Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klasyczna szkoła obyczaju: Poszukiwany właściciel 10 zł

(kk)
Jakiś upierdliwie uczciwy mieszkaniec znalazł się w Tychach. Tacy są najgorsi. Nie tylko sam się znalazł, ale jeszcze znalazł 10 złotych.

I zamiast sobie za nie kupić trzy piwa w Biedronce polazł z pieniędzmi na policję. - 10 złotych - powiada - znalazłem, a wy teraz musicie znaleźć właściciela. Taki miał beznadziejny pomysł.

Prawo jest takie durne, że nie określa granicy, przy której policja może zlekceważyć zgłoszenie i powiedzieć: "No to weź pan sobie tę astronomiczną sumę i wypij piwo za zdrowie tego, kto ją zgubił." Trzeba szukać właściciela i koniec! Tak chce ustawodawca. Barbara Kołodziejczyk z Komendy Miejskiej Policji w Tychach powiedziała w telewizorze, że pieniądze znaleziono na jednym z tyskich osiedli. Gdzie dokładnie? - tego powiedzieć nie może, gdyż to właściciel będzie musiał wskazać miejsce utraty mienia. Bo tylko na tej podstawie policja będzie mogła ustalić, czy jest on faktycznym właścicielem, czy też oszustem, który połakomił się na tak kosmiczne pieniądze. Policja mogłaby jednak sobie darować tę tajemnicę, bowiem nikt do tej pory po 10 złotych się nie zgłosił. Głupia sprawa, ale nikt ich nie chce.
Nawet oszuści.

W związku z tym funkcjonariusze wdrożyli inne, bardziej skomplikowane metody poszukiwawcze. Jak twierdzi rzecznik policji tyskiej, pani Kołodziejczyk, różne są to metody.

Można na przykład robić rozpoznanie danego miejsca, bądź osób, wszystko zależy, jak mówi pani rzecznik, od sytuacji. Czyli, tłumacząc ją na język polski, policja powinna na tym osiedlu intensywnie obserwować, czy ktoś nie kręci się wokół miejsca, gdzie znaleziono 10 złotych i nie zachowuje się tak, jakby tych 10 złotych szukał. W związku z tym telewizja TVN24 odpytała mieszkańców tyskiego osiedla, czy przypadkiem nie zauważyli wzmożonego wysypu mundurowych w okolicy. Nie zauważyli. Możliwe jednak, że jakiś dzielnicowy po cywilu, żeby nie wzbudzać sensacji rozgląda się dyskretnie dookoła miejsca znalezienia "dyszki".

Na szczęście ustawodawca nie jest tak bezwzględny, żeby kazać szukać policji tych 10 złotych w nieskończoność. Mądry ustawodawca przewidział, że policja takich pieniędzy może nie odnaleźć. Nietrudno było to przewidzieć. Jeżeli zatem policja forsy nie odnajdzie, sąd ogłosi jej przepadek na rzecz skarbu państwa. Następnie sąd z tego samego skarbu państwa, na rzecz którego przepadek 10 złotych orzeknie, weźmie sobie 100 złotych tytułem pokrycia kosztów orzekania o losie tych 10 złotych. Czysty interes. Dla sądu.

Jak zatem widać są takie kwoty, poniżej których nie opłaca się być uczciwym. Strach pomyśleć, że ten upierdliwie uczciwy mieszkaniec Tychów mógłby nieszczęśliwie znaleźć 10 groszy...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna