- Wczoraj przywieziono nam pana z połamaną nogą w ortezie. Nie miał kul, podpierał się sztachetami. W nocy trafiła do nas kolejna osoba, która wyszła ze szpitala i zdążyła mocno pobrudzić się własnymi fekaliami. I to jest nasz chleb powszedni, ale sytuacja się zmieniła. Mamy epidemię! Nie wiemy, gdzie te osoby były wcześniej. Nie wiemy czy mają koronawirusa - martwi się Elżbieta Żukowska - Bubienko, prezes Stowarzyszenia Ku Dobrej Nadziei.
Wielu bezdomnych zdecydowało odciąć się od świata i zamknąć w ośrodku stowarzyszenia. Zdają sobie sprawę z powagi sytuacji i wiedzą, że są w grupie ryzyka. Mają choroby, otwarte rany, obniżoną odporność.
- Osoby, które przebywaja w ośrodku buntują się przed wpuszczaniem osób z zewnątrz. Wystarczy, że straż miejska przywiezie nam nową osobę i już budzi się strach u blisko 80 osób. Boją się o swoje zdrowie i życie. Jeśli mamy im zapewnić bezpieczeństwo, to nie możemy przyjmować kolejnych ludzi - podkreśla Żukowska-Bubienko.
Apeluje do władz, jak też do prywatnych osób o udostępnienie bezdomnym schronienia na czas walki z koronawirusem. Potrzebny jest hotel, w którym będą mieć bezpieczny azyl i miejsce na wypadek kwarantanny.
- Jeszcze przed zamknięciem granic wrócił do kraju bezdomny mężczyzna. Pracował trochę w Niemczech, po powrocie wydał wszystko na hotel. W końcu nie miał gdzie się podziać. A my mieliśmy związane ręce. Zapożyczył się więc i wynajął w końcu stancję - opowiada ze smutkiem Żukowska - Bubienko - Mamy tylko jedną izolatkę. Porzebujemy pomocy, kolejnych miejsc dla osób bezdomnych. Dostaliśmy informacje, że takie miejsca będą w hotelu BOSiR, ale kiedy tam zadzwoniłam, okazało się że nic o tym nie wiedzą - podkreśla prezes KDN.
Streetworker: akcja zostań w domu to groteska w odniesieniu do bezdomnych
W trudnych czasach epidemi z problemami borykają się również streetworkerzy z Fundacji Spe Salvi. Nie przestają wykonywać swojej misji i pomagają bezdomnym, którzy unikają korzystania z noclegowni i przemieszczają się po mieście. Ale pracowników nikt nie wyposażył w kombinezony ochronne, czy choćby maseczki.
- Patrole są codziennie, wychodzimy z termosami z gorącą herbatą i termometrem, by mierzyć temperaturę podopiecznym. Dezynfekujemy też biuro kilka razy dziennie. Radzimy sobie jak możemy - mówi Paweł Pietruczuk, streetworker Spe Salvi.
Przyznaje, że nie zostali wyposażeni w materiały ochronne. Podobnie zresztą jak KDN, które składało do urządów zapotrzebowanie na tego typu sprzęt.
- Osoby bezdomne i ci, którzy im pomagają są w ogonku wszystkich potrzeb. Mimo że działamy dla bezpieczeństwa zarówno tych osób, jak też mieszkańców. Najgorsze, że nasi podopieczni to często osoby starsze, mają choroby współistniejące i są najbardziej narażeni na powikłania. W dodatku nie dotyczy ich akcja zostań w domu, a jest nawet groteskowa w ich przypadku - wyjaśnia Pietruczuk.
Przyznaje, że na ulicach spotykają mniej osób bezdomnych, ale one wciąż przebywają np. w pustostanach. Nie są tam bezpieczne, są przymrozki, łatwo o odmrożenia i przeziębienie. Później trafiajac na SOR, bezdomny wystawia osłabiony organizm na patogeny.
- Apelujemy do władz, by dały schronienie potrzebującym. Ale też by podzieliły się z nami sprzętem. Kończą nam się również środki do dezynfekcji w biurze, które odwiedzają osoby bezdomne. Nie zapominajcie o nas. Wypełniamy swoje oboawiazki i potrzebujemy wsparcia - prosi streetworker.
Środków do dezynfekcji brakuje również w noclegowni dla bezdomnych prowadzonej przez Caritas.
- Zużywamy tego bardzo dużo i jest to stała potrzeba. Radzimy sobie z jedzeniem, potrzebujacy dostają regularnie posiłki. To, o co jeszcze możemy prosić, to o ludzi dobrej woli, w tym niezwykłym czasie potrzebujemy wolontariuszy do pomocy - mówi ks. Jerzy Sęczek, dyrektor Caritas Archidiecezji Białostockiej.
Prezydent po hotel odsyła do wojewody
Zapytaliśmy prezydenta miasta czy bezdomni mogą liczyć na hotel od miasta.
- Znamy problem. Natomiast, jeżeli chodzi o kwarantannę, to tymi miejscami rozporządza wojewoda. I jeżeli pan Paszkowski uruchomi miejsca, a sanepid skieruje kogoś na kwarantannę, to wtedy zostanie przyjęty. Bezdomni nie mają domów i nie mają faktycznie gdzie odbywać kwarantanny. My przekazaliśmy jedynie budynek należący do miasta, który może być takim schronieniem, ale kolejne decyzje musi podjąć wojewoda - tłumaczył Tadeusz Truskolaski podczas środowej konferencji.
Wysłaliśmy pytania do biura wojewody, ale nie otrzymaliśmy jeszcze odpowiedzi.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?