Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kronika wypadków umysłowych: Żart czyli bluzg

Konrad Kruszewski [email protected]
Rozgorzała u nas dyskusja, w Polsce, czyli nigdzie, jak napisał swego czasu Alfred Jarry, na temat naszego poczucia humoru.

Czyli co jest dowcipem, a co nim nie jest. Dotychczasowe ustalenia są takie, że z pewnością dowcipem jest rzucanie g....em w głowę państwa. Ale jeszcze lepszym - rozwalenie tej głowy strzałem z pistoletu, a najlepiej armaty. Boki po prostu zrywać. Oczywiście pod warunkiem, że te krotochwile dzieją się w internecie.

Ta dyskusja zapoczątkowana została porannym najściem zamaskowanych funkcjonariuszy ABW na internautę o nazwisku Frycz, który stworzył w internecie stronę Antykomor i tak się właśnie na niej zabawiał.

Zdecydowana większość polityków, a zwłaszcza dziennikarzy i publicystów uznała, że te zabawy, to właściwie były takie żarty. Zgoda, przyznała większość z nich, żarty nie na najwyższym poziomie, ale jednak żarty. Znaczy - pora umierać, bo ja jestem wychowany w zdecydowanie innej kulturze dowcipu, w której wylewanie na kogoś fekaliów żartem nigdy, ale to przenigdy nazwane być nie mogło.

Żeby było jasne. Ja także uważam działanie ABW wobec chamskiego internauty za skandaliczne, niedopuszczalne, zwyczajnie też służalcze. To wytaczanie dział przeciwko wróblowi to włamywanie się do mieszkania o szóstej rano, jakby tam się ukrywał poszukiwany listem gończym szef całej polskiej mafii. PO jest sama sobie winna. Oparła bowiem swoją władzę na ludziach służalczych i to w większym zakresie nawet niż PiS. Ludzie ci potrafią jedynie służyć, choć niekoniecznie wiernie. Taka armia Horodniczych. Jeśli ktoś nie wie o czym piszę, odsyłam do Gogola i carskiej Rosji. Służenie to nadgorliwość, to czytanie z ruchu warg, z wyrazu oczu, czy pan jest zadowolony. Odgadywanie, czym go można zadowolić, żeby się zasłużyć.

Najbardziej zasłużeni są ci, którzy doprowadzą władzę do orgazmu. Takie zaspokajanie władzy prowadzi jednak do licznych pomyłek. Skoro Radek Sikorski wytoczył wojnę internautom, to my go wspomożemy, choćby nikt nas o tę pomoc nie prosił. A przy okazji zadbamy o godność prezydenta. Błąd. Chcieliście dobrze, a wyszło tak jak zawsze. Godność prezydenta bardziej cierpi, kiedy podejrzewany jest on o prześladowanie internautów, niż gdy jest obrzucany fekaliami.

Ludzie służalczy są też zazwyczaj niekompetentni. Wydaje mi się na przykład, że brak zapowiadanych na Euro 2012 autostrad, coraz większe opóźnienia w budowie stadionów, wynikają właśnie z tej niekompetencji. Takie są konsekwencje stawiania na ludzi miernych, biernych, ale wiernych, że posłużę się cytatem z czasów PRL-u.

Wróćmy jednak do dyskusji o poziomie dowcipu. Dla mnie oblewanie pomyjami dowcipem nie jest. Jest zwyczajnym bluzgiem. Tak zostałem wychowany. Bluzg pozostaje bluzgiem bez względu na to, czy został wybluzgany na stadionie, na salonie, czy w internecie.

Są, oczywiście, ludzie, których on bawi. Dużo ich, zwłaszcza na forach internetowych. Może nawet więcej niż na stadionach. Internet stał się bowiem miejscem, w którym Bóg nie przebywa, w rozumieniu części internautów. Na co dzień bogobojny urzędniczyna, nauczyciel z wiejskiej podstawówki, zakompleksiony młodzieniec, czy dziewczynka w wieku gimnazjalnym stają się w internecie bestiami, które wylewają całą swoją żółć na bliźnich w przekonaniu, że dyskutują, bądź opowiadają dowcipy. Bluzg, oszczerstwo - to grzechy.

Musi się im zatem wydawać, że Boga w internecie nie ma i tych grzechów nie widzi. Polski Kościół poniósł zatem kolejną spektakularną porażkę nauczając, że Bóg jest wszechmogący. Znaczna cześć internautów, katolików przecież, w te nauki, jak widać nie wierzy i sądzi, że boska wszechmoc jest ograniczona do realu. W świecie wirtualnym Bóg widocznie dla nich traci swą moc, a może wzrok i słuch, bo tych grzechów nie słyszy i nie widzi. I nie usłyszy, jak sądzą, bo się z nich nie wyspowiadają.
Ale złudzeniem jest przekonanie, że w internecie można Boga zastąpić służbami specjalnymi i cenzurą. Tego zrobić się nie da. Nawet Radkowi Sikorskiemu, który wytacza pozwy wydawcom gazet za to, że na ich forach jacyś debile użyli wobec niego antysemickich określeń.

Służalcy niczego się nie uczą. Służalczość zastępuje im rozum. Gdyby rozum posiadali, to pamięć by im podpowiedziała, że wojna - w imieniu prezydenta - z lumpami do niczego dobrego nie prowadzi. Pamiętaliby bowiem korowody służalców Lecha Kaczyńskiego z lumpem z Dworca Centralnego, który prezydenta obraził. Kto na tym stracił wizerunkowo? Bo przecież nie lump... A twórca strony Antykomor różni się od tego lumpa jedynie wiekiem, wyglądem i ogólnym stanem czystości. Bo nie rozumem. Czyli też tracić nie ma czego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna