Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejny skandal ze skupem interwencyjnym w Świętokrzyskiem. Punkty skupu nie dostają pieniędzy. Chodzi o setki tysięcy złotych

Marzena Ślusarz
pixabay.com
Punkty, które skupowały jabłka w ramach rekomendowanego przez ministra rolnictwa programu stabilizacji cen jabłek, nie mogą od miesięcy doczekać się pieniędzy za owoce. Spółka prowadząca skup tłumaczy się błędami w dokumentach i wrogością samych skupujących. Zapewnia szybkie uregulowanie płatności.

ZOBACZ TAKŻE: Protest rolników w Warszawie

Program stabilizacji cen jabłek, zwany potocznie skupem interwencyjnym, jest prowadzony przez mazowiecką spółkę Eskimos. Został zainicjowany przez ministra rolnictwa w październiku 2018 i miał być pomocą w okresie dramatycznie niskich cen jabłek. Problemy pojawiały od samego początku, przypomnijmy pokrótce, punkty skupu miały obawy co do wypłacalności firmy, były obiekcje wobec restrykcyjnych wymagań co do jakości owocu, były też duże opóźnienia w odbiorze samych owoców. Koniec końcem skup ruszył na przełomie listopada i grudnia, jabłka mogły więc sprzedawać tylko ci, którzy mogli owoce przechowywać w chłodniach. Jeden z punktów ruszył ze skupem w sobotę, 20 października, ale i jego późniejsze kłopoty nie ominęły.

Czekają na setki tysięcy złotych

Jak wygląda sprawa dziś. Zgłosili się do naszej redakcji właściciele punktów skupu w powiecie sandomierskim, którzy od tygodni nie mogą doczekać się na zapłatę za dostarczone jabłka. Procedura wyglądać miała tak: punkt kupuje, ma zapłacić za towar i przekazać do Eskimosa dokumenty, po czym spółka wypłaca należną kwotę do skupu. W praktyce okazuje się, że pieniędzy od grudnia nie otrzymała znaczna większość punktów z powiatu sandomierskiego. Rozmiar strat i rozpacz rozmówców rosły z każdym kolejnym wykonanym przez nas telefonem.

– Mnie zalegają z wypłatą około 550 tysięcy złotych. Nie mam pieniędzy za owoce dostarczone w grudniu i w styczniu. Wziąłem kredyt, żeby zapłacić części rolnikom należne im pieniądze, ale nie jestem wstanie zapłacić wszystkim – mówi nam Mirosław Drab, właściciel Dra-For z Głazowa w gminie Obrazów. – Ciągle obiecują, że już będzie przelew. Miał być we wtorek, a dziś środa i nikt nie odbiera tam telefonu. Nie wiem, co mam robić. To dla mnie sytuacja dramatyczna. Ponad pół miliona to ogromna kwota – mówi. Właściciel Dra-For przyjął od rolników w ramach programu 6 tysięcy ton jabłek z 8 tysięcy zakontraktowanych.

- Mnie powiedzieli, że nie mogą znaleźć dokumentacji, a wszystko wysyłałem. Najpierw mówią, że są w innym miejscu, potem, że w jeszcze innym. I co tu robić – usłyszeliśmy w kolejnym punkcie w gminie Obrazów.

Z kolei Krzysztof Skorek przekazał nam, że czeka na wypłatę około 300 tysięcy złotych od listopada. – Skupiłem i przekazałem do Eskimosa 800 ton. Tu nie tylko chodzi o nas, właścicieli punktów skupu, ale o sadowników, nie mamy skąd wziąć pieniądze, żeby im zapłacić – zaznacza.

Kolejny nasi rozmówcy podkreślają, że wzięli udział w programie, gdyż z ust ministra rolnictwa słyszeli, że to jest „pewna firma”, żeby się nie bali i przystępowali do programu. Tymczasem tracą płynność finansową.

- Program był firmowany przez ministerstwo rolnictwa. Teraz ewidentnie widać, że to było działanie przedwyborcze. Okazało się, ciosem w plecy dla sadowników i właścicieli punktów skupu – mówi Marcin Piwnik, starosta powiatu sandomierskiego. – Do mnie, do urzędu także przychodzą skupujący z rozłożonymi rękami. Z naszej strony zapewnimy im wszelka pomoc prawną, darmową oczywiście, która będzie potrzebna – podkreśla starosta Piwnik.

Nieoficjalnie wiemy, że wszystkie punkty skupu w powiecie sandomierskim, a także kilka firm, które przerabiało dla spółki jabłka na koncentrat ma bądź miało kłopoty z otrzymaniem płatności.

Poseł: - Drobne problemy

O komentarz poprosiliśmy posła Prawa i Sprawiedliwości Marka Kwitka, który zachęcał do udziału w programie stabilizacji cen jabłek i zapewniał o stabilności finansowej firmy Eskimos. - Są drobne problemy i poślizg w wypłacie podmiotom skupującym - mówi nam. - Jestem w stałym kontakcie z przedstawicielami firmy Eskimos, dyrektorem Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa oraz ministrem, jak i samymi skupującymi. Ostatni problem dotyczył dokumentów od KOWRu, których wymagał Bank Ochrony Środowiska [ przyp.red.: BOŚ Bank udzielił finansowania spółce ESKIMOS] Zapewniam, że z każdej ze strony jest dobra wola, by jak najszybciej dokonać płatności. Nie ma zagrożenia, że nie będzie pieniędzy, ich wypłata pozostaje kwestią czasu - tłumaczy poseł Kwitek. - Mogę jedynie przeprosić i ubolewam nad tym, że mimo podpisanych umów kontraktacyjnych, są te opóźnienia.

Poseł Kwitek zaznacza, że mimo tych problemów, cel, dla którego został wprowadzony program stabilizacji cen jabłek został osiągnięty. - Cena jabłek w skupach poszła w górę. Wynosi ponad 30 groszy za kilogram – dodaje.

Błędy w dokumentach i wrogość skupujących

Co na to sama spółka Eskimos? W odpowiedzi, jaką otrzymaliśmy z firmy, czytamy, że problemy z wypłatą wynikają przede wszystkim z błędów w dokumentacji popełnianych przez właścicieli punktów, brakach formalnych, pomyłek adresów, na które skupujący wysyłali faktury, a także z braku możliwości odpowiedniego porozumienia się ze skupującymi ze względu na ich wrogość.

"Nieznaczne przesunięcie płatności ma obecnie miejsce ze względu na kontrolę zewnętrzną akcji. Od początku jesteśmy kontrolowani min. przez KOWR, środki na płatności zostają uruchamiane dopiero kiedy organ kontrolujący nie znajdzie uchybień w dokumentacji. To też staramy się tłumaczyć skupom które miały/mają problemy z jej uzupełnianiem. Mam nadzieję, że w najbliższych dniach terminowe płatności zostaną uregulowane i nadal będziemy mogli pracować" – czytamy w piśmie, jakie otrzymaliśmy z firmy Eskimos co do sytuacji jednego ze skupujących.

I w tym konkretnym przypadku wypowiedź dotyczy braku płatności za okres od 19 grudnia do 30 stycznia.

I dalej czytamy: „Firma ESKIMOS dokłada wszelkich starań, aby pomóc sadownikom w Polsce. […] Wszystkie wspomniane należności zostaną jak najszybciej opłacone. Firma ESKIMOS dołoży wszelkich starań, aby akcja była nadal skrupulatnie prowadzona.

Prosimy tym samym sadowników oraz skupowców o zrozumienie i WSPARCIE. Wierzymy, że tylko razem uda nam się ustabilizować cenę na rynku. Proszę zrozumieć. iż walka skupów czy sadowników z ESKIMOSEM, który jako jedyny wystąpił z inicjatywą ratowania ich interesów nie służy niczyjej sprawie a z pewnością nie polskiej.

Dziś sytuacja skupów jest trudna, ale mamy wypracowany pewien schemat współpracy, który się sprawdza. Jeśli sadownicy i skupowcy zrozumieją, że gramy do tej samej bramki i współpracą wesprą wspólną inicjatywę wygrają tym własną przyszłość i przyszłość branży.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kolejny skandal ze skupem interwencyjnym w Świętokrzyskiem. Punkty skupu nie dostają pieniędzy. Chodzi o setki tysięcy złotych - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna