Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koronawirus w Białymstoku. Matka zakażonego dziecka przerywa milczenie

Magda Ciasnowska
Magda Ciasnowska
Czekanie pod drzwiami, spacery po szpitalu i informacje, które nie powinny być ujawnione. Matka zakażonego dziecka opowiada o zmaganiach z koronawirusem.

- Moje chłopaki zachorowały pierwsze. Co będzie jeśli zaczną przyjeżdżać dziesiątki albo setki pacjentów? - pyta Anna Drabikowska.

Kobieta jest żoną i matką dwóch pierwszych osób w województwie podlaskim, u których test na obecność koronawirusa dał wynik pozytywny. Na swoim Facebooku zdecydowała się opisać, z czym musiała się zmagać od momentu, kiedy okazało się, że jej dziecko jest zakażone.

Koronawirus w Białymstoku. Pierwszy chory to Krzysztof Drabikowski z zespołu Batushka. Podlaski "pacjent zero" leży w szpitalu zakaźnym

Okazuje się, że podobnie jak mąż, który komentował sprawę kilka dni wcześniej, informacje o wynikach syna otrzymała od swoich bliskich. Ci usłyszeli o tym w mediach.

- Z rana dzwonią do mnie bliscy i mówią, że drugą osobą chorą na Podlasiu jest dziecko, pytają, czy to moje. Nic nie wiem. Rozmawiam z teściową. Ona też już to słyszała i nic nie wie. Po krótkiej chwili oddzwania do mnie i mówi, które konkretnie moje dziecko jest zakażone. W mediach pojawia się informacja o chorym dziecku z rodziny pierwszego zakażonego. Dopiero wtedy dzwoni sanepid. Inni byli szybsi - opowiada kobieta.

Podkreśla przy tym, że nie chciała, by o zakażeniu jej syna wiedzieli wszyscy. Podobnego zdania jest jej mąż, który zapewnia, że o całej sprawie poinformował prokuraturę.

Po telefonie z sanepidu, po rodzinę wysłano karetkę. Kobieta spakowała się na wypadek, gdyby wraz ze wszystkimi dziećmi musiała zostać w szpitalu. Przyjechał po nich pan w kombinezonie. Podwiózł ich pod DSK i zostawił. Tam, jak opowiada Drabikowska, ze wszystkimi pakunkami, musieli stać kilka minut pod drzwiami. Sami. Bo pielęgniarka nie zdążyła się jeszcze przebrać.

- Ja cały czas kaszlę, choć wynik mam ujemny i zapowiedziane powtórzone badanie. W tym czasie po chodniku przechodzą przypadkowi przechodnie. Może nic im się nie stanie, mamy maski i jest zachowana odległość kilku metrów.

W końcu udało im się wejść do środka. Decyzją lekarzy, jeden z synów musiał zostać hospitalizowany. Następnie matka, z ciężką walizką musiała chodzić po całym szpitalu, szukając przejścia na oddział zakaźny.

- Mijają mnie pracownicy szpitala, pacjenci, nawet jakaś kobieta w ciąży, a ja kaszlę w tej maseczce, nieprzerwanie. W końcu dowiaduję się, że mam iść cały czas prosto i na końcu korytarza jest oddział zakaźny. No to sunę z walizą, mijając kolejne dwie kobiety. W końcu jestem przed drzwiami, dzwonię i co?... Dowiaduję się, że nie mogę tędy wejść na oddział. Dostaję instrukcję, że mam wrócić tą samą drogą

Komentarz UDSK

Inaczej sprawę przedstawia Anna Wasilewska, dyrektor UDSK. Podkreśla jak ważne jest, by personel był odpowiednio przygotowany do przyjęcia zakażonego pacjenta. Dlatego też Drabikowska wraz z dziećmi musiała poczekać, by pielęgniarka była ubrana zgodnie ze wszelkimi zasadami bezpieczeństwa.

- Nie stoimy pod drzwiami ubrani, bo tak się nie da. Więc czasami może być tak, ze trzeba posiedzieć chwilę w karetce - mówi Wasilewska.

Po wpisie Drabikowskiej, szpital zdecydował się wzmóc nadzór na procedurami dotyczącymi drogi pacjenta, czy jego opiekuna, do oddziału obserwacyjno-zakaźnego. W poniedziałek (23.03) wszyscy pracownicy zostali jeszcze raz przeszkoleni. Teraz nie będą już tłumaczyć drogi, tylko osobiście odprowadzą wszystkich na oddział.

- Wiadomo, że był to pierwszy pacjent. Przeżywamy to wszystko podobnie jak rodzicie. Zbadaliśmy całą sytuację i zapewniam, że droga do przejścia była wytyczona. Widocznie mama była zdenerwowana i nie zrozumiała, którędy ma pójść - zapewnia Wasilewska.

Dziecku zrobiono wszystkie badania. W stanie dobrym zostało wypisane do domu. Jego matka ma kontaktować się ze szpitalem, gdyby działo się cokolwiek niepokojącego.

Tu oglądasz: Epidemia koronawirusa. Jak wygląda kwarantanna w Polsce

🔔🔔🔔

Pobierz bezpłatną aplikację Kuriera Porannego i bądź na bieżąco!
Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy do niej zakładkę, w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią koronawirusa.

Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Koronawirus w Białymstoku. Matka zakażonego dziecka przerywa milczenie - Kurier Poranny

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna