Jak wpadliście na pomysł, żeby założyć własną grupę teatralną?
Michał Karwowski: Teatry instytucjonalne mają swoje stałe zespoły i pewien program do zrealizowania. Nie zawsze jest tam miejsce na produkcję spektakli, które będą odpowiedzią na to, co nam leży na sercu.
Olimpia Bogusz: Chcieliśmy przede wszystkim wyrazić siebie. Szkoła uczyła nas tego od początku.
Michał: To nie jest tak, że się zamykamy na państwowe teatry. Np. Daniel współpracuje teraz z Teatrem Dramatycznym w Białymstoku przy spektaklu „Exodus 2.0”. Nie twierdzimy, że teatr niezależny to jedyna słuszna droga. Ale w momencie, kiedy jesteśmy młodymi ludźmi po studiach, nie mamy rodzin do utrzymania i kredytów do spłacenia, to możemy sobie na takie ryzyko pozwolić.
A da się z tego utrzymać?
Daniel Lasecki: Z doświadczenia innych wiemy, że da się z tego żyć.
Michał: Dokładnie. Nasi profesorowie z Teatru Malabar Hotel są idealnym przykładem.
Inspirowaliście się nimi?
Daniel: Można powiedzieć, że byliśmy trochę na to skazani.
Michał: Olimpia, Iza i Daniel są z roku, którym opiekował się Marcin Bartnikowski z Malabar Hotel.
Daniel: Zaszczepił on w nas taką ideę teatru.
Skąd pomysł na nazwę grupy?
Olimpia: Siedzieliśmy kiedyś w kuchni przy ogromnym stole i tak sobie rozmyślaliśmy. Wyciągaliśmy przeróżne słowniki teatralne. Trafiliśmy na słowo „flug”.
Izabela Zachowicz: „Flug” to maszyna, która w epoce baroku służyła aktorom do unoszenia się nad sceną, czyli do latania.
Michał: A „kooperacja”, bo naszym założeniem jest współpraca z przeróżnymi artystami. Nie chcemy zamykać się w stałym zespole. W przyszłości chcemy też otworzyć się na działania społeczne, prowadzenie warsztatów, na rozwój kultury i sztuki poprzez wykorzystanie teatru formy.
Do kogo chcecie kierować swoją twórczość?
Daniel: Nie nastawiamy się na konkretny target. Swoją twórczość chcemy kierować raz do jednych, raz do drugich. Staramy się trafić do każdego.
Olimpia: Bez znaczenia, czy są to najmniejsze dzieci, czy starsze osoby.
Iza: Jeden z naszych spektakli jest stworzony w nurcie najnajowym, czyli dla niespełna rocznych, nawet półrocznych dzieci.
Michał: Wydaje się nam, że w Białymstoku jest zapotrzebowanie na teatr najnajowy, bo takiego tu po prostu nie ma. Jeśli coś takiego się pojawia, to zainteresowanie jest ogromne. Świadczą o tym tłumy na gościnnych spektaklach w Białostockim Teatrze Lalek. Na nich zawsze był komplet widowni. Ludzie z dziećmi czekali przed teatrem, bo mieli nadzieję, że ktoś nie przyjdzie i nie odbierze biletu. Nasz drugi spektakl to „Szczątki”. Ale to już propozycja dla starszych widzów.
Jakie są Wasze najbliższe plany?
Michał: 4 i 5 czerwca gramy gościnnie „Łazienkowy Plac Zabaw” w Białostockim Teatrze Lalek, a pod koniec miesiąca - „Szczątki” na Międzynarodowym Festiwalu Szkół Lalkarskich „Lalka nie lalka”. Co dalej? Zobaczymy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?