Konflikt, który trwa już rok. Złośliwość urzędników, czy uciążliwa frustratka?

Już od ponad roku staram się, by gmina rozwiązała problem stojących na ulicy przed moim aut domem - skarży się Dorota Rogowicka, mieszkająca przy ul. Alberta w Księżynie. - Urzędnicy ciągle nie mogą lub nie chcą zająć się sprawą.

Dom naszej Czytelniczki sąsiaduje z warsztatem samochodowym. Jak twierdzi kobieta, auta klientów warsztatu utrudniają przejazd drogą.

- Plac przy zakładzie jest mały, więc samochody czekające na naprawę stoją na ulicy - opowiada. - Wielokrotnie zgłaszałam to w gminie.

Poprzedni wójt, m.in. po interwencji naszej gazety wstawił w tym miejscu znaki zakazu postoju. Jednak obecne władze musiały je usunąć, bo przy ich wstawianiu nie zachowano wymaganych procedur.

Od tamtej pory sprawa ciągle jest nierozwiązana.

- Wstawiliśmy monitoring przed bramą. Mamy nagrane, jak na ulicy prowadzone są drobne naprawy aut - mówi mąż naszej Czytelniczki. - Złożyliśmy także skargę na działania wójta.

Jak się dowiedzieliśmy, skarga ta dodatkowo opóźniła rozwiązanie problemu, bo urzędnicy zamiast autami stojącymi przy drodze zajęli się rozpatrywaniem pisma i tłumaczeniem się z przeprowadzanych procedur.

Skończyło się na tym, że wojewoda skargę naszej Czytelniczki odrzucił. A w międzyczasie pieniądze, które planowano wydać na ustawienie znaków przesunięto na inny cel. Mało tego, właściciel warsztatu złożył skargę na to, że nasza Czytelniczka ustawiła kamery obserwujące ulicę. Jego zdaniem nie ma ona prawa nagrywać tego, co dzieje się na drodze publicznej.

- To skandal, że prosta sprawa została tak skomplikowana- twierdzi nasza Czytelniczka.

Nieoficjalnie usłyszeliśmy jednak opinię, że warsztat był tu od zawsze, a kobieta z rodziną wprowadziła się stosunkowo niedawno i po prostu nie może dogadać się z sąsiadem.