Pani Henryka przez ponad 20 lat zajmowała w Siejniku lokal zakładowy. Kiedy syndyk sprzedawał majątek zakładu, w listopadzie 2006 roku postanowił pozbyć się również jej 90-metrowego mieszkania.
Kobiety nie było stać na jego wykupienie. Dlatego syndyk postanowił sprzedać je na wolnym rynku.
Cena była bardzo atrakcyjna. Żeby stać się właścicielem mieszkania, wystarczyło mieć 12 tysięcy złotych. Chętni znaleźli się bardzo szybko. I wtedy zaczęły się kłopoty.
Jak twierdzi pokrzywdzona kobieta, z nową właścicielką nie udało się jej dogadać.
- Ile razy próbowałam wejść do mieszkania, to za każdym razem były powymieniane zamki. Wszystkie moje rzeczy poprzenosiła do jednego pokoju, a część wywiozła do mojej rodziny na wieś. Tam nie dało się mieszkać. Dlatego musiałam się wyprowadzić - opowiada.
Od trzech lat kobieta próbuje odzyskać prawo do mieszkania. Bezskutecznie, bo nie zapadł jeszcze żaden wyrok w tej sprawie.
Traci nadzieję, ale będzie walczyć
We wtorek w Olecku odbyła się kolejna rozprawa.
- Sąd przyznał mi kilka tysięcy złotych odszkodowania. Uważam, że są to śmieszne pieniądze za to, że tyle miesięcy nie mamy z moją rodziną własnego mieszkania - dodaje mieszkanka Siejnika.
Kobieta zapowiada odwołanie od decyzji sądu. Traci jednak nadzieję, że doczeka się wyroku.
- Nikogo nie obchodzi, czy mam gdzie mieszkać. W tamtym mieszkaniu jestem cały czas zameldowana, więc nie dostanę lokalu od miasta - dodaje Jaworowska.
Gdyby kobieta się wymeldowała, zostałaby pozbawiona prawa do niego.
Największym marzeniem Jaworowskiej jest jak najszybsze zakończenie sprawy. Ma nadzieję, że wtedy zamieszka razem z najbliższymi i zacznie normalne życie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
