Kierowcy zatrzymują się i pozdrawiają policjantów

Suwalska policja coraz częściej pojawia się w okolicach skrzyżowania krajowej "ósemki" z drogami prowadzącymi do Płociczna i Dubowa. Sypią się mandaty.

Niektórzy nazywają to miejsce skrzyżowaniem śmierci. Dochodziło tu już bowiem do tylu wypadków, że trudno to nawet zliczyć. Wszystkie zdarzenie były niemal identyczne - od tyłu na samochody skręcające w lewo najeżdżały rozpędzone tiry.

Sytuacja zmieniłaby się, gdyby na skrzyżowaniu wydzielono lewoskręty. Nie można jednak tego zrobić bez gruntownej modernizacji drogi. Obecne pobocza nie wytrzymałyby bowiem ruchu tirów.
Na remont Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad nie ma pieniędzy. Nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie miało się to zmienić.

GDDKiA zastosowała więc na skrzyżowaniu rozwiązanie doraźne - ustawiła znaki zakazu wyprzedzania oraz ograniczenie prędkości do 70 km na godz.

Arkadiusz Bobowicz, naczelnik suwalskiej "drogówki, nie ma wątpliwości, że szczególnie ograniczenia prędkości niemal nikt nie przestrzega.
- Kontrolujemy to tak często, jak tylko się da - zapewnia. - Niestety, ale mamy ograniczone moce przerobowe. Żeby wyłapać wszystkich, którzy przekraczają prędkość na tym skrzyżowaniu, musielibyśmy tam dyżurować cały czas.

Zdaniem naczelnika, zastosowane przez GDDKiA rozwiązania nic nie dają.
- To skrzyżowanie bezwzględnie musi być przebudowane - dodaje. - Brak pieniędzy niczego nie tłumaczy. Sam się często zastanawiam, ile ludzi musi tu jeszcze zginąć, aby urzędnicy dostrzegli pilną konieczność remontu tego odcinka.

Kierowcy samochodów osobowych, którzy machają policjantom, gdy ci pojawiają się w okolicach skrzyżowania, dodają, że stanie się tak dopiero wówczas, gdy zginie tutaj ktoś ważny.
Policja zapowiada, że kontrole prędkości będą w tym miejscu prowadzone bardzo często.