Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kompletnie pijany staranował 4 samochody. Tłumaczył: Mam prawo jazdy od 30 lat (wideo)

(ika)
Kompletnie pijany 55-latek wsiadł za kierownicę mitsubishi i pędząc pod prąd staranował 4 samochody. Dziś stanął za to przed sądem.

Jan H. pędził ul. Dziesięciny zmuszając innych kierowców do ucieczki na pobocze. Za nim na sygnale jechał policyjny radiowóz. Pijany kierowca nie zatrzymał się do kontroli.

Nie zahamował również po uderzeniu w pierwszy samochód. O niebezpieczeństwie na drodze funkcjonariuszy poinformował jeden z przerażonych kierowców.

Chciał wypić ze znajomymi

Pijacki rajd białostoczanina wszyscy Polacy mogli oglądać dzięki nagraniu z kamery zainstalowanej w radiowozie, a następnie wyemitowanym w telewizji na początku grudnia. Wobec jednoznacznych dowodów oskarżony nie mógł zrobić nic innego jak się przyznać.

- Żałuję tego, co się stało. Wiem, że źle zrobiłem. Przepraszam policjantów i wszystkich pokrzywdzonych - kilkukrotnie powtórzył podczas wtorkowej rozprawy Jan H. 55-latek wyjaśnił, że w dniu zdarzenia pojechał po zakupy na giełdę rolną. Spotkał tam dwóch znajomych. Jeden z nich zaproponował wypicie alkoholu. - Samochód zamierzałem zostawić na parkingu. Wypiłem może trzy kubki plastikowe wódki. Po jakimś czasie koledzy zostawili mnie samego. Nie mogłem się ich doczekać. Było zimno. Postanowiłem pojechać do domu. Nie czułem się pijany.

Zaprzecza natomiast, że uciekał przed radiowozem. Twierdzi, że nie słyszał policyjnego sygnału.

- Kierowca nie chciał na początku wysiąść z samochodu. Kiedy policjanci w końcu wyciągnęli go na zewnątrz, przelewał im się przez ręce - mówiła o stanie oskarżonego jedna z poszkodowanych kobiet. To po zderzeniu z jej jeepem mitsubishi wreszcie się zatrzymało. Badanie alkomatem wykazało u Jana H. ponad 2 promile alkoholu. W konsekwencji prokuratura postawiła mu dwa zarzuty: jazdy po pijaku oraz sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu drogowym.

Nikt nie zginął, ale...

Ta historia mogła się bowiem skończyć tragicznie. Do zdarzenia doszło około 15, a więc w godzinach szczytu. Do tego panowała szarówka. Większość pokrzywdzonych nie widziała jadącego z naprzeciwka auta. Czołowego zderzenia udało im się uniknąć dosłownie w ostatniej chwili.

- Prawo jazdy mam od ponad 30 lat. Nigdy nie zdarzyła mi się jazda w stanie nietrzeźwości - usprawiedliwiał się białostoczanin.

W najgorszym przypadku Janowi H. może stracić dokument nawet na 10 lat. Grozi mu też kara 12 lat więzienia.

Prokuratura chciała umieścić oskarżonego w tymczasowym areszcie. Przemawiała za tym grożąca kara 12 lat więzienia. Sąd jednak konsekwentnie odmawiał. Swoją decyzję argumentował tym, że nie istnieje niebezpieczeństwo mataczenia w śledztwie, a wszelkie zebrane dowody, m. in. nagranie z policyjnego pościgu oraz zeznania świadków i tak świadczą na niekorzyść Jana H. Ostatecznie więc oskarżony w swoim procesie odpowiada z wolnej stopy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna