Kiedyś cała wieś się weseliła (fotogaleria)

Dzisiaj młoda para chowa się za ciemnymi szybami w samochodzie - mówi Janina Anuszkiewicz, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury i Sportu w Świętajnie, gospodyni sobotniego "Wesela wiejskiego" w Olecku. - Dawniej do ślubu wiozły ich konie. W bogatych rodzinach wesela trwały nawet trzy dni, a bawiła się na nich cała wieś.

Młodą Jasiek dostał dopiero po wykupie
- Nie słyszałam o zwyczaju wykupywania panny młodej - mówi Marta Szymańska. - Żaden z narzeczonych moich koleżanek nie miał problemów z odebraniem swojej ukochanej spod opieki druhen.

W sobotę na placu Wolności w Olecku Jasiek swoją Kasieńkę wykupić musiał za butelkę okowity.

- Dziś panna młoda ma tylko jedną druhnę, więc trudno zamknąć ją w kręgu i ukryć przed panem młodym - mówi Janina Anuszkiewicz. - Stare obyczaje, jakie przetrwały do dziś to witanie młodej pary, już po ceremonii ślubnej, chlebem i solą. Z czasem ten zwyczaj wzbogaciła wódka.

Tradycja wraca, choć powoli
Wiejskie obyczaje weselne z lat 50-tych zespół "Korowód" przypomina olecczanom i gościom od kilku lat.

- Scenariusz imprezy oparty jest na autentycznym weselu Kasi i Jaśka z Bakaniuka - mówi Janina Anuszkiewicz. - Dziś ślubem i weselem rządzi komercja. Ważniejsze, niż sama zabawa, jest auto, jakim młoda para jedzie do ślubu, miejsce, w którym przyjmują gości i grubość kopert, które dostają w prezencie.
Nie brakuje jednak młodych, którzy na nową drogę życia chcą wejść zgodnie z tradycją.

- W tym roku, na początku sierpnia w Giżach koło Olecka zgodnie z tradycją swojego syna żenił Ryszard Suchocki - mówi Janina Anuszkiewicz.