Znakomity start w Ameryce Południowej nie był pierwszym spektakularnym sukcesem Podlasianina. Nasz kolarz jest wielokrotnym mistrzem kraju, zdobywał też medale na mistrzostwach świata i Europy. Wiadomo jednak, że olimpijskie podium to coś wyjątkowego.
Sukces w Caxias do Sul nie przyszedł Biało-Czerwonemu łatwo, bo szyków omal nie pokrzyżowała mu choroba.
- Podróż długa i bardzo męcząca, trwająca prawie dwa dni. Pogoda w Brazylii była wyjątkowo deszczowa i zimna. Przeziębiłem się i bardzo rozchorowałem. Cały czas walczyłem z chorobą, żeby utrzymać wypracowaną formę i wystartować - dzieli się wrażeniami Arciszewski.
Nasz reprezentant pokazał, że jest prawdziwym twardzielem już podczas szosowej jazdy indywidualnej na czas.
- Trasa ciężka, choroba nie pomaga, ale zmobilizowałem się. Jechałem mądrze, rozkładałem rozsądnie siły. Zająłem drugie miejsce - relacjonuje podlaski kolarz.
Czasówka zrobiła jednak w organizmie swoje i nadwyrężyła siły Polaka. Mimo to powalczył w wyścigu ze startu wspólnego na 107 kom.
- Wystartowałem, choć byłem słaby. Po tak dużym wysiłku na czasówce zdrowie jeszcze bardziej się pogorszyło. Wyścig był naprawdę dobry, lecz zabrakło mi sił. Ukończyłem go poza podium, ze stratą czterech sekund do pierwszego - kontynuuje reprezentant kraju.
Podlasianin skupił się na starcie w kolarstwie górskim, w konkurencji cross country (XCO). Efekt był rewelacyjny, bo Arciszewski sięgnął po olimpijskie złoto.
- Trasa bardzo ciężka fizycznie, typowa dla „górali”: stromo i wiele podjazdów. Start, od razu podjazdy i fragmenty strome. Węgier od razu odjechał, następnie ja i potem większa grupa. Węgier sukcesywnie zwiększał przewagę aż do trzeciego okrążenia - przedstawia przebieg wydarzeń zawodnik białostockiego Startu. - Wtedy zwiększyłem tempo, przegoniłem Węgra i przez następne 3 okrążenia, aż do mety, już prowadziłem. Węgier cały czas mnie gonił, ale ja jechałem równo i co okrążenie coraz szybciej. Nie dałem szans Węgrowi, nie mówiąc o pozostałych zawodnikach. Zasłużenie zdobyłem złoty medal Stanąłem na podium na najwyższym miejscu i usłyszałem hymn – Mazurka Dąbrowskiego. Byłem dumny i wzruszony! - kończy Paweł Arciszewski.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?