Koniec z darmowymi lekami

Do szpitalnej apteki trafiły w 2011 r. insuliny, leki kardiologiczne, leki do chemioterapii - w sumie o wartości około 1,6 mln zł. Ponad 3,5 mln zł warte były z kolei tzw. dawki charytatywne nowoczesnych i bardzo skutecznych leków do programów terapeutycznych, finansowanych przez NFZ. Chodzi tu m.in. o leczenie nadciśnienia tętniczego płucnego, reumatoidalnego zapalenia stawów, chorób onkologicznych (np. przewlekłej białaczki szpikowej).

- Pacjent przez około pół roku otrzymywał leki, które w formie darowizny przekazywały firmy farmaceutyczne - mówi Bogusław Poniatowski, dyrektor USK w Białymstoku. - Jeżeli leczenie dawało efekt, było kontynuowane z pieniędzy NFZ.

Niestety, wraz z wejściem w życie ustawy refundacyjnej pojawiło się mnóstwo wątpliwości co do interpretacji zapisów, mówiących o zakazie stosowania jakichkolwiek form zachęty odnoszących się do leków, podlegających refundacji ze środków publicznych. Nie można dawać rabatów, darowizn, zakazane są programy lojalnościowe. Chociaż nie ma jednoznacznego określenia, czy zakaz obejmuje szpitale, to i tak skończyły się w nich preferencyjne zakupy i darowizny.

- Teraz możemy kupować leki tylko za 100 proc. ich wartości i musimy znaleźć środki na te leki, np. insuliny), które dostawaliśmy w formie darowizn - mówi dyrektor Poniatowski. - Możemy też kontynuować programy terapeutyczne, ale już tylko z własnych środków A my tych dodatkowych 3,5 mln zł na ten cel nie mamy. Przez te zapisy pacjenci będą pozbawieni możliwości rozpoczęcia nowych terapii.

Jak mówi Adam Dębski, rzecznik podlaskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia, w regionie co roku więcej pieniędzy przeznaczanych jest na programy lekowe. NFZ płaci za wszystkie terapie uznane przez Ministerstwo Zdrowia.

- Jeszcze nie zdarzyło się, aby te środki nie były wykorzystane, zazwyczaj tu trzeba jeszcze dokładać - mówi.