W środę 1 czerwca Komisja Europejska pozytywnie zaopiniowała polski Krajowy Plan Odbudowy. Pozytywna ocena Komisji to rekomendacja dla krajów członkowskich. 17 czerwca polski Krajowy Plan Odbudowy ostatecznie mają zatwierdzić ministrowie finansów unijnych państw na spotkaniu w Luksemburgu.
Ponad 158,5 mld zł dla Polski
Do Polski mają trafić bezzwrotne środki w wysokości 106,9 mld zł oraz ponad 51,6 mld zł zaciąganych na preferencyjnych warunkach pożyczek zostaną zainwestowane w sposób ściśle określony w KPO. Krajowy Plan Odbudowy składa się z 54 inwestycji i 48 reform. Zgodnie z celami UE znaczna część budżetu przeznaczona zostanie na cele klimatyczne (42,7 proc.) oraz na transformację cyfrową (20,85 proc.).
KPO koncentruje się na pięciu filarach:
- Odporność i konkurencyjność gospodarki,
- Zielona energia i zmniejszenie energochłonności,
- Transformacja cyfrowa,
- Efektywność, dostępność i jakość systemu ochrony zdrowia,
- Zielona, inteligentna mobilność.
KE stawia warunki
Miliardy euro nie trafią do Polski, jeżeli nie zostaną spełnione bardzo określone warunki w kwestii przestrzegania praworządności. Komisja Europejska stawia warunek, który Polska musi spełnić, aby nastąpiła wypłata pieniędzy. Jak podano w komunikacie, "Polski KPO zawiera kamienie milowe związane z ważnymi aspektami niezależności sądownictwa", ale "Polska musi wykazać, że te kamienie milowe zostały osiągnięte przed dokonaniem jakichkolwiek wypłat w ramach Funduszu Odbudowy".
– Wypłata pieniędzy z KPO jest uzależniona od spełniania reform zapisanych w tzw. kamieniach milowych. Trzy z tych kamieni dotyczą wymiaru sprawiedliwości. Jeśli w czerwcu zamkniemy sprawę ustaw regulujących te kwestie, później nie będzie już żadnej dyskusji o praworządności – tłumaczy w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Waldemar Buda, minister rozwoju i technologii.
Buda zapytano o to czy w "kontekście rosnących cen materiałów i usług budowlanych pojawiają się obawy, że nie zrealizujemy inwestycji z KPO" przyznał, że jest w stanie sobie wyobrazić, "że KE zachowa się elastycznie". – Przecież każdy kraj będzie miał te same problemy – dodał.
– Każdy z krajów ma swe problemy. One są różne, każdemu czegoś innego brakuje, ale wojna doprowadziła do podobnych sytuacji. Brakuje określonych towarów, firm wykonawczych, ceny się zmieniły. Myślę, że plany inwestycyjne trzeba będzie zrewidować i KE ma tego świadomość – wyjaśnił w rozmowie z "Rz".