Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koniec głośnego procesu. Podwładny idzie do więzienia. Skazani też policjanci

(mw)
Archiwum
Wojciech S., podwładny Tomasza Hirnlego, który wrobił kardiochirurga w łapówkę, spędzi w więzieniu dwa lata. Skazujące wyroki usłyszeli również trzej policjanci.

Proces trwał 2,5 roku. Wojciech S. uczestniczył niemal w każdej rozprawie. Miał obrońcę, ale sam zadawał świadkom pytania, składał wnioski dowodowe. Zarzekał się, że jest niewinny. Jednak w środę, na ogłoszenie wyroku, nie przyszedł.

Sąd Rejonowy w Białymstoku nie miał żadnych wątpliwości, że były podwładny prof. Tomasza Hirnlego jest winny głośnej prowokacji łapówkarskiej. Sędzia Małgorzata Sawicka skazała Wojciecha S. na dwa lata bezwzględnego pozbawienia wolności. Orzeczenie musiało być zaskoczeniem nawet dla prokuratora, który żądał dla prowokatora kary w zawieszeniu.

Wyroki skazujące usłyszeli też trzej pozostali oskarżeni - byli już funkcjonariusze wydziału do walki z korupcją Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku. Za niezgodne z prawem wykorzystanie wręczenia kontrolowanej łapówki Lech C. i Jan K. dostali kary półtora roku więzienia w zawieszeniu na 4 lata, po 4000 zł grzywny i trzyletnie zakazy wykonywania zawodu policjanta. Roczny zakaz wykonywania zawodu i grzywnę 3200 zł sędzia wymierzyła trzeciemu policjantowi - Wiesławowi N.

Wyrok nie jest prawomocny. Byli funkcjonariusze, którzy nie przyznawali się do zarzutów, nie chcieli go komentować, nie wykluczają, że się odwołają.

Z końca tego procesu cieszy się prof. Tomasz Hirnle. - Takie wyroki dla sprawców mojego - i nie tylko mojego - dramatu odpowiadają randze ich wykroczenia. Ta akcja nie była wymierzona tylko przeciwko mojej osobie, ale we wszystkie możliwe normy i zasady życia w społeczeństwie, które uważa się, że jest na poziomie. Tutaj tego poziomu zabrakło - skomentował wyrok.

W sprawie prowokacji krakowska prokuratura oskarżyła siedem osób. Ustaliła, że inicjator akcji Wojciech S. wynajął ludzi z warszawskiego półświatka, za pomoc oferując im 20 tys. zł. 13 czerwca 2005 r. Joanna Ś. weszła do gabinetu Tomasza Hirnlego w białostockim szpitalu klinicznym. Podała się za córkę pacjenta, położyła na biurku kopertę z 5000 zł w znaczonych banknotach. Wkrótce po tym do gabinetu wkroczyli policjanci. Bo to była tzw. łapówka kontrolowana. Skazani policjanci, brali udział w jej przygotowaniu.
Kardiochirurg został oskarżony o korupcję. Sąd Najwyższy już go ostatecznie uniewinnił.

W maju 2010 r. karze w zawieszeniu poddały się Joanna Ś. i inna kobieta zamieszana w akcję. Na proces czeka jeszcze tylko Włodzimierz D., który w prowokacji odegrał rolę pacjenta.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna