Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszmar trwa już trzy lata

Paweł Tomkiewicz [email protected]
- Moja mamusia zginęła już trzy lata temu, a prawomocnego wyroku jeszcze nie ma. Jak długo musimy jeszcze czekać na sprawiedliwość? - zastanawia się Barbara Wiśniewska.
- Moja mamusia zginęła już trzy lata temu, a prawomocnego wyroku jeszcze nie ma. Jak długo musimy jeszcze czekać na sprawiedliwość? - zastanawia się Barbara Wiśniewska. archiwum
Mama pani Barbary zginęła w wypadku trzy lata temu. Jednak do dziś kierująca autem pozostaje bezkarna.

Mamusia nie żyje, a dziewczyna, która spowodowała wypadek, do dziś nie poniosła żadnej kary. Jak długo jeszcze będzie ciągnął się ten koszmar? - zastanawia się Barbara Wiśniewska. Trzy lata temu jej mama - Teresa Szumowska, podczas jazdy rowerem została potrącona przez samochód.

Zginęła na miejscu. Jednak do dziś kierująca autem pozostaje bezkarna. A prawomocny wyrok szybko nie zapadanie. Sąd czeka na ekspertyzę kolejnego biegłego. Jej przygotowanie może zająć... nawet rok.

Trwa ponowny proces

Rodzinny dramat rozpoczął się w listopadzie 2009 roku. Teresa Szumowska jechała rowerem drogą z Mikoszy do Mikołajek. W pewnym momencie 20-letnia wówczas Anna L., mieszkanka Tuchlina, jadąca volkswagenem golfem wpadła swoim autem na rowerzystkę. Po uderzeniu nie zatrzymała się, nie udzieliła pomocy poszkodowanej, tylko odjechała z miejsca wypadku.

Dopiero po kilkunastu minutach, po przejechaniu kilku kilometrów, zadzwoniła do swojego chłopaka z prośbą, żeby sprawdził, co się stało.

Mężczyzna był pierwszym świadkiem tragedii. Znalazł w rowie kobietę bez oznak życia. Wezwał pogotowie ratunkowe. Lekarz potwierdził zgon rowerzystki.

Sprawa trafiła do piskiego sądu. Jak relacjonują dzieci zabitej rowerzystki, dziewczyna kierująca autem nie poczuwała się do winy.

- Mówiła tylko, że w coś uderzyła, ale nie sądziła, że to człowiek. Ale przecież miała potłuczoną przednią szybę - wspomina Barbara Wiśniewska.

Na wyrok rodzina Teresy Szumowskiej czekała ponad rok. 1 lutego 2011 roku Anna L. została skazana na 1,5 roku więzienia. Niestety, nie wszyscy mogli go usłyszeć.

- Tatuś bardzo przeżywał te wszystkie rozprawy. Zmarł kilka dni przed ogłoszeniem wyroku. Przez ten wypadek straciłam oboje rodziców - dodaje rozżalona Barbara Wiśniewska.

Od wyroku piskiego sądu odwołały się obie strony. Sprawa toczyła się przez kilka kolejnych miesięcy. Olsztyński Sąd Apelacyjny zadecydował, że sprawa wróci do Pisza, a cały proces musi rozpocząć się od początku.

Jednak z uzasadnieniem olsztyńskiego sądu nie mogą pogodzić się bliscy zabitej rowerzystki. Ich zdaniem śledczy całą winę chcą zrzucić na Teresę Szumowską.

W uzasadnieniu czytamy bowiem, że "oskarżona poruszając się w sposób zgodny z przepisami w okolicznościach przez nią niezawinionych uderzyła w nieoświetlony rower". Zdaniem śledczych Anna L. została oślepiona przez nadjeżdżający z naprzeciwka samochód i nie miała żadnej możliwości uniknięcia zderzenia z rowerzystką.

Oprócz tego olsztyński sąd uznał, że zarzut oddalenia się oskarżonej z miejsca wypadku ma marginalny związek ze sprawą, gdyż oskarżona nie była jego sprawcą, a Teresa Szumowska "poniosła śmierć na miejscu, co za tym idzie nie potrzebowała pomocy".

Biegli mają dużo pracy

Od kilku miesięcy sprawa ponownie toczy się przed piskim sądem. Niedawno odbyła się rekonstrukcja wydarzeń. Oprócz oskarżonej brali w niej udział również przedstawiciele prokuratury i piskiego sądu, biegły z Gdańska i bliscy zabitej kobiety.

- Długo na nią czekaliśmy. Chcieliśmy żeby pogoda, widoczność na drodze były jak najbardziej zbliżone do tej z dnia wypadku - opowiada Barbara Wiśniewska. - Kiedy widziałam, jak doszło do uderzenia, wszystkie wspomnienia wróciły. Nie wiem, jak ona mogła nie zobaczyć naszej mamusi. Przecież było ją dobrze widać na tej drodze.

Jaka będzie opinia biegłego sądowego, jeszcze nie wiadomo. Z niepokojem czekają na nią przede wszystkim bliscy Teresy Szumowskiej. Niestety wszystko wskazuje na to, że muszą uzbroić się w cierpliwość.

- Z naszych informacji wynika, że jej przygotowanie może zając od kilku miesięcy nawet do roku. A ta ekspertyza może mieć decydujące znaczenie - przyznaje Rafał Kulągowski, prokurator rejonowy z Pisza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna