Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Korycin. Parking nie dla aut, czyli absurd drogowy

Ewa Bochenko
Ewa Bochenko
Jest przystanek, jest też parking, nie ma tylko możliwości wjazdu, bo są też znaki zakazu
Jest przystanek, jest też parking, nie ma tylko możliwości wjazdu, bo są też znaki zakazu Anna Karbowniczak
Jest przystanek, jest też parking, nie ma tylko możliwości wjazdu, bo są też znaki zakazu.

Ta zatoka autobusowa obrosła już w legendę. I to niechlubną. Słynie z ilości mandatów, jakie tam są wlepiane kierowcom, którzy zdecydują się udać, że nie widzą znaku „zakaz wjazdu” i podjechać swoim autem na przystanek.

Ile tych mandatów już wypisano w tym miejscu, policzyć się nie dało, bowiem nie jest tajemnicą, że pojawiają się tam policjanci z różnych komend, powiatowych, wojewódzkich. Ale statystyki nie są potrzebne w obliczu skarg poirytowanych mieszkańców, którzy największe pretensje mają do gminy. Tymczasem okazuje się, że włodarze nie mają z tą sytuacją nic wspólnego, bowiem teren zatoki autobusowej należy do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

Nasi Czytelnicy zauważają, że nie byłoby całego zamieszania, gdyby od początku istnienia przystanku były tam zakazy wjazdu. Tymczasem one pojawiły się długo po oddaniu obiektu do użytku. Mało tego, na środku zatoki zostały wybudowane miejsca parkingowe dla kilku pojazdów. Podróżujący zdążyli przywyknąć do tego, że właśnie tam parkowali swoje auta. Aż tu nagle, nie wiadomo skąd, przy zatoce „wyrosły” dwa znaki drogowe. Pierwszy traktuje o tym, że na teren zatoki zakaz wjazdu mają wszyscy poza autobusami i pracownikami instytucji gminnej, umiejscowionej przy nieszczęsnym przystanku. Tylko co z tego, skoro drugi znak zakazuje zatrzymywania się na parkingu pod instytucją?

Rafał Malinowski, rzecznik GDDKiA twierdzi, że ich zdaniem problemu nie ma, bowiem wszystko jest tam wybudowane zgodnie z przepisami organizacji ruchu drogowego.

Przypomina, że nie ma takiego prawa, umożliwiającego autom wjazd w zatoki autobusowe. I oznakowania w tamtym miejscu nie powinny nikogo dziwić. A jednak o bezzasadności ich istnienia podnosiła nawet miejscowa policja. Co ciekawe, nieoficjalnie dowiedzieliśmy się od mundurowych, że toczyły się nawet rozmowy inicjowane przez nich o usunięcie newralgicznych znaków. Ale spełzły na niczym. Chociaż tym razem rzecznik wyjątkowo pozostawia światełko w tunelu dla użytkowników przystanku.

- Na tę chwilę nie widzimy potrzeby zmian, ale jeżeli są jakieś zastrzeżenia, to trzeba będzie je przeanalizować i podejść do nich merytorycznie - deklaruje.

Tymczasem sokólska policja uspokaja, że nie każdy, kto zignoruje znaki przy zatoce musi od razu otrzymać mandat, bowiem mundurowi mają w swoich rękach także łagodniejsze kary w postaci np. pouczenia, ostrzeżenia czy zwrócenia uwagi. Jeśli podwozimy starszą osobę na przystanek, funkcjonariusz oceniając naszą motywację przy naruszaniu przepisów, rodzaj naruszenia czy sposób i okoliczności popełnienia czynu, wagę naruszonych przez sprawcę obowiązków, może odstąpić od zastosowania najdotkliwszej kary.

- Po co jest ten parking, skoro wjechać tam nie można? Co to za absurd, by na przystanek był zakaz wjazdu? - te i inne pytania poirtowanych Czytelników do naszej Redakcji wpływały już od dawna. Chodzi o niezrozumiałe dla użytkowników oznaczenia przy wjeździe na przystanek w Korycinie

Białystok. 5. Zimowe Grand Prix Białegostoku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna