Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kronika wypadków umysłowych: Strach się bać

Konrad Kruszewski [email protected]
Blady strach padł na polskich polityków.

Jak się słucha ich wypowiedzi w telewizorze, to dochodzi się do wniosku, że chyba nie ma w Polsce takiego polityka, którego taksówkarz Ryszard C. nie zamierzał zabić. Z ich żenujących wypowiedzi wynika, że jedynymi, którym nie zamierzał on zrobić krzywdy, byli ci, do których strzelał. Że osoba, która zginęła, nie żyje przez przypadek, bo kule nie były dla niej przeznaczone. Większego braku szacunku dla zmarłego jeszcze nie udało mi się usłyszeć.

Chodzi nie tylko o Jarosława Kaczyńskiego, który nawet na pogrzebie nie potrafił się powstrzymać, żeby nie powiedzieć, że zmarły zginął w jego zastępstwie. Że to prezes Jarosław Kaczyński miał być zabity.
Na zamachach specjalnie się nie znam, ale na rozumie trochę tak. I jakoś nie wydaje mi się, żeby osoba, która rzekomo planowała zamach na Jarosława Kaczyńskiego w pełni świadomie rozumowała, że zastanie go w biurze poselskim w Łodzi. O ile wiem, prezes mieszka i pracuje w Warszawie. Nie wiem, ile razy do roku bywa on w tym łódzkim biurze, ale nie sadzę, żeby bywał tam codziennie. Myślę, że góra kilka razy w roku, a może jeszcze rzadziej. Dodatkowo wystarczy przejrzeć informacje prasowe i telewizyjne, żeby wiedzieć, co danego dnia prezes będzie robił i w jakim miejscu.

Jeżeli ktoś rzeczywiście świadomie planuje taki zamach, to rozkład zajęć swojej potencjalnej ofiary zna i nie udaje się bezsensownie do Łodzi w złudnej nadziei, że przypadkiem spotka tam prezesa. I nie ma znaczenia, co w czasie zatrzymania wykrzykiwał morderca. Tacy ludzie, dla dodania sobie znaczenia w takiej chwili, mogą nawet odgrażać się, że chcieli zabić papieża.

Następny w kolejce do podszywania się pod cudzą śmierć jest Stefan Niesiołowski. Jak sam twierdzi, te kule mogły utkwić w jego piersi, którą teraz dumnie wypina w telewizorze. Gdyby tylko przyszedł pół godziny wcześniej do pracy, bo taksówkarz Ryszard C. podobno właśnie pół godziny przed zamachem kręcił się w okolicach jego biura poselskiego w Łodzi, to, jak sam mówi, mógłby być ofiarą. Ta wizyta mordercy ma o tym świadczyć.

Przepraszam bardzo, ale ta wizyta świadczy włącznie o tym, że pan marszałek Niesiołowski późno przychodzi do roboty i o niczym więcej. Taksówkarz przed dokonaniem zamachu był w różnych miejscach i natknął się w nich na wielu obywateli. Czy to oznacza, że ich również chciał zabić?

Potem w kolejce zagrożonych ustawiła się cała grupa polityków - od Leszka Millera i Grzegorza Napieralskiego, po Zbigniewa Ziobrę i Jacka Kurskiego. Większość z nich przyjęła od rządu ochronę BOR, bo jak ktoś ma taką ochronę, to musi być bardzo ważny. Dodatkowo razem z taką ochroną dostaje się samochód z funkcjonariuszem - kierowcą. Tak, że nawet na zakupy zawiezie. Nie wiem tylko, czy z całą rodziną, czy też są jakieś ograniczenia, co do ilości osób w takim chronionym samochodzie.

Zamiast komentarza do tej sytuacji przytoczę słowa arcybiskupa Józefa Życińskiego: "Jeśli ktoś bardzo boi się wychodzić na ulicę, nie powinien zajmować się polityką. (...)Mają (politycy - przyp., red.) nadzwyczajne wymagania, żądają dla siebie ochrony pełniąc funkcje mające odcień polityczny, a nie społeczny. Nie należy żądać specjalnych praw, których koszty poniesie inna część społeczeństwa."
Od siebie mogę dodać tylko tyle, że jeżeli ktoś boi się, że go zabiją, nie zostaje zawodowym wojskowym. Jest wiele bezpieczniejszych zawodów na świecie. Można hodować kwiatki.

Wbrew pozorom w państwie demokratycznym polityka nie jest zawodem jakoś szczególnie niebezpiecznym. Raczej odwrotnie. Przez dwadzieścia lat kształtowania się polskiej demokracji zamach w Łodzi był pierwszym skutecznym. Wcześniej, u samego zarania demokracji, o ile mnie pamięć nie myli, pewien obywatel zaatakował cegłówką generała Jaruzelskiego. Kilku ataków jajkami na różnych polityków nie liczę, bo trudno jajecznicę uznać za jakąkolwiek broń. W tym samym czasie dokonano kilkaset razy więcej zamachów na ekspedientów w sklepach niż na polityków. Mimo tego, nikt zawodu ekspedienta nie uważa za szczególnie niebezpieczny i po żadnym z tych zamachów rząd nie przydzielał innym ekspedientom specjalnej ochrony.

Kiedy teraz wysłuchuję tych polityków, którzy na łódzkiej zbrodni usiłują zbijać polityczny kapitał, kreując się prawie że na jej ofiary, to myślę, że ekspedientka w moim sklepie osiedlowym ma od nich o wiele więcej godności, taktu i rozumu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna