Około stu pracowników Polskich Linii Kolejowych walczy w ten sposób o podwyżki. Od 2 lat pracują za głodową pensję, 1100 zł zasadniczej.
- Zarabiamy coraz mniej, a nasza odpowiedzialność jest ogromna. Odpowiadamy za bezpieczeństwo pasażerów, a zarabiamy, nie obrażając nikogo, tyle co sklepowa - mówi jeden ze spotkanych przez nas protestujących dyżurnych ruchu. - Nie możemy sobie pozwolić na najmniejszy błąd, na sekundę słabości, bo to grozi katastrofą. Przy dzisiejszych cenach ciężko jest za taką sumę przeżyć, nie mówiąc już o utrzymaniu rodziny.
- Dzisiejszy protest ma na celu wymuszenie na zarządzie wzrostu - tłumaczy Grzegorz Borkowski, wiceprzewodniczący przyzakładowej "Solidarności". - Pracownicy na szczeblu centralnym zarabiają 5 średnich krajowych. My domagamy się jedynie podwyżki 200 zł. Ustąpiliśmy nawet do 150, ale zarząd się wycofał z negocjacji.
Atmosfera na torach cały czas jest gorąca. Gwizdy, głośny dźwięk syren. Protest potrwa do godz 12, a nie jak zapowiadano wcześniej do 10. Od 8 godziny z Białegostoku nie odjechał żaden pociąg. Wszystkie pojazdy zatrzymywano w Wasilkowie, a z Białegostoku do Łap pasażerowie odwożeni są zastępczymi autobusami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?