Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konflikt w Jagiellonii? Frankowski będzie ukarany?

Miłosz Karbowski [email protected]
Napastnicy Jagiellonii wiosną w lidze nie trafili jeszcze do bramki rywali. Tym bardziej Tomasz Hajto chciałby mieć na treningach Tomasza Frankowskiego.
Napastnicy Jagiellonii wiosną w lidze nie trafili jeszcze do bramki rywali. Tym bardziej Tomasz Hajto chciałby mieć na treningach Tomasza Frankowskiego. W. Wojtkielewicz
Nie chcę na razie spekulować, co się wydarzy. Tomek to piłkarz, który ma olbrzymie zasługi dla Jagiellonii i bardzo go szanuję, ale uważam, że cała ta sytuacja nie ma nic wspólnego z profesjonalizmem.

Przed meczem reprezentacji Polski z Portugalią wrócił temat pracy Tomasza Frankowskiego z drużyną narodową Franciszka Smudy. Hajto jest zirytowany, bo stracił swojego napastnika na cztery dni. Szkoleniowca Jagiellonii nie interesują wcześniejsze ustalenia, ponieważ nie mają podstaw.

- Specjalnie rozmawiałem z ludźmi z PZPN-u i... przyznali mi rację. Nie ma czegoś takiego jak powołanie zawodnika z klubu do roli trenera. Coś takiego w ogóle nie istnieje! A mnie nie interesuje fakt, że ktoś 1,5 roku na coś tam się umówił. Teraz ja jestem trenerem Jagiellonii, a nikt nawet do mnie nie zadzwonił. Dla mnie to nienormalne. To tak, jakbym w 1992 roku powiedział do mojego trenera Władysława Łacha: "Nie mogę być we wtorki na treningu, bo wtedy jestem w szkole". I teraz bym nadal z takich ustaleń korzystał. Na jakiej podstawie mam się na takie rzeczy godzić? Powtarzam: nie ma czegoś takiego jak powołanie zawodnika z klubu do roli trenera w kadrze.

Jak będzie pan chciał ten problem rozwiązać?

- Do Euro nie ma już zgrupowania, więc ta sytuacja się nie powtórzy. Ale nie można tak sprawy zostawić. My w Polsce jesteśmy jak baranki, które na wszystko się zgadzają. Ci jednak, co znają się na profesjonalnej piłce, w 99,9 procentach się ze mną zgodzą. Można mówić, że ja jestem kontrowersyjny. Ale gdyby wszyscy byli szczerzy nie miałbym w tej sprawie ani jednego przeciwnika.

Rozmawiał pan z Tomaszem Frankowskim?
- Tak, spotkaliśmy się kiedy dowiedziałem się, że ma jechać na zgrupowanie. Mamy z Tomkiem świetny kontakt, przecież graliśmy ze sobą. Sam powiedział mi: "Ja cię rozumiem. Muszę to przemyśleć." Ostatecznie podjął decyzję o wyjeździe. Ja mu zapowiadałem, że wyciągnę z tego konsekwencje. I teraz muszę być konsekwentny.
To znaczy, że czeka go za to jakaś kara?
- Na pewno odbędziemy męską rozmowę i dowiecie się o jej wyniku. Nie chcę na razie spekulować, co się wydarzy. Tomek to piłkarz, który ma olbrzymie zasługi dla Jagiellonii i bardzo go szanuję, ale uważam, że cała ta sytuacja nie ma nic wspólnego z profesjonalizmem. Proszę mnie źle nie zrozumieć. Jestem bardzo za reprezentacją. Oddałbym jej serce, gdybym jeszcze grał. Ale na Zachodzie takie sprawy załatwia się inaczej.
Trenerzy reprezentacji są w ścisłym kontakcie z trenerami klubowymi. A u nas Smuda wymyśla sobie, że zabierze mi piłkarza, choć nie ma ku temu podstaw. Sam, jako trener klubowy, zawsze robił aferę, gdy musiał oddawać zawodników. Kiedy ja debiutowałem w kadrze w 1996 roku w Bełchatowie, piłkarze jego Widzewa dwa dni balowali po zdobyciu mistrzostwa Polski zamiast jechać na reprezentację. Teraz Smuda sam ustala zasady, już jako trener kadry. A moim priorytetem teraz jest Jagiellonia. Ja i tak muszę puścić 6-7 zawodników na kadrę, a jeszcze tracę kolejnego, który dobrze przepracował okres przygotowawczy. To mi bardzo utrudnia pracę w perspektywie ważnego meczu z Ruchem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna