Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koronawirus. Spółdzielnie i zakłady mleczarskie zrzeszone w Polskiej Izbie Mleka pracują na maksymalnych obrotach

red
Kupujmy z głową, nie ma sensu zapychać lodówek zapasami na kilka tygodni - uspokaja Agnieszka Maliszewska
Kupujmy z głową, nie ma sensu zapychać lodówek zapasami na kilka tygodni - uspokaja Agnieszka Maliszewska Polska Izba Mleka
Po gigantycznej fali zakupów, kiedy to Polacy masowo ruszyli do sklepów firmy mleczarskie zrzeszone w Polskiej Izbie Mleka obserwują zwiększone zapotrzebowanie ze strony handlowców.

Z półek sklepowych zniknęło w ciągu dwóch dni dosłownie wszystko, ale cały czasu uspokajamy konsumentów, że produktów mleczarskich nie zabraknie, ponieważ firmy przetwórcze na bieżąco realizują zamówienia - uspokaja Agnieszka Maliszewska, Dyrektor Polskiej Izby Mleka. - Ale kupujmy z głową, nie ma sensu zapychać lodówek zapasami na kilka tygodni, bo to z czym możemy mieć problem, to gigantyczne marnowanie żywności.

- Rzeczywiście obserwujemy większe zapotrzebowanie na nasze sery ze strony sieci handlowych i sklepów - mówi Edward Bajko, prezes SM Spomlek specjalizującej się w produkcji serów.

Zobacz także: Mlekovita z kolejnym rekordem w ponad 90-letniej historii firmy. Ponad 5 miliardów zł przychodu

Jego zdaniem takie gromadzenie żywności jest irracjonalne. Robienie zapasów miałoby sens, gdyby ludzie zrobili zakupy na miesiąc czy dwa i w tym czasie w ogóle nie wychodzili z domów. A teraz raczej chodzi o to, że konsumenci obawiają się, iż zostaną zamknięte sklepy albo że zabraknie towaru.

- My pracujemy normalnie, produkujemy tyle co zawsze, realizujemy zamówienia - podkreśla Edward Bajko. - Więcej sera nie możemy wyprodukować ze względu na określoną ilość surowca i możliwości produkcyjne. Nie mamy zapasów, które moglibyśmy uruchomić, produkujemy na bieżąco, utrzymujemy tylko tzw. zapas logistyczny.

Jego zdaniem na razie ciągłość dostaw nie jest zagrożona. A jeśliby się okazało, że zamówienia przekroczą możliwości produkcyjne, trzeba będzie ograniczyć wielkość dostaw.

Do takiej sytuacji doszło już w OSM Piątnica.

- Mimo, że produkcja idzie pełną parą, nie jesteśmy w stanie zrealizować wszystkich zamówień - mówi Zbigniew Kalinowski, prezes OSM Piątnica.

Tłumaczy, że wzrost zapotrzebowania na produkty mleczne z Piątnicy jest bardzo duży. Dotyczy to wszystkich wyrobów piątnickiej spółdzielni, nawet tych z kilkutygodniowym okresem ważności.

- Teraz zamówienia ze strony sieci handlowych są bardzo duże - dodaje Iwona Grzybowska, prezes OSM Łowicz. - Najbardziej wzrosło zapotrzebowanie na mleko, śmietanki, śmietany, sery i twarogi. Produkcja odbywa się na bieżąco, gorzej jest z wywiezieniem towaru.
Tłumaczy, że samochody dowożące towar muszą czekać na rozładunek.

Jak zauważa, obecna sytuacja nie jest komfortowa dla firm z branży mleczarskiej. Teraz zapotrzebowanie jest ogromne, ale mleczarnie nie mogą zwiększyć produkcji, bo mają określone moce przerobowe. Później natomiast należy spodziewać się zastoju, bo ludzie w końcu zaczną konsumować zapasy, a surowiec dostarczony do zakładu trzeba będzie przerobić.

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna