Kiedy sąsiedzi zobaczyli płomienie, było już za późno. Jednym z pierwszych, który zobaczył ogień, był pan Roman. Przyjechał z Białegostoku do mamy, która mieszka po sąsiedzku.
- Było około 18.00 - mówi świadek pożaru. - Takiego widoku jeszcze nie widziałem. Płonął dach, przez okna było widać, że całe wnętrze również stoi w ogniu. Żadna interwencja z naszej strony nie miała najmniejszego sensu.
Lubiła zwierzęta i rozmowy
Po straż natychmiast zadzwoniła siostra pana Romka, ale strażacy byli już w drodze.
Pewnie któryś z sąsiadów wcześniej zobaczył ogień. Pożarnicy dotarli po około 15 minutach. Po ugaszeniu pożaru w drzwiach znaleziono zwęglone ciało kobiety, która zamieszkiwała w domu.
- Straszny widok. Ten obraz na długo pozostanie w naszej pamięci - mówią świadkowie tragedii. - Jej zwłoki leżały w progu, w sieni, tuż przy drzwiach wyjściowych. Pewnie w ostatniej chwili próbowała opuścić płonący budynek. Ale bezskutecznie. Ona zawsze zamykała się na noc na zamek.Może nie dała rady otworzyć drzwi? - spekulują sąsiedzi.
Nazajutrz na miejsce pożaru przyszli sąsiedzi, mieszkańcy Grabarki.
- Wyszedłem na dwór i zobaczyłem łunę w drugim końcu wsi - mówi Aleksander Gajewicz. - Od razu było widać, że coś się pali. W dodatku zaczął strzelał eternit, którym pokryty był dom. Potem dowiedziałem się, kto się pali.
Na miejscu pracowali także siemiatyccy policjanci. Próbowali ustalić przyczyny tragedii.
- W tej chwili trudno jest powiedzieć, co było przyczyną pożaru - mówi sierż. Grzegorz Gilar, oficer prasowy siemiatyckiej policji. - Na pewno wykluczony jest udział osób trzecich.
Sąsiedzi także nie dopuszczają do siebie myśli, że ktoś mógł podpalić dom.
- To była dusza nie kobieta - mówi pan Roman. - Nie przeszła obok drugiego człowieka. Zawsze zatrzymała się. Porozmawiała. Strasznie lubiła zwierzęta. Jej koty podzieliły los gospodyni.
Mogło zająć się od komina
- Na razie wstępnie możemy mówić o przyczynach pożaru - mówi mł. bryg. Jerzy Sitarski, oficer prasowy Powiatowej Straży Pożarnej w Siemiatyczach. - Najprawdopodobniej przyczyną tragedii była nieszczelność przewodów piecowych i kominowych. To najczęstszy powód tego typu pożarów.
W powiecie siemiatyckim w tym roku odnotowano już kilka pożarów spowodowanych nieszczelnością kominów i zapaleniem się sadzy, która gromadzi się w nieczyszczonych dymnikach.
- Paląca się sadza wytwarza temperaturę, która może dochodzić nawet do 1500 stopni Celsjusza - dodaje mł. bryg. Jerzy Sitarski. - Taką temperaturę wytrzymuje rzadko który komin.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?