Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobieta spłonęła w pożarze domu

Janusz Bakunowicz
- Wieczorem wyszedłem na dwór i zobaczyłem ogromną łunę na drugim końcu wsi - mówi Aleksander Gajewicz (z prawej)
- Wieczorem wyszedłem na dwór i zobaczyłem ogromną łunę na drugim końcu wsi - mówi Aleksander Gajewicz (z prawej) Fot. J. Bakunowicz
Całkowicie zwęglone zwłoki kobiety znaleziono w zgliszczach drewnianego domu. Strażacy twierdzą, że budynek mógł zapalić się od pieca lub nieszczelnego komina. Tragedia wydarzyła się w piątek wieczorem w miejscowości Grabarka, w gminie Milejczyce.

Kiedy sąsiedzi zobaczyli płomienie, było już za późno. Jednym z pierwszych, który zobaczył ogień, był pan Roman. Przyjechał z Białegostoku do mamy, która mieszka po sąsiedzku.

- Było około 18.00 - mówi świadek pożaru. - Takiego widoku jeszcze nie widziałem. Płonął dach, przez okna było widać, że całe wnętrze również stoi w ogniu. Żadna interwencja z naszej strony nie miała najmniejszego sensu.

Lubiła zwierzęta i rozmowy

Po straż natychmiast zadzwoniła siostra pana Romka, ale strażacy byli już w drodze.
Pewnie któryś z sąsiadów wcześniej zobaczył ogień. Pożarnicy dotarli po około 15 minutach. Po ugaszeniu pożaru w drzwiach znaleziono zwęglone ciało kobiety, która zamieszkiwała w domu.

- Straszny widok. Ten obraz na długo pozostanie w naszej pamięci - mówią świadkowie tragedii. - Jej zwłoki leżały w progu, w sieni, tuż przy drzwiach wyjściowych. Pewnie w ostatniej chwili próbowała opuścić płonący budynek. Ale bezskutecznie. Ona zawsze zamykała się na noc na zamek.Może nie dała rady otworzyć drzwi? - spekulują sąsiedzi.

Nazajutrz na miejsce pożaru przyszli sąsiedzi, mieszkańcy Grabarki.

- Wyszedłem na dwór i zobaczyłem łunę w drugim końcu wsi - mówi Aleksander Gajewicz. - Od razu było widać, że coś się pali. W dodatku zaczął strzelał eternit, którym pokryty był dom. Potem dowiedziałem się, kto się pali.

Na miejscu pracowali także siemiatyccy policjanci. Próbowali ustalić przyczyny tragedii.

- W tej chwili trudno jest powiedzieć, co było przyczyną pożaru - mówi sierż. Grzegorz Gilar, oficer prasowy siemiatyckiej policji. - Na pewno wykluczony jest udział osób trzecich.

Sąsiedzi także nie dopuszczają do siebie myśli, że ktoś mógł podpalić dom.

- To była dusza nie kobieta - mówi pan Roman. - Nie przeszła obok drugiego człowieka. Zawsze zatrzymała się. Porozmawiała. Strasznie lubiła zwierzęta. Jej koty podzieliły los gospodyni.

Mogło zająć się od komina

- Na razie wstępnie możemy mówić o przyczynach pożaru - mówi mł. bryg. Jerzy Sitarski, oficer prasowy Powiatowej Straży Pożarnej w Siemiatyczach. - Najprawdopodobniej przyczyną tragedii była nieszczelność przewodów piecowych i kominowych. To najczęstszy powód tego typu pożarów.

W powiecie siemiatyckim w tym roku odnotowano już kilka pożarów spowodowanych nieszczelnością kominów i zapaleniem się sadzy, która gromadzi się w nieczyszczonych dymnikach.

- Paląca się sadza wytwarza temperaturę, która może dochodzić nawet do 1500 stopni Celsjusza - dodaje mł. bryg. Jerzy Sitarski. - Taką temperaturę wytrzymuje rzadko który komin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna