Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kłusownicy sumienia nie mają

Kazimierz Radzajewski
- Każda pora roku ma tu swoje "wilcze prawa”. Zimą kłusownicy trzebią zwierzynę, wiosną grasują na tarliskach, z sieciami i ościeniami - mówi Hiero, prezentując takie narzędzie.
- Każda pora roku ma tu swoje "wilcze prawa”. Zimą kłusownicy trzebią zwierzynę, wiosną grasują na tarliskach, z sieciami i ościeniami - mówi Hiero, prezentując takie narzędzie. K. Radzajewski
Nad Biebrzą. Wiosną o zdobycz jest łatwo, bo ogłupiałe tarłem ryby wpadają w sieci całymi ławicami. Na kłusowników zaś zastawiają "sieci" strażnicy - ten połów też bywa skuteczny.

To nic, że ryba z tarliska nie nadaje się do jedzenia - kłusownicy zastawiają sieci, polują z ościeniem lub szarpakiem. Okaleczone ryby nie mają żadnych szans na przeżycie.

Amatorzy łatwej zdobyczy nie boją się strażników parkowych, ci zaś codziennie wyciągają z wody sieci. Tyle mogą, bo złapać kłusownika na gorącym uczynku jest trudno.

Narzędzia zbrodni
Strażnicy z Biebrzańskiego Parku Narodowego przenieśli się z patrolami z lasów nad rzekę.

- Kłusownicy już zebrali zastawione zimą wnyki i wyciągnęli inne narzędzia zbrodni - mówi Henryk Hiero, szef straży parkowej w BPN.

Strażnicy obserwują teraz płycizny. Tam są wiosenne tarliska ryb.

- Ogłupiałe chęcią rozmnażania się leszcze i szczupaki podpływają do nóg człowieka. To łatwy łup, acz trzące się ryby nie nadają się do spożycia. Być może miejscowi karmią nimi świnie. Tak się dzieje w okolicach Burzyna i k. Lipska, gdzie technika polowania z ościeniem przechodzi z pokolenia na pokolenie. W okolicach Osowca i Goniądza preferowane są sieci - opowiadają strażnicy.

Sieci już nikt w tych okolicach nie umie związać. Są natomiast gotowe, nylonowe - tych jest dość u handlarzy zza wschodniej granicy. Są tanie - strata dla kłusownika żadna.

Wpadka - z rzadka
- Wyciągamy z wody setki takich nylonowych sieci. Szczęściem w zaniku jest mordowanie ryb prądem. To zbyt niebezpieczne także dla ludzi. Choć widziałem 40-kilogramowego suma, którego rzeka wyrzuciła na płyciznę. To mogło być porażenie prądem. Widuje się też szczupaki okaleczone szarpakiem - mówi Hiero.

Najlepszym miejscem na takie krwawe łowy jest ujście Kanału Rudzkiego. Tam też strażnicy częściej urządzają zasadzki.

- Tylko głupi da się złapać. Stawia się czujki na brzegu i wystarczy sygnał z komórki - śmieje się mieszkaniec wsi nad Biebrzą.

Kłusownicy kpią ze strażników. Nie bezzasadnie, bo kara jest tylko za złapanie na gorącym uczynku.

- Łapiemy, oddajemy w ręce policji, a potem stają przed sądem i są zwalniani z odpowiedzialności za - jak to określają sędziowie - znikomą szkodliwość czynu. Tak było ostatnio z przyłapanym mężczyzną w Dolistowie - narzeka Hiero.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna