. Całkiem niedawno widziałem reklamę jakieś nowej na rynku instytucji finansowej: "Masz problemy z bankami, nieczyste konto? Przyjdź do nas! My ci na pewno nie odmówimy" - opowiada Cezary
Kalinowski. - Jedno napędza drugie.

Bo w pewnym momencie taki dłużnik chwyta się każdej nadziei, każdej możliwości, dzięki której ma choć minimalne szanse na wyjście z kłopotów. I jednym kredytem spłaca drugi.

Ale komornik radzi: - Nie warto czekać na postępowanie egzekucyjne, na sąd. Po pierwsze, to znacznie podwyższy dług. Czasami kara za brak biletu może wzrosnąć z 50 zł do 300 złotych. Poza tym, wszczęte postępowanie komornicze trudno zatrzymać: zajmowane są konta, zarobki, co cenniejsze rzeczy w domu.

- Radziłbym spróbować dogadać się najpierw w bankiem. W końcu im też przede wszystkim zależy na spłacie tego zadłużenia - mówi komornik Kalinowski. - Postępowanie egzekucyjne powinno być ostatecznością.

Imiona części bohaterów zmieniliśmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna